poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 55.

Kiedy skończyliśmy naszą zabawę, trochę zgłodniałam. Zmęczona rozłożyłam się na trawie, patrząc na prawie widoczne już gwiazdy.  Po chwili poczułam, że ktoś się do mnie przytula.
- O czym myślisz ? - usłyszałam głos Zayna.
- W sumie, to o niczym. Chodźmy, zgłodniałam. - wstałam łapiąc chłopaka za rękę.
- Nawet minuty pozwoliłaś koło siebie poleżeć. - z moją 'pomocą' wstał i razem udali się do środka.
Kiedy przekroczyliśmy próg tarasowych drzwi poczułam, że moja mama coś gotuje. Co jak co, ale ona w kuchni była mistrzynią. Postanowiłam do niej iść, bo mogła potrzebować pomocy.
- Chodź. - pociągnęłam Zayna w stronę kuchni.
-  Gdzie ? - spytał zdziwiony.
- No, do kuchni. Podobno dobrze gotujesz, a moja mama może potrzebować pomocy. - odpowiedziałam.
Chłopak trochę zdezorientowany zrobił to, o co go poprosiłam. Kiedy przekroczyliśmy próg kuchni, zobaczyłam moją mamę, która się do nas uśmiechnęła.
- Mamo, bo Zayn chciał ci pomóc. - popchnęłam chłopaka w stronę mojej mamy.
- Co ? Ja  ? - chłopak popatrzył na mnie.
 - Noo tak. - odpowiedziałam i wyszłam z pomieszczenia udając się do pokoju, gdzie siedziała reszta. Rozmawiali chyba o jutrzejszym koncercie. Tak właśnie, trasa chłopaków ruszyła, ale na razie nie wyjeżdżają gdzieś dalej. Koncertują tutaj na miejscu, z czego się na prawdę cieszę.  Nagle przypomniałam sobie o tym, co kiedyś mówił mi Lou.
- Louis, mogę cię prosić na chwilę ? - spytałam chłopaka.
- Tak, jasne. - wstał i udał się za mną do ogrodu.
- Chciałam cię o coś zapytać. - uśmiechnęłam się.
- Wal śmiało.
- Co z Maddie ?
Zaśmiał się i odwrócił twarz, chcąc ukryć rumieniec.
-   Jestem z nią. - wreszcie odpowiedział.
- Dlaczego nikt mi nic nie powiedział ? To świetnie, na prawdę się cieszę. - przytuliłam go.
- Jakoś nie było na to czasu. Dopiero od dwóch dni jesteś z nami, więc na razie chcemy się wszyscy tobą nacieszyć. - powiedział.
- Rozumiem. Dobra, chodźmy. Mama z Zaynem pewnie coś już ugotowali, a ja jestem mega głodna.
Ruszyliśmy z powrotem do domu.

                                                         -Z perspektywy Zayna-
Kiedyś za to wszystko się na niej odegram. Właśnie kroiłem marchewkę i szło mi nawet dobrze. No tak, mam się czym cieszyć, bo tylko ja umiem kroić marchewkę.
- Widać w tobie rękę kucharza. - stwierdziła pani Graves.
- Dziękuję, ale ja tylko kroję marchewkę. - odpowiedziałem.
- Może i tak, ale ja nawet po takim czymś poznaję w tobie prawdziwego kucharza. - zaśmiała się.
- Jest pani także kucharką ? - spytałem.
- Nie, nie. Gotowanie to moja pasja. Lubię to robić. - spojrzała na mnie i posłała mi ciepły uśmiech.
- Rozumiem. - odpowiedziałem i skończyłem kroić tę marchew.
- Cieszę się, że Julia ma kogoś takiego jak ty. Obiecaj mi jedno..
Kiwnąłem głową i słuchałem kobiety.
- Obiecaj mi, że już nigdy jej nie skrzywdzisz. Wiesz jak ona to przeżywała.. Nie umiałam sobie z nią poradzić. - mówiła patrząc prosto na ścianę.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć.
- Ja wiem, że ja zrobiłem źle i w ogóle. Ale.. - chciałem jeszcze coś powiedzieć, ale kobieta mi przerwała.
- Nie mów nic, tylko mi to obiecaj. - powiedziała.
- Obiecuję.
Odpowiedziałem, a kobieta jakby nigdy nic wróciła do robienia kolacji. Wreszcie, kiedy wszystko było gotowe, zostałem poproszony abym nakrył do stołu.  W fartuchu wziąłem talerze i wszedłem z kuchni.
- Nie no stary, do twarzy ci w fartuchu. - zaśmiał się Harry.
- Spadaj. Przeliterować ? - powiedziałem.
- W fartuchu czy bez i tak jest moim mistrzem. - Julka wstała i pocałowała mnie w policzek.
- O litości. - powiedziała Olivia.
- Ty nie jesteś lepsza ! - zaśmiała się Julia i skarciła dziewczynę.
Olivia wystawiła jej język i przytuliła się do Nialla. Wreszcie kiedy już na prawdę wszystko było gotowe, zasiedliśmy przy stole i zaczęliśmy wcinać posiłek przygotowany przez Zayna i moją mamę.
- Olivia, gdzie twoja mama ? - dopiero zauważyłam, że jej nie ma.
- Musiała wyjść. - odpowiedziała dziewczyna.
- Zayn ? - wtrącił się  jej w zdanie Harry.
- Czego chcesz ? - odpowiedział jej.
- Bo te kawałki marchewki są nie równe. - odpowiedział, po czym wszyscy się zaśmialiśmy.
Nagle usłyszałem telefon.
______________________________________________________________________________
Hm.. Podoba się ? Ej... a zresztą nieważne :) x

4 komentarze:

  1. nawet bardzo ale tam chyba jest błąd :p pisałas ze z perspektywy Zyana a później pisalas jakby z perspektywy Julki ;) a co jest niby nie ważne?;) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację, dzięki x. Powiem może przy następnym rozdziale, który będzie dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAM<3333333 :D
    Jedyne co mi się nie spodobało to, że zamiast korek piszesz kurek. Poza tym wszystko jest genialne:D

    OdpowiedzUsuń