piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 80.

Lekko się uśmiechnęłam i poszłam na górę. Postanowiłam ubrać się tak, jak będę na pogrzebie. Otworzyłam szafę i stałam przed nią dobre 10 minut. Wreszcie wyciągnęłam z niej czarną sukienkę poza kolano i do tego płaszcz. Padał deszcz i w zasadzie w ogóle było ponuro. W sam raz jak na dzień pożegnania matki, prawda ? Potrząsnęłam głową, starając się o tym nie myśleć. Założyłam rajstopy a potem wsunęłam się w sukienkę. Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Włosy rozczesałam i spryskałam lakierem. Umyłam zęby i zrobiłam, ledwie widoczny makijaż. Wzięłam płaszcz do ręki i zeszłam na dół. Kiedy schodziłam na dół, usłyszałam parę głosów. Wiedziałam, że byli to moi przyjaciele. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że od dnia, kiedy dowiedziałam się, że moja mama nie żyje, nie widziałam się z nimi nawet przez minutę.
- O hej. - powiedziałam, kiedy zobaczyłam wszystkich siedzących przy stole. 
- Cześć. Bardzo mi przykro z powodu śmierci... Dasz radę. - Liam przytulił mnie, głaszcząc moje plecy. 
- Wiec, że zawsze jesteśmy z tobą. - powiedział Harry, a każdy z chłopców ( włącznie z Olivią) mocno  mnie przytulił. 
- Zjecie z nami ? - spytał Zayn, obejmując mnie od tyłu i całując w czoło. 
- Stary, a poco tu przyszliśmy ? Liam zaczął strajkować i powiedział, że ma dość robienia nam codziennie śniadania. - Louis przewrócił oczami. 
- Właśnie. Ja robię, wy jecie, ja sprzątam. Gdzie tu sprawiedliwość ? - oburzył się. 
- Weź przestań gadać, tylko jedz. - powiedziała Olivia, krojąc naleśnika na części. 
Naleśnika w ogóle można kroić ? Jak on się wtedy czuje.. Czułam, że zaczynam majaczyć.  Otrząsnęłam się i zaczęłam jeść. Kiedy nic nie zostało już na moim talerzu, wstałam i włożyłam talerz do zlewu.  Już chciałam pozmywać, ale Zayn cofnął moją rękę. 
- Ja to zrobię. - uśmiechnął się. 
- Nie musisz. - opowiedziałam. 
- Ale chcę. 
Wyszłam z kuchni i udałam się do salonu, gdzie siedziała już cała reszta. 
- A wy nie jedziecie się przebrać ? - spytałam, patrząc na ich stój. 
- Przecież jest jeszcze sporo czasu. - Niall wzruszył ramionami. 
- Nie chcę wam nic mówić, ale jest 13. - skrzywiłam się. 
- Jak to.. Dobra, to my spadamy. - Wstali i pocałowali mnie w policzek. 
- Olivia ! - krzyknęłam, kiedy dziewczyna nie zdążyła jescze wyjść z domu. 
- Słucham ? - odwróciłam się. 
- W sumie to nic. Potem ci powiem. - walnęłam się w czoło. 
Wróciłam do salonu i usiadłam na kanapie.
- To co teraz ? - położył rękę ma moim udzie.
- Zaraz musimy jechać. Zayn, ja nie wiem czy dam radę. - spojrzałam w jego brązowe jak czekolada oczy.
- Wiem, że dasz. - uśmiechnął się.
Dosłownie 10 minut pooglądaliśmy telewizję, a potem musieliśmy już jechać.  Czułam, że ręce coraz bardziej zaczynają mi się trząść. Już miałam wychodzić, kiedy usłyszałam jakieś głosy.
- Co to ? - spytałam chcąc złapać klamkę i otworzyć drzwi.
- A jak myślisz ? Oni są wszędzie. Nie wiem jak wyjdziemy. - chłopak złapał mnie za rękę.
- Wyjdziemy normalnie. To są zwykli ludzie. - wzruszyłam ramionami i już chciałam otworzyć drzwi, ale chłopak mnie odciągnął.
- Oni będą chcieli cie zniszczyć psychicznie. Dowiedzieli się, że jest jakaś - według nich- 'afera' i będą chcieli narobić szumu twoim kosztem. - oplótł swoje ręce wokół moich bioder.
- Mówiłam ci już, że dam radę. - przewróciłam oczyma.
Założyłam okulary przeciw słoneczne, bo  pogoda się poprawiła. Otworzyłam drzwi i ścisnęłam mocno dłoń mojego chłopaka.
Jak to się stało, że pani mama nie żyje ? Jak pani sobie z tym radzi ? Czy pani ojciec wie o śmierci byłej żony ? Może pani odpowiedzieć na pytania ? Udzieli pani  wywiadu ? Jak na to wszystko zareagowali przyjaciele  ? Wspierają panią ? 
Każde z tych pytań wbijało cierń w moje serce. Może jednak nie jestem taka silna, jak mi się wydawało  ?
Przebrnęłam przez grupkę paparazzich i weszłam do samochodu. Z każdą chwilą było coraz gorzej, a mi łzy  do oczu pchały się coraz bardziej. Dasz radę Julka. Próbowałam powtarzać te słowa, ale mało co dawały.
* Po pogrzebie
Szłam do samochodu, prowadzona z jednej strony przez Olivię, a z drugiej przez Harrego. Pożegnałam swoją mamę i nigdy nie zobaczę jej żywej. Zastanawiałam się gdzie Zayn. Był przy mnie podczas pogrzebu, a teraz jakby się ulotnił. Ten moment, kiedy zakopywano trumnę, a wszystkie oczy skierowane były na mnie. Wiedziałam, że mama jest teraz szczęśliwa, a ja muszę wziąć z niej przykład...
* Z perspektywy Zayna.
Stałem przed grobem mamy Olivii i właściwie nie wiedziałem co dalej. Powiedziałem Olivii i Harremu, żeby zaprowadzili ją do samochodu. Reszta poszła za nimi.  Patrzyłem tępo na grób i tabliczkę z napisem :

                                                   ŚP. Ewa Graves 
                                                   ur. 14 II 1970 r.
                                                    zm. 27 VIII 2013r. 

                                            Niech spoczywa w pokoju..

Poczułem, że ktoś łapie mnie za ramię. 
- Powinniśmy już jechać. Julia nie czuje się najlepiej. - powiedział Liam. 
- Jak ja jej mam pomóc ? Nienawidzę patrzeć jak płacze i cierpi. - mówiłem, nie odwracając się do przyjaciela. 
- Musisz z nią być i ją wspierać. Wystarczy. 
- Jestem teraz za nią odpowiedzialny. Muszę się nią opiekować i nie pozwolę, żeby ktoś ją skrzywdził. 
Chcę, żeby miała wreszcie spokój i była szczęśliwa.
______________________________________________________________________________
Wreszcie wakacje ! ♥ Życzę , aby udały się je wam tak, jak sobie to zaplanujecie. Postaram się, aby rozdziały były częściej. Musicie zrozumieć także, że chcę odpocząć. Rozdziały będą dłuższe.Chciałam was także uprzedzić, że przez cały okres wakacji może zdarzyć się taka sytuacja, że rozdziału nie będzie 3,4 dni a może i nawet tydzień, bo może wypaść mi jakiś nie zapowiedziany wyjazd i nie będę miała czasu, aby was o tym poinformować. Będę się jednak starała, abyście byli na bieżąco. 
Macie tutaj mojego aska - http://ask.fm/Decisive99 
Zadawajcie mi pytania, spamujcie. Jeżeli chcecie wiedzieć coś o opowiadaniu czy coś, to po prostu o to zapytajcie. Kocham Was ! 





środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 79

Chłopak  spojrzał na mnie, a źrenice jego oczu momentalnie się powiększyły. Widać było, że był tak samo przerażony jak ja.
- Jak to twój tata ? -  spytał, kiedy wpuściłam go do środka.
-  Sama w to nie wierzę. Po tylu latach on wrócił i co ? Oczekiwał, że rzucę mu się na szyję i powiem : Cześć tato ? Cieszę się, że wróciłeś  ?!
- Jeszcze wszystko się ułoży. Zobaczysz,  jeszcze będzie dobrze. - Zayn przytulił mnie i razem weszliśmy do środka.
- Zaraz muszę jechać do domu pogrzebowego,  a jest już 20.  Nie zdążę.. - powiedziałam nalewając sobie soku do szklanki.
-  Załatwiłem już wszystko. Razem z chłopakami byliśmy tam po próbie. - uśmiechnął się do mnie.
- Jesteś na prawdę wspaniałym człowiekiem. - przytuliłam go.
- Wiem. A teraz muszę niestety lecieć. - powiedział, pocałował mnie w policzek i wyszedł.
Cieszyłam się, że mam takiego chłopaka jak Zayn. Po raz kolejny mnie zaskoczył i to pozytywnie.  Zrobił za mnie coś,  bo wiedział, że jest to dla mnie bardzo trudne.  Po raz pierwszy od wczoraj, kąciki moich ust uniosły się.  Westchnęłam i poszłam na górę po telefon. Chciałam zadzwonić do Olivii, czy wróci na noc. Właściwie to teraz już będzie mogła się wyprowadzić. Owszem, nie chciałam tego, bo było mi o wiele lepiej i wygodniej jeżeli mieszkałaby ze mną. Jednak powinna teraz przebywać z mamą jak najwięcej. Na moim przykładzie nigdy nie wiadomo, kiedy może jej zabraknąć. Odblokowała, klawiaturę i wybrałam jej numer.
- Halo ? - usłyszałam jej zaspany głos. Spała ?
- Cześć. Obudziłam cię ? Nie chciałam. - skrzywiłam się.
- Nic się nie stało. Co chciałaś ?
- Wrócisz na noc ? Czy już.. zamieszkasz z mamą ?
Chciałam, aby to zabrzmiało tak, żeby nie czuła się nie wygodnie. Dobrze wiedziałam, że  wybierze te drugą opcję.
- Słuchaj.. Bardzo chciałabym z tobą mieszkać, ale muszę.. Muszę wrócić do domu już na stałe.  - powiedziała. 
- Rozumiem. Przecież mieszkamy bardzo blisko siebie i będziesz mnie odwiedzać, prawda ? - przełknęłam głośno ślinę.
-  Jasne. Słuchaj, bo rozmawiałyśmy z moją mamą o tej całej sytuacji i doszłyśmy do wniosku, że może zamieszkałabyś z Zaynem ?
Tak na prawdę nie myślałam o tym. Mam jak na razie za dużo rzeczy na głowie.
- Ja nie wiem czy to dobry pomysł. - odpowiedziałam.
- Dlaczego ? On cię kocha i ty go też. Jak dla mnie to najlepsze wyjście.
- Nie wiem czy chcę zostawiać ten dom taki pusty. Muszę nad tym wszystkim pomyśleć. Cześć i Dobranoc.

Rozłączyłam się. Miałam już dość wszystkiego i chciałam tylko odpocząć.  Odłożyłam telefon na blat i poszłam na górę.  Weszłam do swojego pokoju i poszukałam jakieś piżamy.  Udałam się do łazienki i napuściłam wody do wanny.  Rozebrałam się i weszłam do niej.  Przed kąpielom nalałam do wody olejek do kąpieli o zapachu Wanilii. Po kąpieli wytarłam delikatnie ciało i założyłam piżamę.  Wróciłam ponownie do pokoju, wzięłam komputer i położyłam się na łóżku. Przeglądając twittera i facebooka zobaczyłam, że mam pełno wiadomości, wyrażające pełno kondolencji i współczucia. Czytając to wszystko łza kręciła mi się w oku. Byłam już do tego przyzwyczajona, więc pozwoliłam jej swobodnie spłynąć. Odpisałam paru osobom i wyłączyłam laptopa. Po parunastu minutach zasnęłam. 
* Na drugi dzień.
Obudziłam się około godziny 11. Wstałam i pościeliłam łóżko. Już miałam schodzić na dół, kiedy usłyszałam, że ktoś tam jest. Od razu do mojej głowy zaczęły napływać mroczne myśli. Wzięłam świecznik z pokoju i cicho schodziłam na dół. Byłam w stanie usłyszeć tylko swój oddech, który przyśpieszał z każdą chwilą. Kiedy minęłam ostatni stopień i już miałam się 'ujawnić' zobaczyłam przed sobą mojego chłopaka w fartuchu. 
- Co ty wyprawiasz ? - zaśmiał się na mój widok. 
- Chcesz, żebym na zawał umarła ? - złapałam się za serce. 
- Dobrze, przepraszam. - pocałował mnie w czoło. 
- Co ty tu robisz  w ogóle ? - spytałam siadając przy blacie. 
- Chciałem zrobić niespodziankę mojej dziewczynie. - powiedział, mieszając ciasto w misce. 
- Co gotujesz ? - spytałam wychylając się w stronę Zayna. 
- Naleśniki. Słuchaj bo o 14 jest.. jest pogrzeb. - powiedział spuszczając wzrok. 
Od razu mój humor zmienił się o 180 stopni. Chciałam.. Chciałam chodź 5 minut być taką, jaką byłam zawsze. Wesołą, szczęśliwą i pełną pomysłów na życie. 
- Pójdę się przebrać. - powiedziałam już nie tak, jak wcześniej. 
- Ej, dasz radę. - chłopak złapał mnie z nadgarstek. 
- Wiem. Mama zawsze mówiła, że dam radę. Teraz, gdy jej nie ma, muszę dotrzymać słowa. - uśmiechnęłam się mimo wszystko. 
- Mama byłaby z ciebie dumna. - przytulił mnie i wrócił do gotowania. 
__________________________________________________________________________
Wiem, że krótki, ale nie mam dzisiaj ani humoru, ani weny. Przepraszam także za jakiekolwiek błędy. Jutro nie będzie rozdziału, bo mam ognisko klasowe. Postaram się dodać rozdział we piątek. 

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 78

Siedziałam, bez słowa trzymając kartkę.
- Jak to jest w Londynie ? - powiedziała Olivia.
- Nie mam pojęcia. Dlaczego wszystko musi się tak bardzo komplikować. - rzuciłam świstkiem o ziemię i schowałam twarz w dłoniach. Nie, nie płakałam. Miałam tylko wszystkiego już serdecznie dość. Nie było takiego dnia, godziny aby z moich oczu nie lały się łzy.
- Wszystko się ułoży. - dziewczyna masowała mnie delikatnie po plecach.
- Tyle lat, tyle lat.. - szeptałam.
- Chcesz się z nim spotkać ? - usłyszałam pytanie.
- Nie wiem. Dalej go nienawidzę, ale gdzieś w głębi duszy tęsknie za nim, mimo iż go w ogóle nie znałam. Chciałabym go poznać, porozmawiać, ale nie wiem czy jestem w stanie. Tyle przez niego przeszłyśmy. - wytarłam policzek.
- Przepraszam, ale  umówiłam się z mamą.
Olivia przytuliła mnie mocno i wyszła.  Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i gapiłam się w  jego ekran ponad 5 minut. Po chwili zrezygnowana schowałam go z powrotem. Korzystając z okazji, że jestem sama poszłam na górę. Stanęłam przed drewnianymi drzwiami, za którymi znajdowała się sypialnia mamy. Dobrze wiedziałam co muszę teraz zrobić. Trzymając w ręce pudła, otworzyłam odważnie drzwi, ale po chwili coś we mnie jakby pękło.
Dasz radę. Kiedyś musisz to zrobić. Mówiłam to siebie, kiedy zamknęłam oczy. Ruszyłam do przodu i otworzyłam szafę.  Kucnęłam i zaczęłam wyjmować z niej rzeczy mamy. Coraz bardziej łzy cisnęły mi się do oczu. Zdecydowałam, że będę silna i dam radę. Mama na pewno chciałaby, abym tak zrobiła. Na pewno, wiem to. Zaczęłam pakować ubrania do pudeł, aż w końcu natrafiłam na ulubioną sukienkę mojej mamy.  Spojrzałam na nią. Przyciągnęłam ją pod nos i mocno powąchałam. Pachniała dokładnie tak samo jak ona.  Nie miałam serca jej oddawać. Nie tą sukienkę. Postanowiłam, że zostawię ją i schowam do swojej szafy.  Traciłam siły, a to wszystko przytłaczało mnie coraz bardziej. Tyle miałam jeszcze dzisiaj do zrobienia. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 16. Pięknie.. na 18 jestem umówiona w domu pogrzebowym.  Kiedy skończyłam chować ubrania, zastanawiałam sie co zrobić z resztą. Ciuchu postanowiłam oddać do MOPS-u.  Wstałam i otrzepałam kolana. Rozglądnęłam się. Moja mama od zawsze była perfekcjonistką. Wszystko musiało być poukładane, czyste.  Sypialnia była w kolorze czerwonym, który doskonale komponował się z kolorem mebli. Na przeciwko łóżka, stała wielka szafa, z której właśnie skończyłam pakować ubrania. Obok szafy było ulubione miejsce mamy. Znajdował się tam regał z książkami i wielki, wygodny fotel. Z lewej strony meblu były drzwi do łazienki.  Spojrzałam na komodę, na której było pełno zdjęć. Przeważnie byłam na nich ja, albo moja babcia. Jedna łza spłynęła już po moim policzku.
- Nie płacz. - ktoś przytulił mnie od tyłu.
- Zayn ? Co ty tu robisz ? - odwróciłam się do niego.
- Miałem, ale wcześnie zwiałem. Obiecałem, że będę przy tobie i słowa dotrzymam. - pocałował mnie w czoło.
- Dziękuję. - wtuliłam się w niego.
- Pomóc ci jakoś ? - spytał, kiedy się od niego oderwałam.
- Myślę, że tak. - wytarłam mokre od łez policzki i kontynuowałam.
Mimo wielu łez jakie się polały, wszystko już skończyliśmy.
- Czyli te pudełka mam teraz zawieść do MOPS-u ? - dopytywał sie chłopak.
- Nie ! Te nie ! - rzuciłam się na niego, kiedy brał do ręki wielkie, fioletowe pudło.
Wyrwałam mu je z ręki i otworzyłam.
- Co tam jest ? - spytał zatroskany.
-  Osobiste rzeczy mamy.  Zdjęcia, biżuteria.. Chciałabym, aby moje dzieci mogły zobaczyć, jaką babcia była piękną kobietą. Odprowadziłam chłopaka pod drzwi i pocałowałam w policzek. Wolałam zostać w domu, bo i tak za dużo mnie to już kosztowało. Zamknęłam za nim drzwi i weszłam z powrotem do sypialni mamy.  Już miałam siadać z powrotem na łóżku, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Pewnie Zayn czegoś zapomniał. Zbiegłam po schodach i pociągnęłam klamkę.  Po drugiej stronie stał.. mój tata. Zamurowało mnie. Już chciałam z powrotem zamknąć drzwi, ale mężczyzna zablokował je ręką.
- Porozmawiajmy. - usłyszałam.
- Nie chcę. - odpowiedziałam stanowczo.
- Daj mi chociaż 5 minut, głupie 5 minut. - prosił.
Wpuściłam, w zasadzie całkiem nieznajomego człowieka, do domu. Zaprowadziłam go do salonu i gestem ręki pokazałam, aby usiadł.
- Jesteś naprawdę podobna do mamy. - czułam na sobie jego spojrzenie. - Właśnie, kiedy wróci ?
- Moja mama nie żyje. - wydusiłam  starając się, aby żadna łza nie wypłynęła.
- Jak to nie żyje ? - dopytywał.
- Miała wypadek. Wczoraj, jeszcze nie zdążyłam załatwić pogrzebu i w zasadzie muszę już wyjść, więc.. - chciałam, aby jak najszybciej wyszedł.
- Przykro mi.  Teraz ja postaram się ją zastąpić.
Gdy usłyszałam te słowa, poczułam ostre ukłucie w sercu.
- Słucham ? - wydusiłam. - Jak śmiesz.. Jak śmiesz takie coś mówić ? Nikt nigdy nie będzie potrafił zastąpić mi mamy. Po tylu latach zjawiasz się nie wiadomo skąd i czego oczekujesz ? Że rzucę ci się na szyję dziękując, że wróciłeś ? Kiedy od nas odszedłeś, mamie dużo czasu zajęło pozbieranie się. Zostawiłeś nas bez słowa i jakiegokolwiek zabezpieczenia na przyszłość. Obiecałam sobie, że będę cię nienawidziła do końca życia. Dlaczego tak wszystko komplikujesz. - pękłam niczym bańka mydlana. Usiadłam na schodach i po prostu zaczęłam płakać.
- To nie tak.. - 'tata' zaczął się tłumaczyć.
- A jak ? Wytłumacz mi to, bo nie rozumiem. - podniosłam głowę i spojrzałam na jego twarz.
- Ja po prostu.. Ja po prostu.. chciałbym odbudować nasze relacje  - mężczyzna podrapał się po głowie i spuścił wzrok.
- Ja w to nie wierzę..  Ja potrzebuję czasu. Proszę idź już. - wstałam otwierając drzwi.
- Proszę, jak będziesz miała chwilę, to zadzwoń. - mężczyzna wręczył mi wizytówkę, a ja schowałam ją do kieszeni.  Kiedy odszedł, zanim zamknęłam drzwi zobaczyłam, że samochód Zayna wjeżdża na podjazd.  Stałam w przejściu oparta o ścianę.
- Kto to był ? To nie jest przypadkiem nasz sąsiad z którym kiedyś rozmawiałem ? - przytulił mnie.
- Zayn, to jest mój tata.

Czasami w życiu zdaje ci się, że już nic gorszego nie może się stać. Tracisz kogoś najważniejszego w swoim życiu i nie wiesz, czy będziesz w stanie sobie poradzić. Tyle przeszłaś.. Zastanawiasz się, czy będziesz umiała się jeszcze z tego wszystkiego wygrzebać. Myślisz, że przecież będzie jeszcze dobrze. Jakoś sobie poradzisz, musisz tylko w to uwierzyć. Mama uczyła cię, że wiara to wszystko. Że wiara czyni cuda. Bądź dzielna i pokaż, że dasz radę.
_______________________________________________________________________________

źle się czuję, więc wybaczcie mi jak będą błędy. Komentujcie.. no proszę :)

niedziela, 23 czerwca 2013

Ogłoszenie.

Cześć i czołem ! Rozdział będzie dopiero we Wtorek i bardzo przepraszam z tego powodu, ale zaraz jadę do babci, a jutro mam dyskotekę i tak dalej. I jeszcze na domiar wszystkiego, od wczoraj mam problemy z Internetem. Przepraszam was bardzo i obiecuję, że we wtorek będzie dłuższy niż normalnie. Jeszcze raz przepraszam i proszę o wyrozumiałość.

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 77.

Odwróciłam się i ze łzami w oczach spojrzałam na mężczyznę, trzymającego jakieś papiery.
- Co mam podpisać ? - spytałam wycierając ręką łzy.
- Tutaj.
Podał mi dwie kartki. Na jednej z  nich, było zgoda na transport zwłok do Londynu, a na drugiej oświadczenie o rozpoznaniu ciała. Nabazgrałam na kartce swój podpis. Spojrzałam ostatni raz na martwą mamę, złapałam Zayna za rękę i wyszłam.  Mimo wszystko, nie chciałam tam być ani chwili dłużej. Już miałam wsiadać do taksówki, kiedy usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam tego samego mężczyznę, który towarzyszył mi w rozpoznaniu zwłok. Niósł on jakieś wielkie, szare pudło.
- To są rzeczy pani mamy, które miała przy sobie podczas wypadku. Naprawdę, bardzo pani współczuję. Zwłoki pani mamy dotrą jutro w południe. Jakby pani coś chciała wiedzieć, nie wiem.. prosiła o pomoc, proszę dzwonić. - mężczyzna wręczył mi pudło oraz wizytówkę.
- Dziękuję. - wymamrotałam.
Wsiadłam wreszcie do samochodu.
- Nie otwierasz ? - usłyszałam głos Zayna.
- Nie chcę. Nie jestem jeszcze na to gotowa. - odpowiedziałam i zapięłam pasy, dając pudełko na tylne siedzenie.
- Jedziemy jeszcze gdzieś, czy od razu na lotnisko ? - spytał mój chłopak.
- Chcę być jak najszybciej w domu. Muszę zorganizować mamie pogrzeb.. - wyszeptałam, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
Zayn, gdy tylko ją zobaczył, wytarł ją kciukiem i pocałował mnie w czoło.
- Pamiętaj, że ja jestem tuż obok.
Kiwnęłam głową i ruszyliśmy na lotnisko.  Droga, tak samo jak poprzednio, nie zajęła  nam zbyt długo czasu. W zasadzie nie myślałam ile jedziemy, bo moje myśli były zbyt przejęte tym, co wydarzy się jutro. Tym, że będę musiała pożegnać moją mamę raz na zawsze. Tym, że już jej nigdy nie zobaczę. To wszystko mnie przerasta. Nie wiedziała, jak mam się za to zabrać. Musiałam zawiadomić wszystkich o śmierci mojej mamy, co nie było rzeczą łatwą.
- Już jesteśmy. - Zayn przejechał ręką po moim ramieniu.
Wysiadłam z samochodu i otworzyłam bagażnik.
- Mamy w ogóle bilety ? - spytałam, gdyż nawet o tym nie myślałam.
- Mamy, nie martw się. - powiedział zamykając bagażnik.
Zayn zapłacił kierowcy i ruszyliśmy w stronę lotniska. Jeszcze jakieś 2 godziny i będę w domu. Nie wyobrażałam sobie tego, że będę teraz musiała posprzątać rzeczy mamy. Właściwie, dlaczego miałabym to robić ? Nie mogę ich zostawić ? Gdy tak o tym myślałam, coś w sercu podpowiedziało mi, że mama pewnie by chciała, abym oddała je potrzebującym. Zawsze uczyła mnie, że należy dzielić się  z innymi tym co mam. Wzięłam pudełko i schowałam je do torby. Minęliśmy przeprawę i zajęliśmy miejsca w samolocie.

* Dwie godziny później

Podróż minęła w rzeczy samej  bardzo dobrze. Jechałam już w samochodzie mojego chłopaka- do domu. Im bliżej zbliżał się mój dom, tym bardziej nie chciałam tam wracać. Zresztą do czego ? Do kogo ? Nie rozumiałam, dlaczego zawsze ja dostawałam najmocniej po tyłku od życia. Co ja takiego zrobiłam ? Potrząsnęłam głową i zorientowałam się, że w zasadzie jesteśmy już pod celem. Wysiadłam z samochodu i patrzyłam, jak Zayn wyciąga moją torbę.
- Dziękuję, że ze mną pojechałeś. - wtuliłam się w niego najmocniej jak potrafiłam.
- Przecież ci obiecałem, że nie zostawię cię z tym samą. - pogłaskał mnie lekko po plecach, a ja poczułam miłe dreszcze.
- Wejdziesz ? - spytałam, kierując się w stronę domu.
-  Mamy próbę, ale obiecuję, że kiedy tylko skończymy, przyjadę do ciebie. - powiedział i założył okulary przeciw słoneczne.
Kiwnęłam głową, pomachałam mu i weszłam do środka. Drzwi były otwarte, co oznaczało, że Olivia jest w domu.  Przekroczyłam próg i położyłam klucze na blacie. O dziwo, było cicho. Jednak chwilę później do przed pokoju weszła dziewczyna.
- Jesteś. - wyszeptała i przytuliła mnie mocno do siebie.
- Tak, wróciłam. - odpowiedziałam cicho i spuściłam wzrok.
- Policja tutaj była.
- Po co ? - skrzywiłam się.
Miałam już dość wrażeń.
- Chcieli z tobą porozmawiać, ale powiedziałam, że wyjechałaś.. że wyjechałaś rozpoznać zwłoki.
- Olivia, ja już nie mam siły. - kolejna fala płaczu nadciągnęła.
Zakryłam twarz dłońmi, aby zatamować łzy.
- Musze zawiadomić rodzinę, zorganizować pogrzeb i posprzątać rzeczy mamy. W tej chwili przypomniałam sobie, że przecież pudełko od mamy jest w torbie. Zerwałam się i poszłam je wyciągnąć.
- Co to jest ? - spytała dziewczyna, patrząc na to, co niosę.
- Pudełko z rzeczami mamy, które miała przy sobie podczas wypadku.
- Otwierasz ? - spojrzała na mnie podnosząc brew.
-  Najchętniej bym tego nie robiła, ale muszę. - spojrzałam na nią, a potem na pudełko.
Odchyliłam je, a potem już całkiem zdjęłam wieczko. Tak jak myślałam. Była tam jej torebka, dokumenty i tego typu rzeczy. Po chwili zobaczyłam tam kartkę papieru. Wzięłam ją do ręki. Wyglądała jak list. Otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać.

Droga Kate ( imię mamy Julki), 
    nie wiem jak mam jeszcze do ciebie dotrzeć, abyś mi uwierzyła, że na prawdę się zmieniłem. Wróciłem z LA już rok temu, ale nie wiodłem tam przyzwoitego życia. Od naszego rozwodu minęło już ładne parę lat, a ty dalej nie potrafisz mi wybaczyć...
  Nie rozumiem, dlaczego taki byłem. Jak mogłem zostawić, tak wspaniałą kobietę, jaką jesteś ty. Przysłałem ten list, na adres firmy, bo wiedziałem, że nadal tam pracujesz. Wiesz.. Spotkałem kiedyś Julkę. Wiem, że czytając właśnie to zdanie, bardzo się zdenerwujesz, ale ja musiałem to zrobić. Musiałem zobaczyć moją małą, kochaną córeczkę.  Małą, w cudzysłowie, bo jest już przecież prawie dorosła. Kiedy pierwszy raz na nią spojrzałem, wiedziałem, że jest ona twoją córką. Te same oczy.. kontury twarzy. Jesteście do siebie podobne jak dwie krople wody. Chciałbym naprawić z nią relacje. Nie wiem, czy mi się to kiedykolwiek uda. Muszę ci się także przyznać, że wielokrotnie ją śledziłem. Myślę, że zorientowała się, ale nie powiedziała Ci, bo nie chciała Cię martwić. Cudowna dziewczyna.. Pewnie zastanawiasz się jak Was odnalazłem. Otóż, w telewizji usłyszałem nazwisko i imię naszej córki. Dowiedziałem się, ze ma chłopaka. Jak mu tak jest ? Zun ? Zeun ? Nie wiem.. Ale tym tropem odszukałem ciebie i Julkę.  Za każdym razem, kiedy ją widziałem miałem ochotę podejść i powiedzieć : To ja Julka. Twój tata Robert, ale za każdym razem tchórzyłem. 
    Mam nadzieję, że czytając ten list zrozumiesz, jakie jesteście dla mnie ważne. Mimo upływu czasu, dalej jesteście ważne ! Nie wiem co mu strzeliło do głowy, żeby Was zostawić i wyjechać. Nawet nie wiesz jak teraz bardzo tego żałuję. Proszę.. Daj mi jeszcze szansę. To mój numer ---
768-324-286. 
                                                                                                                   Twój Robert. 
Czytając ten list, czułam, że łzy spływają mi po policzku. Mój tata.. Mój tata żyje. Odezwał się. To był on..  - powtarzałam te słowa w myślach. Kiedy skończyłam, Olivia spojrzała na mnie przerażona.
- Co jest ? - spytała.
- Mój tata. On.. Jest w Londynie.
_____________________________________________________________________
KOMENTOWAĆ ALL TIME ♥

wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 76.

KLIK
Jechałam razem z Zaynem już ponad godzinę. Miałam dość mojego nędznego życia. Kątem oka zobaczyłam, że Zayn patrzy na mnie. Nie chciałam odwracać wzroku. Może miałam już po prostu dość ? Nie wiedziałam co teraz ze mną będzie. Niby miałam te 18 lat, ale tak naprawdę to dalej nie wiedziałam nic o życiu. Przecież zawsze.. zawsze kiedy miałam jakiś problem zwracałam się do mamy. A teraz ? Pozwoliłam jednej łzie słynąć po policzku. Poczułam ciepło na swojej dłoni. Odwróciłam lekko głowę i zobaczyłam, jak chłopak patrzy na mnie pełnym współczucia wzrokiem. Przed nami znajdowało się już lotnisko. Zaparkowaliśmy na strzeżonym parkingu i wyszliśmy z samochodu. Otworzyłam bagażnik i chciałam wyjąć torbę, ale Zayn zatrzymał mój ruch.
- Ja to wezmę. - powiedział.
- Zayn ? - spytałam.
- Tak ?
- Nie zostawisz mnie prawda ? Będziesz ze mną zawsze i wszędzie, cokolwiek by się stało.  Zawsze uważaj na siebie.. Straciłam mamę, nie chcę stracić także ciebie. - wtuliłam się w niego ze łzami w oczach.
- Zawsze będę przy tobie. A teraz chodź, bo samolot nam ucieknie. - złapał mocno moją dłoń.
Założyłam okulary i kaptur. Odprawa i już siedzieliśmy w samolocie. Lecieliśmy najlepszą klasą, więc   podróż minęła wygodnie. Chciałam się przespać, ale nie mogłam zasnąć. Wreszcie samolot wylądował, a ja czułam się coraz gorzej.
- Poczekaj tutaj. Załatwię taksówkę. - powiedział chłopak.
Przytaknęłam gestem głowy i usiadłam na ławce. Byłam dosłownie wrakiem człowieka.
- Już jestem. - usłyszałam za sobą.
Wzięłam torbę i poszłam za Zaynem. Wsiadłam do taksówki.
- Jaki adres ? - spytał kierowca.
Zayn popatrzył na mnie wymownie.
Otworzyłam torebkę i wyjęłam z niej świstek papieru. Podałam go kierowcy, ten na niego spojrzał i z miną pełną współczucia powiedział :
- Bardzo mi przykro..
- Możemy już jechać ? - spytał zdenerwowany całą tą sytuacją Zayn.
Mężczyzna kiwnął głową i ruszył. Droga do domu pogrzebowego zajęła nam nie całe 15 minut. Z tego co było mi wiadomo, miałam tam rozpoznać zwłoki mamy i podpisać transport ich do Londynu. Czekało mnie jeszcze załatwienie pogrzebu.. Kiedy o tym wszystkim myślałam, robiło mi się nie dobrze. Taksówka się zatrzymała, a ja poczułam, że ręce mi drżą. Wysiadłam z samochodu i udałam się do budynku.
- Dzień dobry. W czym możemy służyć ? - usłyszałam, kiedy podeszłam do 'recepcji'.
- Dzień.. Dzień dobry. Ja, ja chciałam.. - łzy gromadziły się w oczach coraz bardziej.
- Co pani chciała ?
- Bo.. Bo moja mama miała tutaj wypadek i.. i zginęła.  Ja teraz muszę.. - jąkałam się coraz bardziej.
- Rozumiem. Przede wszystkim bardzo mi przykro. A teraz proszą za mną. Im szybciej to załatwimy, tym lepiej. - mężczyzna patrzył na mnie.
Zayn złapał mnie mocno za rękę i pociągnął w stronę drzwi.
- Ja nie chcę tam iść. - powiedziałam.
- Musisz. Dasz radę, słyszysz ?
Przełknęłam głośno ślinę i weszłam do pomieszczenia. Moim oczom ukazał się wielki stół a na nim ciało przykryte zielonym materiałem.
- Proszę tutaj. - mężczyzna wskazał miejsce koło siebie. - Jest pani gotowa ?
Ścisnęłam rękę Zayna i kiwnęłam głową. Mężczyzna zdjął materiał i zobaczyłam tam ciało mojej mamy. Poczułam, że jest mi nie dobrze. Zasłoniłam ręką usta i zobaczyłam, że mam mokre policzki.
- Czy to jest pani mama ? - gdzieś w oddali usłyszałam głos.
Kręciło mi się w głowie.
- To nie możliwe.. Nie, to nie.. Jak ?! Dlaczego ? Dlaczego ona ?! - krzyczałam.
- Proszę się uspokoić. - mężczyzna pocieszał mnie, a Zayn objął mnie tak, że moja głowa przywierała do jego torsu.
- Dlaczego.. - szeptałam.
- Czy to jest pani mama ? - ciągle to samo pytanie.
- Tak. To ciało należy do mojej mamy. - spojrzałam na zwłoki jeszcze raz.
Oderwałam się od chłopaka i podeszłam do stołu.  Na ciele było widać pełno przecięć i obrażeń. Gdzieś wgłębi duszy miałam nadzieję, że ona wstanie. Wstanie, przytuli mnie i wróci ze mną do domu.
- Kochanie, wszystko w porządku ? - usłyszałam za sobą głos Zayna.
- Nic nie jest w porządku. TO nie jest w porządku. Ona sobie na to nie zasłużyła..  Gdybym.. Gdybym jej nie pozwoliła tutaj jechać, wszystko byłoby dobrze. Wróciłaby cała i zdrowa. - mówiłam przez łzy.
Nie rozumiałam, dlaczego to musiała być ona. Odeszła.. Przecież wiedziała, jak jest mi teraz potrzebna. Nie wiem, czy będę umiała pogodzić się z jej śmiercią.
____________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo, ale jakoś tak wyszło. Jutro mam wycieczkę, więc rozdział będzie we Czwartek. Komentujcie Prooooooooooooooooooooooooosze  xxxxx

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 75.

Pożegnałam się z przyjaciółmi i poszłam w stronę domu. Wchodząc, rzuciłam klucze na blat i położyłam torebkę na stole kuchennym. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 14. Przypomniałam sobie, że przecież od rana nie widziałam się z Olivią. Poszłam na górę i przyłożyłam ucho w stronę drzwi do sypialni mojej mamy, gdzie aktualnie mieszka dziewczyna.  Cicho, weszłam do pokoju i spojrzałam na łóżko.  Obok niego były wczorajsze ubrania dziewczyny. Znaczyło to, że jest ona w domu i chyba jeszcze śpi. Myliłam się.
- O, wróciłaś. - Olivia przetarła ręką zaspane oczy.
- No tak, ale jest już 14. Chcesz coś na obiad ? - spytałam dalej stojąc w przejściu.
- Nie jestem głodna. - dziewczyna posmutniała i znowu położyła się na łóżku.
Zamknęłam drzwi i usiadłam obok  Olivii.
- Nic nie mów. Nie chcę użalania się nade mną. - powiedziała nie patrząc na mnie.
- Wcale nie chcę się nad tobą użalać. Myślałam, że.. że chcesz pogadać. - mruknęłam nerwowo.
- Wiem, przepraszam.  Po prosto to co wczoraj zobaczyłam, bardzo mnie zaskoczyło i nie wiedziałam jak mam się zachować. Powiedział, że to tylko przyjaciółka, a przecież przez nią o  mało nie zniszczył się nas związek. Nie wiem już w co mam wierzyć. - spuściła głowę.
- My mu wierzymy. Przecież mimo wszystko, Niall nie jest taki, jak to wczoraj wyglądało. Znamy już się trochę czasu. Myślę, że ty też powinnaś. - złapałam ją za rękę.
- Nie wiem. Na razie chcę wstać i faktycznie zjeść ten obiad. - zobaczyłam, że kąciki jej ust się unoszą.
- To pójdę coś przygotować. Co potem robisz ? - spytałam wychodząc już z pokoju.
- Pójdę do mojej mamy. A ty ? - dziewczyna wstała i otworzyła szafę.
- Ja zamierzam wybrać się z Zaynem na zakupy. Dobra, to ty się ubierz, a ja pójdę zrobić obiad.
Wyszłam z pokoju i spokojnym krokiem udałam się do kuchni. Zastanawiałam się, co mogę ugotować.
Postawiłam na spaghetti. Właściwie, to ja ciągle jem spaghetti.  Kiedy makaron się gotował, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Przeglądałam kanały jeden za drugim, bo oczywiście nie leciało nic ciekawego. Po chwili spojrzałam w stronę okna. Pojawiły się na nim małe kropelki, co oznaczało, że zaczyna padać. Deszcz dudnił o parapet. Nagle w kieszeni poczułam wibracje. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz- nieznany numer. Przeważnie wtedy nie odbieram, ale czułam, że to może być coś ważnego.
- Słucham ?
- Dzień dobry, czy przy telefonie Julia Graves ?
- Tak, to ja.
- Nie wiem jak mam to pani powiedzieć. Pani matka.. ona.. miała wypadek i nie żyje.  Jest nam bardzo przykro, ale jakby pani mogła przylecieć jak najszybciej..
Czułam, że serce mi skacze do gardła. Dalej trzymałam telefon przy uchu i nie docierały do mnie słowa wypowiedziane przez mężczyznę.
- Halo ? Pani Julio ? Halo ?
Łzy spłynęły po moim policzku, a telefon upadł na panele.
- Julka ? Co ty robisz ? Co się stało ? - słyszałam dobijające się do mnie słowa  Olivii - Dlaczego płaczesz ?
Złapała mnie za ramię.
- Moja matka nie żyje. - wypowiedziałam te słowa, dalej w nie nie wierząc.
Dziewczyna usiadła i mocno mnie przytuliła.
- To niemożliwe.. To nie jest możliwe ! Ona żyje, ja w to wszystko nie wierzę ! Oni kłamią ! - wyrywałam się Olivii krzycząc.
- Cii.. - głaskała mnie po głowie.
Wyrwałam się jej, wzięłam szarą bluzę i wybiegłam z domu.  Dlaczego ja.. Dlaczego nie ktoś inny ? Dlaczego ja muszę mieć zawsze pod górę ? Dlaczego nie mogę być po prostu szczęśliwa. Stanęłam przed drzwiami domu chłopców. Nie wiem po co tu przyszłam. Zapukałam. Wyglądałam okropnie, podpuchnięte oczy i dalej, lejące się strumieniami łzy. Otworzył mi Liam.
- Julka, co się stało ? - zaprowadził mnie do środka i posadził na kanapie.
Nie mówiłam nic, usiadłam i schowałam twarz w dłonie.  Poczułam na sobie wzrok przerażonych chłopców.
- Kochanie... - zobaczyłam, że Zayn klęka na przeciwko mnie, próbując odsunąć moje ręce z twarzy.
- Moja mama... nie żyje. - wydukałam i wybuchłam płaczem.
Podniosłam głowę do góry. Harry zasłonił ręką usta, a Zayn usiadł i przycisnął mnie  mocno do siebie.
- Dlaczego ona mnie zostawiła ? Jak mogła mi to zrobić Zayn. Ja sobie bez niej nie poradzę... Nie jestem tak silna jak ona. Dlaczego pozwoliłam jej tam jechać.. - mówiłam co chwilę pociągając nosem.  - Muszę teraz tam lecieć. Muszę po nią jechać.  Zobaczę ją całą i zdrową, prawda ? - majaczyłam.
- Julka, nie wiem co mam powiedzieć.. - powiedział Liam.
- Muszę już iść się pakować.. Przepraszam. - wstałam i wyszłam.
Poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę. To był Zayn.
- Nie zostawię cię z tym samą. - powiedział.
Dalej nie docierała do mnie wiadomość, że najważniejsza osoba w moim życiu po prostu odeszła.  Nigdy już nie zobaczę mojej mamy.
Zatrzymałam się, bo czułam, że już nie jestem wstanie dalej iść. Spojrzałam na Zayna. W jego oczach też wyraźne były łzy.  Bez pytania wziął mnie na ręce i zaczął nieść do domu. Czułam, że mój świat w jednej sekundzie się zawalił. Chłopak postawił mnie przed drzwiami wejściowymi. Weszłam do środka. Zobaczyłam przed sobą stojącą Olivię. Obraz był zamazany przez łzy i nie widziałam jej dobrze.
- Dlaczego wyb.. - zaczęła, ale jej przerwałam.
- Zostaw mnie. Muszę jechać. - nie spojrzałam na nią, tylko pobiegłam na górę.
Zayn chciał iść za mną, ale gestem ręki mu pokazałam, żeby został. Musiałam jak najszybciej się spakować i jechać.. i jechać po zwłoki. Weszłam do pokoju, trzasnęłam drzwiami i zamknęłam je na klucz. Usiadłam opierając się o ścianę i płakałam. Właściwie to już ciągle z oczu lały mi się łzy.
- Kochanie, otwórz. - usłyszałam, jak ktoś szarpie klamkom.
- Zostawcie mnie  w spokoju ! - krzyknęłam.
Chłopak widząc, że jestem w stanie nawet rozmawiać - odpuścił. Wyciągnęłam z szafy małą torbę i zaczęłam pakować rzeczy.  Wyciągnęłam także ubrania, aby się przebrać. Wszystko co spakowałam było czarne. Włosy spięłam w koka i byłam gotowa. Nie stroiłam się i miałam w nosie czy jakiś zasrany paparazzi mnie zobaczy, czy nie. Miałam na sobie czarne leginsy i w takim samym kolorze sweter. Cicho przekręciłam klucz i poszłam jeszcze do sypialni mojej mamy. Rozglądnęłam się i spojrzałam na nasze wspólne zdjęcie. Wzięłam je do ręki, przycisnęłam do serca i wsadziłam do torby.
- Jesteś gotowa ? - usłyszałam za swoimi plecami głos Zayna.
- Tak. - odpowiedziałam.
Chłopak wziął ode mnie torbę, objął mnie ramieniem i zeszliśmy na dół.
- Dasz sobie radę. - Olivia przytuliła mnie i lekko pogłaskała po plecach.
Wyszliśmy z domu.  Będzie on teraz taki nie swój i pusty. Wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy. Ruszyliśmy.  Włączyłam radio i oparłam głowę o szybę. Czekała nas długa droga na lotnisko. Po chwili usłyszałam :
Ogłoszenie z ostatniej chwili. Groźny wypadek samochodowy na Florydzie. Dwie osoby w ciężkim stanie, jedna nie żyje. Kierowca  jednego samochodu, w ciężkim stanie był pod wpływem alkoholu. 
Dalej nie zdążyłam usłyszeć, bo Zayn ściszył radio.
- Dlaczego to zrobiłeś ? - spytałam.
- Nie chcę żebyś tego słuchała. Dowiesz się wszystkiego na miejscu.
W jednej sekundzie moje życie stało się totalnym zerem. Moja mama zginęła w wypadku a ja zostałam na tym świecie sama. Nie poradzę sobie sama, nie poradzę. Ona jest mi jeszcze tak bardzo potrzebna. Kiedyś straciłam tatę, teraz mamę. Ściągam na siebie i innych jakieś czarne fatum.
_____________________________________________________________________________
Dziękuje za te komentarze i chciałabym, żeby tak było pod każdym rozdziałem ! :D xx

środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 74.

Siedziałam wraz z Zaynem i delektowałam się truskawkami w czekoladzie. Wiedział, że kocham je najbardziej na świecie. Była już 1 w nocy, co oznaczało, że oficjalnie mam 18 lat.
- Wiesz co ? - usłyszałam za sobą głos chłopaka. - Chyba powinniśmy już wracać. 
- Nie chcę wracać. Proszę, zostańmy jeszcze chwilę. - złapałam go za rękę. 
- No nie wiem. Musisz mnie przekonać. - Zayn zaśmiał się szyderczo. 
Oblizałam wargę, złapałam  go za szyję i pocałowałam w usta. 
- Dobrze, niech będzie. 
Uśmiechnęłam z wyższością. Położyłam się na kocu, wtulona w mojego chłopaka. Było tak cicho, że jedynie zdołałam słyszeć koniki polne.  Przyznam, że byłam już zmęczona. Oczy powoli zaczęły mi się zamykać, a ja nie mogłam nic z  tym zrobić. Chcąc nie chcąc - zasnęłam. 

* na drugi dzień. 
Otworzyłam oczy. Podniosłam się i podparłam na łokciach. Nie kontaktowałam jeszcze dobrze, ale po chwili dotarło do mnie, że jestem u chłopaków. Przypomniałam sobie także, że wczoraj zasnęłam na kolanach Zayna. Odwróciłam się, ale w łóżku byłam sama. Spojrzałam na zegarek i się przeraziłam. Nie możliwe, że była już 13. Nie możliwe, że tak długo spałam ! Wstałam i zobaczyłam, że mam na sobie koszulkę Zayna, a moje rzeczy leżą obok łóżka. Czy my... ? Nie to przecież niemożliwe. Zdezorientowana wyszłam z pokoju. 
- Moja głowa.. - usłyszałam głos Harrego schodząc po schodach. 
- Witam. - powiedziałam przytulając od tyłu Zayna. 
- O wstałaś już ? - chłopak odwrócił się do mnie. 
- Jest 13 Zayn. I tak już spałam bardzo długo. - ziewnęłam.  
Zobaczyłam, że Zayn patrzy na mnie, przesuwając swój wzrok od dołu do góry. Przypomniałam sobie, że przecież miałam go o coś zapytać. 
- Kochanie, mogę cie prosić na chwilę ? - spytałam chłopaka. 
- Jasne.
Poszłam z nim na górę. Oczywiście, nie obyło się bez głupich komentarzy Louisa, typu : O, będzie się działo ! 
Zamknęłam za nami drzwi i powiedziałam chłopakowi, żeby usiadł. 
- Słuchaj, bo.. nie wiem jak mam cie o to zapytać. - bawiłam się własnymi palcami. 
- Najlepiej prosto z mostu. 
- Wczoraj nie byliśmy zbyt trzeźwi, a moje ubrania były.. no i wiesz.. - czułam, że się rumienie. 
- Nie spaliśmy ze sobą. - chłopak odpowiedział krótko. 
Czułam, że mi ulżyło. 
- To dobrze. Bo wiesz, ja bardzo cię kocham i chciałabym, ale nie teraz. Ja nie jestem jeszcze na to gotowa. - patrzyłam mu prosto w oczy.
- Ale nie ma żadnego problemu. Będę czekał na  to  tyle, ile będzie trzeba. Nie jestem typem faceta, dla którego dziewczyna jest tylko przedmiotem do zaliczenia. - złapał mnie za ręce i pocałował. 
- Mam najcudowniejszego chłopaka na świecie. - pocałowałam go w usta. - Co dzisiaj robisz ? 
- W sumie, to mamy zaraz próbę, a potem jestem wolny. 
- Próbę ? - podniosłam brew. 
- Tak. Zostaliśmy zaproszeni na koncert charytatywny i mamy tak zagrać parę kawałków. Chcieliśmy też przekazać dochód z naszego ostatniego koncertu na ten cel. 
Byłam z nich dumna. Wiedziałam od samego początku, że nie są rozpuszczonymi gwiazdami i chcą pomagać innym, ale teraz naprawdę mi zaimponowali. 
- Jestem z was dumna. - uśmiechnęłam się. 
- A co chciałaś potem robić ? 
- Kiedyś zaproponowałeś, abyśmy poszli na zakupy. Właśnie potrzebuję kupić sobie parę dupereli do szkoły. 
- Nie ma sprawy. A teraz chodź na śniadanie, bo zaraz ci wszystko zjedzą. - Zayn wstał i pociągnął mnie za rękę. 
Zeszliśmy na dół. Tam śniadanie pałaszowali już chłopcy. Przy stole siedziała trójka bez Zayna, ale nie  było tam blondyna. Dalej byłam trochę zła na niego, bo przecież tak się ludzi nie traktuje. Myśląc o tym, dotarło do mnie, że od wyjścia z Zaynem nie widziałam Olivii. 
- Gdzie Niall ? - spytałam niepewnie siadając obok Zayna i Harrego. 
- Nie wiem. 
- Ktoś coś w ogóle wie ? - spytał Liam, który jak widać, martwił się o przyjaciela mimo wszystko. 
- Byłem dzisiaj rano sprawdzić, czy jest u siebie i zostawił kartkę. - wręczył mi świstek papieru. 
Muszę to wszystko przemyśleć i chyba najlepiej będzie jak zniknę na pewien czas Olivii z oczu. Proszę was, uwierzcie mi, że Blanka to tylko przyjaciółka. Nie jestem chamem i nie związałbym się z nową dziewczyną dwa dni po rozstaniu z Olivią. Pobędę trochę u rodziców, a potem będę starał się naprawić z nią przyjaźń. Wrócę za niedługo ! Niall xx
Czytałam na głos tekst napisany przez blondyna. 
- Ja mu wierzę. - podniosłam ręce. 
- Jest naszym przyjacielem. Też mu wierzę. - powiedział Zayn. 
- Ja też. - Liam. 
- Ja także mu wierzę. - Louis. 
- I ja. - Harry.
Zjedliśmy śniadanie i chłopcy poszli się ubierać na próbę. Ja sama założyłam wczorajszą sukienkę i ogarnęłam włosy. Chłopcy postanowili mnie podrzucić pod dom, więc musiałam na nich poczekać.  Usiadłam na kanapie i przyglądałam się jak Harry wybierał kolor trampek, Zayn układa fryzurę a Liam wszystkich pośpiesza. Przywiązałam się do nich i teraz nie wyobrażam sobie bez nich życia. Kiedy nareszcie byli gotowi, mogliśmy wyjść z domu. Okazało się, że przed posiadłością 1D znajdowała się grupka paparazzich. 
- Będziemy musieli odpowiedzieć na parę pytań. Nie możemy ich ciągle olewać. - skrzywił się Harry. 
- Niech będzie. Zresztą ja i tak nic nie mam do gadania, więc nie ma problemu. - powiedziałam łapiąc rękę Zayna. 
Wyszliśmy im na przeciw i od razu zaczęła się lista pytań. Zamyślona nawet, nie zwracałam uwagi na to, co się dzieje. 
- Panno Julio ? - dotarło do mnie wreszcie, że ktoś zadaje mi pytanie. 
- Przepraszam, zamyśliłam się. Słucham ? - spytałam zdziwiona. 
- Jak pani się czuje jako pełnoletnia ? 
- W sumie tak jak zawsze. Jest gdzieś ta świadomość, że teraz jestem zależna tylko od siebie i to ode mnie zależy jak pokieruję swoim życiem. Mam wspaniałego chłopaka i przyjaciół, którzy wspierają mnie we wszystkich moich problemach na każdym korku. 
- Jak to jest być dziewczyną Zayna i przyjaciółką każdego z 1D ? 
- Wspaniale. Bardzo dobrze się dogadujemy i zawsze możemy na siebie liczyć. Staramy się spędzać ze sobą jak najwięcej wolnego czasu, póki go mamy. 
- Co to znaczy, że póki go macie ? - dopytywał mężczyzna. 
- Za dokładnie tydzień zacznę trzecią klasę szkoły średniej. Wiąże się z tym ograniczenie czasu wolnego, sprawdziany, kartkówki. No ale cóż poradzić, takie życie ucznia. Chłopaki ruszając także z koncertami i wiadomo, że wspólny czas troszeczkę się ograniczy. 
- Przepraszamy, ale śpieszymy się na próbę. 
Pożegnaliśmy się z paparazzi i wsiedliśmy do samochodu. 
Plan dnia był taki : znalezienie Olivii, leniuchowanie, zakupy z Zaynem a potem coś się wymyśli. Nie wiedziałam jeszcze, że ktoś pokrzyżuje moje plany.
___________________________________________________________________________
Proszę komentujcie no.. Bo naprawdę to jest mega motywacja i wtedy wiem, że mam dla kogo pisać. Czasami jak widzę tylko ten jeden komentarz, to mi jest mega przykro. Dlatego sprężcie dupę i spamować :D Wiecie, że was kocham xo

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 73.

*z perspektywy Olivii.
Siedziałam tam już bardzo długo i miałam przeczucie, że zaraz ktoś po mnie przyjdzie. Tym ktosiem okazał się Harry. 
- Co tu robisz ? - spytał patrząc na mnie z rękoma w kieszeni.
- Siedzę i umieram. - powiedziałam dalej gapiąc się w niebo.
- Rozumiem. - usiadł koło mnie. 
- Dlaczego on mi to zrobił Harry ? Byłam aż taką złą dziewczyną ? Jestem aż tak bardzo beznadziejna ? To wszystko dzieje się za szybko. - złapałam się za głowę. 
- Uwierz mi, że na pewno nie jesteś beznadziejna. Chłopak tylko nie docenił tego, co dostał od losu. - uśmiechnął się. 
- Julka pewnie mnie szuka.. 
- Dalej cie szuka, więc lepiej chodź na dół. - Harry wstał i wyciągnął rękę w moją stronę. 
- Jesteś wspaniałym przyjacielem. - posłałam mu ciepły uśmiech. 
- Wszyscy mi to mówią. - wypiął dumnie pierś. 
Zeszliśmy na dół.  Kiedy Julka mnie zobaczyła, podbiegła pode mnie i powiedziała: 
- Gdzie ty byłaś ? Wszystko w porządku ? - złapała mnie za ramiona.
- Musiałam ochłonąć, ale wszystko już jest ok. 
- Na pewno ? Jak chcesz to możemy wrócić do domu. Dla mnie nie ma żadnego problemu.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam ją. 
- Naprawdę wszystko już jest dobrze. Są twoje urodziny i nie ważne co się stało, chcę je świętować razem z moją przyjaciółką i przyjaciółmi. Chodź lepiej zatańczyć. - pociągnęłam dziewczynę w stronę parkietu.
 Chłopcy poszli sobie usiąść  a ja wirowałam  z Julią.  Tak przetańczyłyśmy dwie piosenki, ale potem się zmęczyłam i chciałam usiąść. 
- Ale się zmęczyłam. - padłam na  siedzenie. 
Wszyscy spojrzeli na mnie dziwnie. 
- Jest północ, a ty już zmęczona ? - Liam spojrzał na mnie dziwnie. 
- Różnie bywa. - wzruszyłam ramionami.

    * Z perspektywy Julii
Wiedziałam, że Olivia umie dobrze udawać, ale nie że aż tak. Wiedziałam też, że wcale z nią nie było tak dobrze, jak widać. Niall to także mój przyjaciel, ale nie spodziewałabym się po nim czegoś takiego. Było mi jej teraz  żal. Widać, że widok Nialla z Blankom bardzo ją skrzywdził. 
-  Żyjesz ? - poczułam, jak Zayn mną trzęsie. 
- Co ? A tak,tak. Idziemy zatańczyć ? - spytałam całując go w policzek. 
- Zaraz, ale najpierw chcę cię gdzieś zabrać. - uśmiechnął się. 
- Teraz ? - podniosłam brew.
- Tak teraz. Chodź. - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. 
- Dobra, gdzie idziemy ? 
- Zobaczysz.
Poczułam, jak zakłada mi opaskę na oczy.
- Zayn,  czy ty się dobrze czujesz ? - zaśmiałam się.
- Nawet nie wiesz jak dobrze. A teraz nie marudź tylko chodź. 

* 15 minut później. 
Szliśmy jakąś drogą, ale potem skręciliśmy w jakąś małą dróżkę. Chwile później, zatrzymaliśmy się. 
- Jesteś gotowa  ? - spytał trzymając ręce na moich ramionach. 
- Nie wiem jeszcze na co, ale raczej tak. - zaśmiałam się. 
W tej chwili z moich oczu zsunęła się opaska i ujrzałam wielką polanę. Na niej rozłożony był koc, a wokoło świece. Było wszystko dokładnie  tak, jak sobie wyobrażałam. 
- Podoba ci się ? - poczułam jego ręce, oplatające mnie. 
- To jest cudowne. Dziękuję, naprawdę ci dziękuję. - pocałowałam go w usta. 
- Wiedziałem, że ci się spodoba. Mogę ci coś powiedzieć ? - spytał spuszczając wzrok. 
- Słucham. - złapałam go za ręce. 
- Jesteś wspaniałą dziewczyną. Nigdy nie spotkałem kogoś takiego cudownego jak ty. Życzę ci wszystkiego najlepszego i żebyś była dalej taką Julką jaką pokochałem i jaką jesteś. Kocham cię. - złożył mi namiętny pocałunek na ustach.
Byłam szczęśliwa.
_____________________________________________________________________
WSZYSTKIE  osoby czytające proszę o zostawienie komentarza. Chcę wiedzieć ile was jest, bo ostatnio pod rozdziałem 1 komentarz to rutyna. Może być nawet krótkie : czytam. Dziękuję x
I wiem, że ostatnio są krótkie rozdziały, ale teraz jest wystawianie ocen i jest jedna wielka masakra.. Kiedy się to wszystko skończy, będą dłuższe na pewno.

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 72.

Patrzyłam na moja mamę, jak bez słowa pakowała swoje rzeczy. Kiedy przestała, spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.
- Mamo, naprawdę nie możesz... - zaczęłam, ale kobieta mi przerwała.
- Muszę jechać, a ty masz iść i się dobrze bawić, jasne ? - przytuliła mnie.
- Jasne. - uśmiechnęłam się.
- Widzimy się za dwa tygodnie, a za 10 dni masz szkołę, pamiętasz ?
- Mam urodziny, a ty mi o szkole nawijasz, serio ? - skrzywiłam się.
Zamieniłam z mamą kilka słów, a potem odprowadziłam ją do taksówki. Popatrzyłam jeszcze jak odjeżdża i wróciłam się do domu.
- To co teraz ? - spytałam patrząc na pochłaniającą, wielki talerz spaghetti Olivię.
- Jak to co ? Zbieramy się. - powiedziała dając talerz do zmywarki.
- Jakoś nie czuję, że dzisiaj są moje 18 urodziny. Jestem dorosła, ogarniasz to ? Bo ja nie.. - zaśmiałam się.
Olivia się tylko uśmiechnęła i pociągnęła mnie za rękę na górę.
- To pokaż to cudo. - powiedziała, siadając na łóżku.
Wyjęłam z torby zgrabną, krótką ( przed kolano), łososiową sukienkę oraz wysokie szpilki.
- Będziesz wyglądała w tym cudownie, ale wytrzymasz w tych butach ? - spojrzała na mnie.
- Jasne że nie.
Zaśmiałyśmy się i postanowiłyśmy, że weźmiemy się już za przygotowania. Zrobiłam sobie fale oraz lekki, ale bardzo subtelny makijaż.
- I jak ? - odkręciłam się wkoło.
- Idealnie. A ja ? - dziewczyna zrobiła to samo.
- Weź to lepiej zdejmij.
Skrzywiłam się, ale widząc przerażoną minę dziewczyny, tylko wybuchłam śmiechem.
- Jesteś okropna. - dźgnęła mnie.
Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi, spojrzałyśmy po sobie i wesołe udałyśmy się w stronę drzwi. Zamknęłam je na klucz i wsadziłam go do torebki.
- Wyglądacie cudownie. - powiedział Zayn całując mnie w policzek, kiedy wsiadłyśmy już do samochodu.
- A gdzie blondyn ? - spytałam, kiedy zorientowałam się, że nie ma go z nami.
- Dojedzie. - Liam spuścił wzrok.
Wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Droga zajęła nam około godzinę. Kiedy znaleźliśmy się przed klubem,  byłam w niebo wzięta. Weszliśmy do środka, a tam od razu zobaczyłam, nasz stolik. Był nakryty, a wokoło niego było parę balonów.
- Typowe przyjecie urodzinowe. - zaśmiał się Louis.
- Jak ci się coś nie podoba, to wypad. - wystawiłam mu język.
Zasiedliśmy do stołu i zjedliśmy kolację.

                                                - Z perspektywy Olivii-
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Spojrzałam w stronę drzwi i zobaczyłam tam kroczącego w naszą stronę Nialla. Szedł z jakąś dziewczyną.
- No właśnie.. - powiedział Liam patrząc na moją reakcję.
- Co ona tu robi ? - spytała Julka.
Teraz dokładnie zobaczyłam rysy tej dziewczyny. Była to Blanka. Chciałam wstać, ale Harry złapał mnie za rękę.
- Nie rób tego. To jej urodziny. - kiwnął głową w stronę roześmianej Julki.
Nie widziała jeszcze blondyna, ale kiedy zdążyła ogarnąć co się dzieje - skrzywiła się.
- Cześć. - oznajmił chłopak odsuwając krzesło dziewczynie.
Nie odezwałam się ani słowem. Patrzyłam na nią i miałam ochotę ją zabić.

    * godzinę później

Wszyscy tańczyli, a ja siedziałam jak jakaś idiotka. Tak bardzo się na nim zawiodłam. Dwa dni od rozstania, a on już znalazł sobie kogoś na moje miejsce. Wzięłam sweter i wyszłam na klubowy balkon.  Oparłam się o barierkę i patrzyłam na jeżdżące samochody.
- Ładnie wyglądasz. - usłyszałam za sobą głos blondyna.
- Daj mi spokój ok ? Nie chcę kłótni ani nie chcę popsuć urodzin mojej przyjaciółce. -  mówiłam,nie odwracając się.
- Dobra, wyczuwam napięcie. - podszedł.
- Jak mogłeś Niall ? Rozumiem, że się rozstaliśmy, ale to było dwa dni temu ! Tylko dwa dni temu ! A ty już przyprowadzasz sobie nową dziewczynę. Tak przyjaciele nie postępują. I to kogo ? Blankę ?!
- To nie jest moja dziewczyna. Jest moją przyjaciółką. - powiedział spokojnym głosem.
Przesadził.
- Nie wiem czy pamiętasz, ale jeszcze kiedyś jej nienawidziłeś ! Prawie nas zniszczyła, a ty masz czelność przyprowadzać ją na urodziny Julki ?  Mieliśmy być przyjaciółmi, ale tak się przyjaciele nie zachowują. - spojrzałam na jego twarz.
Nie wyrażała emocji. Kątem oka zobaczyłam, że na balkon wchodzi Blanka.
- Ja już chyba będę szła. - powiedziała cały czas mi się przyglądając.
- Odprowadzić cię ? - spytał chłopak.
- Jak chcesz. - dziewczyna wzruszyła ramionami. Niall spojrzał na mnie i razem z Blankom wyszedł.
Już  wiedziałam, dlaczego 'przestał mnie kochać'. Nie mogłam pokazać tego, jak bardzo jest mi teraz źle. Nie mogłam zepsuć urodzin mojej przyjaciółce. Oparłam się o ścianę i wstrzymując łzy usiadłam patrząc na gwiazdy.
________________________________________________________________________________
Przepraszam jak pojawią się jakieś błędy, ale jestem totalnie wykończona i ledwo napisałam ten rozdział. Przepraszam, że tak rzadko teraz dodaję, ale koniec roku + zdawki = masakra. Kocham was i dziękuję za cierpliwość.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 71.

Poszłam razem z moją mamą i resztą na dół. Usiadłam na kanapie i czekałam, aż mama zrobi nam naleśniki.
- O której mamy po was przyjechać ? - spytał Zayn.
- Nie mam pojęcia. Mamo, o której mamy być w klubie ? - zwróciłam się do kobiety.
- O 19 pasuje żebyście tam byli. - usłyszałam jej głos z kuchni.
- O 18.30 będziemy pod wami. - Harry posłał mi uśmiech.
Kiedy już zjedliśmy, pożegnaliśmy się i chłopcy pojechali do siebie.
- To jedziemy ? - mama spojrzała na mnie.
- Tak, tylko się ubiorę. Olivia, może chcesz jechać z nami ? - zwróciłam się do przyjaciółki.
- Nie dzięki. Jak raz zostanę w domu i się trochę ponudzę to nic mi się nie stanie. - uśmiechnęła się.
Pobiegłam na górę, przebrałam się, spakowałam torebkę i już byłam gotowa. Wzięłam mamę pod ramię i mogłyśmy ruszać. Zdecydowałyśmy, że pójdziemy pieszo. Do centrum mamy nie daleko, a spacer dobrze nam zrobi.
- Możesz mi powiedzieć co jest między Olivią a Niallem ?
- Rozstali się. - spuściłam wzrok.
- To przykre. Tak dobrze do siebie pasowali.
- Wiem mamo, ale tak bywa. Miejmy nadzieję, że teraz będą dobrymi przyjaciółmi, a może kiedyś zostaną znowu parą. - uśmiechnęłam się.
- A u ciebie i Zayna ?
- U nas wszystko w jak najlepszym porządku. Jesteśmy szczęśliwi i miejmy nadzieję, że tak zostanie.
Okazało się, że już byłyśmy pod naszym celem. Przed nami stało nasze ulubione centrum handlowe. Weszłyśmy do środka, a naszym pierwszym sklepem do którego weszłyśmy był Reserved.
- Kupuj co ci się tylko podoba, ja płacę. - mama mnie przytuliła.
- Naprawdę co tylko chcę ? - zdziwiłam się.
- Naprawdę.
Ucieszona pakowałam do koszyka co mi tylko wpadło w ręce.  Do przymierzalni wzięłam spodnie, koszulkę, bluzę i szorty. Po zmierzeniu tego wszystkiego postanowiłam kupić jednak bluzę, szorty i koszulkę.
- Dlaczego nie weźmiesz tych spodni ? Przecież są ładne. - mama zaczęła je oglądnąć.
- Źle na mnie leżą. Możemy iść dalej ? - spytałam kiedy mama już zapłaciła.
Kobieta kiwnęła głową i zaprowadziła mnie do C&A. Tam moja mama także sobie coś wybrała.  Kiedy już obeszłyśmy wszystkie sklepy, mogłyśmy iść na obiad.
- Mamo, mam ochotę na coś nie zdrowego. - uśmiechnęłam się.
-  No dobrze. W końcu są to twoje urodziny, więc niech będzie.
- KFC czy Macdonald ? - spytałam.
-KFC. - mama się zaśmiała.
Kiedy zjadłyśmy na obiad, okazało się, że siedziałyśmy w centrum handlowym 4 godziny. Była więc godzina 14. Kupiłam sobie wreszcie sukienkę, szpilki i dodatki do tego wszystkiego.
- Wracamy ? Za godzinę muszę jechać na lotnisko. - oznajmiła mi mama.
- Już ? - spytałam zdziwiona.
- Tak. Przepraszam Julka, ale taka praca. Ledwo co pozwolili mi przylecieć na te parę godzin. - mama mnie przytuliła.
- Dobrze. Rozumiem... - oznajmiłam smutna.
Wróciłyśmy do domu, a tam zastałyśmy Olivię która coś gotowała.
- Co to ? - spytałam wąchając.
- Spaghetti.
- Pewnie jakbym nie była w KFC to bym chętnie zjadła, ale teraz nie mogę się nawet ruszyć. - pomasowałam się po brzuchu - A właśnie, masz. - wręczyłam jej torbę z jedzeniem.
- Jesteś wspaniała. - zaśmiała się i mnie przytuliła.
- Każdy mi to mówi.
Poszłam na kanapę i patrzyłam jak mama się pakuje. W sumie nie miała dużo rzeczy, bo nie przyleciała nawet na jeden cały dzień. Było mi z tego powodu przykro, ale cóż poradzić.
___________________________________________________________________
Nie czytałam i w ogóle, ale czuje się dziwnie..