sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 50.

                                                             -Z perspektywy Olivii-

Stałam przed szklaną ścianą, wpatrując się w śpiącą Julkę. Wiem, że już  to mówiłam, ale ona na prawdę wyglądała jakby spała, ale zaraz miała się obudzić. Nie wyobrażałam sobie, że ona mogłaby się nie obudzić. Po prostu w to nie wierzyłam. Odwróciłam głowę w stronę drzwi na oddział i zobaczyłam tam Zayna. Biegł w moją stronę. 
- Jak ona się czuje ? Co z nią ? - powiedział. 
- Ona jest w śpiączce. - odpowiedziałam jakby bez emocji. 
- Jak, jak to się stało ? - spojrzał na mnie. 
- To jest teraz najmniej ważne. Idź do niej. - popchnęłam chłopaka w stronę drzwi. 
                                                       - Z perspektywy Zayna-
Olivia popchnęła mnie w stronę wielkich szklanych drzwi. Przeszedłem przez nie, a jej mama się odwróciła. Była w szoku, że mnie widzi. Pewnie, gdyby była sprawna psychicznie, rzuciła by się na mnie, krzycząc, co ja zrobiłem jej córce. Jednak ona tylko spojrzała na mnie i wyszła zostawiając mnie i Julkę samych. Usiadłem na krześle, łapiąc dziewczynę za rękę. Nic.. Zero reakcji. Łza spłynęła mi po policzku, a ja nie byłem wstanie jej powstrzymać i może nawet nie chciałem tego robić. Powiedziałem : 
- Kochanie, może mnie słyszysz. Proszę, obudź się. Bądź silna i wiec, że ja na ciebie czekam. Nie zostawiaj mnie.. Musisz się obudzić, słyszysz ? Musisz.. 
Mówiłem z nadzieją, że dziewczyna mnie usłyszy. Tak bardzo bałem się, że ją stracę. Życie coraz bardziej jest dla nas okrutne. Dlaczego.. Dlaczego do jasnej cholery to wszystko spotyka Julię ? 
Siedziałem dalej, bijąc się z własnymi myślami. Usłyszałem, że szklane drzwi się rozsuwają. Odwróciłem się i zobaczyłem chłopaków. 
- Co wy tu robicie ?  A jutrzejszy koncert ? Jak tu przylecieliście, przecież nie było już biletów.. - powiedziałem.
- Przylecieliśmy naszym prywaciarzem do przyjaciela, który nas potrzebuje. Koncert został przeniesiony do czasu, aż wszystko będzie w porządku. I z tobą i z Julią. - powiedział Harry.
- Ale ze mną jest wszystko w porządku. A koncert może się już nigdy nie odbyć.. - powiedziałem spoglądając na Julię. 
- Jak to ? - dopytywał się Liam.
- Ona jest w śpiączce.. Może się już nie obudzić, teraz rozumiesz ? - powiedziałem ze łzami w oczach. 
- Zayn, wszystko będzie dobrze. Tyle razem przeszliście i to przetrwacie. Ona jest silna i na pewno da sobie radę. - pocieszał mnie Louis. 
- Gdzie Niall ? - spytałem rozglądając się po sali. 
- Pojechał odwieść mamę Julii i Olivię do domu. Pewnie tam zostanie. - odpowiedział mi Harry. 
W tej chwili do sali wszedł lekarz. 
- Proszę stąd wyjść. Musimy zrobić pewne  badania. - oznajmił nam , wskazując ręką drzwi. 
- Ale.. Ja muszę zostać. A co jak się obudzi ? - powiedziałem z nadzieją. 
- Nie może pan siedzieć przy niej całą noc, niech pan jedzie do domu, prześpi się. Nie wiadomo, kiedy pańska dziewczyna się obudzi, a pan jest pewnie zmęczony podróżą. 
- Nie jestem zmęczony. - powiedziałem.
- Zayn, daj spokój. Chodź. - złapał mnie za ramię Harry. 
Podszedłem pod łóżko Julii i pocałowałem ją w usta. Spojrzałem na nią i wyszedłem z resztą. Wsiedliśmy do samochodu, jadąc do jakiegoś hotelu. W wszystko mi jedno, gdzie miałbym spać, byle było by to miejsce jak najbliżej Julii.
- Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.. - usiłował mnie przekonać Lou.
Nie odpowiedziałem nic, tylko kiedy byliśmy na miejscu, ja wysiadłem z samochodu i po prostu ruszyłem do hotelu. Kiedy już załatwiliśmy wszystkie formalności, rozeszliśmy się każdy do swoich pokoi. Rzuciłem torbę na łóżko i poszedłem pod prysznic. Woda lała się prosto na moją twarz, ale właśnie tego chyba chciałem. Stałem tak jakiś czas, aż stwierdziłem, że faktycznie jestem trochę zmęczony. Wyszedłem z łazienki i położyłem się spać licząc, że jak jutro się obudzę to wszystko będzie w porządku. Wszystko będzie jak dawniej..
Julia. 

Tyle razy ocierałam się o śmierć. Tyle razy.. Wierzyłam, że w końcu wszystko się ułoży, a ja nareszcie będę szczęśliwa jak dawnej. Mieli rację. Na prawdę wszystko słyszałam. Olivia, mama.. ale kogoś mi brakowało- Zayna. Po jakimś czasie i on się zjawił, a to wszystko pewnie za sprawą Olivii. Usłyszałam jak siadał na krześle, a potem poczułam jak łapie mnie za rękę. 
Kochanie, może mnie słyszysz. Proszę, obudź się. Bądź silna i wiec, że ja na ciebie czekam. Nie zostawiaj mnie.. Musisz się obudzić, słyszysz ? Musisz.. 
Chciałam się obudzić. Na prawdę tego chciałam, ale czułam, jakby mnie coś blokowało. Wiem, że to może wydawać się na prawdę dziwne, ale tak było. Wszystko słyszałam, wszystko czułam.Wszystko..
____________________________________________________________________________--

Wiem, że teraz  możecie powiedzieć, że za bardzo rozwinęłam akcje, że Julia ciągle ma wypadki. Po prostu ja chciałam, żeby tak było. Musi coś być źle, żeby potem był happy end prawda ? :) Jutro postaram się dodać xx
http://nie-spelnione-obietnice.blogspot.com/2013/04/012.html
Proszę wbijać i komentować. Jest to dla mnie na prawdę ważne ! Proooooooooooooszę. 

2 komentarze:

  1. no prawda , prawda . hahahha .
    A wiesz co ja chcem ?
    heheueheu . Obiecuję , że następnym razem pojedziemy . Świetny rozdział . ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku boski rozdział pisz pisz !!

    OdpowiedzUsuń