środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 46.

- Nie rób tego !
Odwróciłam się i ujrzałam tego samego mężczyznę, który wpuścił mnie do biura.
- Niech pan stąd odejdzie ! - krzyczałam.
- Dziecko, dlaczego chcesz zmarnować sobie życie ? Nie rób tego.
Mężczyzna stopniowo przybliżał się do mnie.
- Jeszcze jeden krok i skoczę. - groziłam ze łzami w oczach.
- Miałem żonę i dzieci. Byłem alkoholikiem i nie było takiego dnia, w którym nie uderzyłbym albo dzieci albo żonę. Po pewnym czasie ona mnie zostawiła, a ja zrozumiałem jakim byłem katem dla swojej rodziny. Chciałem, aby do mnie wróciła, ale ona nie chciała o tym słyszeć. Czułem, że nie mam już szans, a co się z tym wiązało - brak  sensu życia.  Wziąłem sznur i zeszedłem do piwnicy. Już byłem blisko śmierci, aż do tego miejsca w którym tak bardzo łaknąłem swojej śmierci, nie przybiegła moja żona.
- Po co.. Po co pan mi to wszystko mówi ? - spytałam dalej stojąc po zewnętrznej części balkonu.
- Po to, żebyś przypadkiem nie zmarnowała swojego życia. Jesteś jeszcze bardzo młoda, masz tyle  przed sobą. Spójrz na mnie.. Kiedyś moje życie nie miało sensu, a teraz mam żonę, dzieci i wnuka w drodze.
- To nie ma znaczenia. Byłam wstanie oddać dla niego wszystko,  a on zrobił mi takie coś.. Wie pan ? Jak to jest czuć się jak zwykła..
- Nie możesz tak mówić. Nie wiem co się stało, ale on na pewno żałuje tego co zrobił. A teraz podaj mi rękę..
Mężczyzna był już przy mnie, a ja dalej nie chciałam podać mu dłoń.
- Dlaczego chce mi pan pomóc ? - spytałam.
- Dlatego, że dokładnie wiem jak się czujesz.
Uległam. Byłam już na tarasie - bezpieczna.
- Proszę.. Niech pan nikomu nie mówi co tu zaszło. Nikomu.
- Potrzebujesz pomocy.
- Nie potrzebuję niczyjej pomocy !  - wrzasnęłam na mężczyznę, ale na nim nie zrobiło to większego wrażenia.
Wręcz przeciwnie. Mężczyzna sięgnął ręką po portfel i wyjął z niego jakąś białą karteczkę. Nabazgrał na niej jakieś nazwisko, podał mi ją i wyszedł. Spojrzałam na nią, a było tam napisane nazwisko jakieś pani psycholog. Prychnęłam i już miałam wyrzucić ten owo skrawek papieru, kiedy moja ręka się cofnęła. Spojrzałam jeszcze raz na to nazwisko, po czym schowałam karteczkę do szarej bluzy. Ostatni raz spojrzałam na widok z balkonu i wyszłam. Zjechałam windą na parter, ale mężczyzny już tam nie było. Przed wieżowcem stał samochód mamy. Rozglądnęłam się za nią, ale nigdzie nie zdołałam jej zobaczyć. Wzruszyłam ramionami, przekroczyłam próg wielkich drewnianych drzwi zobaczyłam tam coś, czego nigdy nie spodziewałabym się zobaczyć.  Przed biurowcem stał motocykl, a na nim siedział.. Zayn.
- Julka zaczekaj. - chłopak podszedł pode mnie.
- Nie mam na co i na kogo czekać. - chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za nadgarstek.
- Masz. Dlaczego nie chcesz mi uwierzyć ? Kocham Cię, nie rozumiesz tego ? - chłopak patrzył mi prosto w oczy.
- Masz rację. Nie wierze Ci.. - powiedziałam.
- Co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła ?
Znowu patrzył na mnie tymi brązowymi jak czekolada oczyma. Nienawidziłam go. Nienawidziłąm go za to, jak na mnie działał, że nie mogłam mu nie ulec, że tak cholernie go kochałam.
- Dlaczego mi to robisz ?! - pękłam jak bańka mydlana i zaczęłam po prostu ryczeć.
- Julka..
- Nie ! Nienawidzę Cię, rozumiesz ? Kocham Cię i za pewne pozostaniesz w  moim sercu do końca życia, ale nie wiem czy jestem w stanie Ci to wybaczyć.. Przynajmniej nie teraz. Potrzebuję czasu i bardzo dobrze o tym wiesz. - mówiłam przez łzy, ledwo łapiąc powietrze.
- Czyli musimy się rozstać ? - chłopakowi ukradkiem poleciała łza.
- Nie wiem co będzie potem. Na razie, ja muszę po prostu nad tym wszystkim pomyśleć. Nie jestem w stanie wybaczyć Ci od tak. Odezwę się do Ciebie, kiedy już będę znała odpowiedzi na swoje pytania.
- Rozumiem. Może znienawidzisz mnie jeszcze bardziej, ale muszę to zrobić.
- Co ? - spytałam wycierając łzę.
 - To.
Zayn wziął moją twarz i przysunął do swojej. Pocałowaliśmy się.. Potem spojrzał mi w oczy i odjechał, a ja byłam zupełnie bezradna. Upadłam na chodnik i zaczęłam ryczeć jak opętana.  Zauważyłam, że w moją stronę biegnie mama.
- Julka, co się stało ? - podniosła mnie i zaprowadziła do samochodu.
Chcąc nie chcąc musiałam jej wszystko opowiedzieć. Od początku do końca.
- Pamiętasz co ci mówiłam, jak wracałyśmy z wakacji ? - spytała prowadząc auto.
Kiwnęłam oznajmująco i powiedziałam.
- Jak będziemy mieli żyć, dla siebie to będziemy.


Każda droga w pewnym momencie się rozwidla, wybieramy różne drogi, myśląc, że kiedyś się spotkamy widzisz jak ktoś coraz bardziej się oddala. To nic jesteśmy dla siebie stworzeni.
______________________________________________________________________________
datam ! Komentujcie !

11 komentarzy:

  1. Kiedy następny rozdział? <3

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem.. :/ Jutro albo pojutrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero :C szkoda :'C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szkoła daje w dupę..

      Usuń
    2. Kamila (Gacek)4 kwietnia 2013 02:28

      i to jak, dziś sprawdzian szóstoklasisty masakra

      Usuń
  4. OOO Boski boski !! Dawaj jutro chociaż połowę ! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda trochę, ale rozdział świetny *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże aż się popłakałam :O świetny! czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kamila (Gacek)4 kwietnia 2013 02:19

    Świetne i czekam na następne, mam nadzieje, że będzie dziś :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Będzie dziś nowy rozdział? :3 Proszęęęę ^.^

    OdpowiedzUsuń