wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 58.

Nie byłam w ciąży. Rzuciłam pudełkiem o ścianę.
- Olivia, otwórz. - dziewczyna waliła pięściami w drzwi łazienki. 
Wyrzuciłam opakowanie do kosza i przekręciłam zamek. Za drzwiami zobaczyłam przerażoną Julię, która na mnie czekała. Patrzyła na mnie oczekując odpowiedzi. 
- Nie jestem w ciąży. - powiedziałam i ją wyminęłam. 
- To chyba dobrze, nie ? - spytała doganiając mnie. 
Nie mówiłam nic, chciałam chwilę zostać sama. 
- Pójdę na spacer. Do zakończenia koncertu jest jeszcze trochę. - powiedziałam do dziewczyny. 
- Iść...
 - Nie, chcę iść sama. - uśmiechnęłam się. 
Ruszyłam długim korytarzem szukając pierwszego lepszego wyjścia z budynku. Nie wiedziałam co się ze mną działo. Przecież, nie chciałam być matką. Jeszcze nie teraz. Mimo to, czułam swego rodzaju rozczarowanie. Chwilę błądząc znalazłam wreszcie wyjście. Stanęłam przed wielkimi szklanymi drzwiami, które po chwili się rozsunęły.  Wyszłam na zewnątrz i udałam się w stronę parku. Był lekki wiatr, ale mi to nie przeszkadzało. Chciałam ochłonąć. To nie jest tak, że nie chcę być matką i się cieszę. Nie, w głębi duszy czuję żal. Kiedy już dotarłam do celu, usiadłam na pierwszej lepszej ławce. Było to popołudnie, więc słońce powoli zaczęło zachodzić.

                                                 - Z perspektywy Julii- 
Nie rozumiałam. Kiedy Olivia wyszła z łazienki, na jej twarzy zobaczyłam smutek i żal. Myślałam, że jednak zostanie matką, a ona mówi, że nie jest w ciąży. Właśnie wyszła na spacer, a ja nie miałam co ze sobą zrobić. Całkiem zdezorientowana tą całą sytuacją poszłam z powrotem do garderoby chłopców i tam chciałam zostać. Usadowiłam się wygodnie na kanapie, ale po chwili oczy zaczęły mi się kleić i z pozycji siedzącą zmieniłam na leżącą. Nie minęło 10 minut, a ja po prostu zasnęłam. 
                                            - Jakiś czas później-
Usłyszałam jakieś szmery nad głową. Otworzyłam powoli oczy, a nad sobą ujrzałam 5 gapiących się na mnie chłopaków.  
- Obudziła się królewna. - powiedział Louis.
- Co ? Ile spałam ? - pytałam przecierając oczy. 
- A skąd my mamy to wiedzieć ? My tu pracujemy. - powiedział Harry. 
- Tak, tak. Gdzie Olivia ? - spytał mnie Horan. 
Nie wiedziałam co mu mam powiedzieć. 
- Co, Olivia ? yy, ona.. Poszła na spacer. - powiedziałam tylko część prawdy. 
Blondyn spojrzał na mnie i kiwnął głową. 
- Możemy już jechać do domu ? - spytałam. 
- Kochanie, jeszcze podpisywanie płyt, spotkanie z fanami.. - powiedział chłopak.
- O matko.. - rzuciłam się z powrotem na kanapę.
- Ej, chłopak musi zarabiać, żeby mieć na te twoje kosmetyki, buty, ciuchy i inne pierdoły. - powiedział Harry. 
- Akurat umiem o siebie zadbać, więc się o to nie martw.  - zwróciłam się do Hazzy i  pocałowałam Zayna. 
- Dobra. Daj nam godzinę i będziemy z powrotem. - powiedział mój chłopak. 
- Dobra, ale ja chyba też pójdę się przejść, więc jakby co, dzwońcie. - powiedziałam i wstałam z kanapy.
Odprowadziłam ich pod scenę, a sama ruszyłam w stronę wyjścia. Wyszłam tyłem, po przy normalnym wyjściu czekali jeszcze fani, którzy NIESTETY nie mogli iść na koncert. Szłam uliczką w sumie nie wiem dokąd.  Zrobiło się trochę chłodno, więc zasunęłam swoją bluzę i ruszyłam dalej.  Wreszcie dotarłam do parku. Nie było tam praktycznie nikogo, oprócz jednej osoby. Na moje oko była to Olivia. Tyle ją znam, że jej sylwetkę poznam nawet z kilometra. Przyśpieszyłam kroku aż znalazłam się koło niej. Usiadłam na  ławce, a ona nie zareagowała. 
- Co się dzieje ? - spytałam. 
Przeniosła na mnie swój nie wyrażający uczuć wzrok i powiedziała : 
- Nic. Musiałam się przejść, to wszystko. 
- Widzę, że coś cię gryzie. - złapałam ją za rękę. 
- Sama nie wiem o co mi tak właściwie chodzi. Nie chciałam być jeszcze matką i nie jestem. Powinnam się cieszyć, a tymczasem.. 
- Jesteś zawiedziona, tak ? - spytałam. 
Dziewczyna kiwnęła głową i oparła głowę o łokcie. 
- Wszystko jeszcze przed tobą. Masz dopiero 17 lat. 
- Ja to wszystko wiem i rozumiem. Masz rację. Jeszcze wszystko przede mną. - powiedziała i założyła kaptur na głowę. 
- Weź to ściągnij, bo wyglądamy jak jakieś żule. - zaśmiałam się. 
Wreszcie udało mi się ją rozbawić. 
- Kiedy chłopcy skończą ? 
- Za godzinę. - odpowiedziałam a  dziewczyna kiwnęła. 
- To co robimy ? - spytała.
- Nie wiem. Mam ochotę już wracać, głodna jestem. - powiedziałam. 
Tak jak postanowiłam tak zrobiłyśmy.
Kiedy szłyśmy drogą, zauważyłam tego samego mężczyznę, co zaczepił mnie w barze. Po chwili zauważyłam, że..
_________________________________________________________________________
Wiem, że krótki, dawno nie dodawałam i tak dalej, ale = brak czasu. Teraz pod koniec roku muszę ścisnąć dupę i dobrze się uczyć. Wiąże się to z tym, że mogą być właśnie takie przerwy. Teraz mam wolne, więc POSTARAM się aby rozdziały były codziennie i były trochę dłuższe, ale chcę także odpocząć od szkoły, nauki. Proszę o wyrozumiałość xx

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 57.

Kiedy już chłopcy podpisali niektóre płyty, plakaty czy zdjęcia, mogliśmy ruszyć wreszcie w stronę hali, gdzie miał odbyć się koncert. Weszliśmy do środka, a tam czekał na nas jakiś mężczyzna. Z tego co było mi wiadomo, był to Paul - manager chłopców.
- Cześć Paul. - przywitali się chłopcy.
Razem z Olivią podeszłyśmy nieśmiało do mężczyzny, aby się z nim przywitać i  przedstawić. Tak na prawdę, nigdy go z Olivią nie widziałyśmy mimo, że tyle już przyjaźnimy się z 1D.
- Dzień dobry. Jestem Julka. - podałam mu rękę.
- Dziewczyna Zayna, o której tyle zawsze gadał ? - zaśmiał się.
- Tak.
- A ja jestem Olivia.
- Tak Paul. Ta o której gadałem 24\7 - wtrącił się do rozmowy blondyn i popchnął nas lekko w kierunku garderoby.
Nie kończąc już rozmowy, ruszyliśmy długimi, zdając się nie mającymi końca korytarzami. Mijając setki drzwi i jakiś schowki, wreszcie zatrzymaliśmy się pod tymi właściwymi. Na wielkich, drewnianych drzwiach widniał napis - garderoba One Direction. Weszliśmy do środka.
- Duża.. - powiedziałam przekraczając próg.
- Ee tam. - powiedział Harry wparowując do środka jak czołg.
- Chcecie coś do picia ? - zaproponował nam Liam.
Przytaknęłyśmy i rozsiadłyśmy się na kanapie. Po chwili Liam przyniósł nam jakiś sok. Uważnie przyglądałam się co robią chłopcy. Na początku zaczęli przewijać wieszaki z ubraniami jedne po drugich, nie wiedząc na co się zdecydować.
- Co myślisz o tym ? - spytał mnie Zayn wymachując mi przed oczyma ubraniami.
- Załóż. Inaczej nie będę wiedziała jak na Tobie leżą. - uśmiechnęłam się.
Chłopak przytaknął głową i poszedł się przebrać.
- A ja ? - spytał ubrany już Harry.
Przeleciałam wzrokiem od góry do dołu i się uśmiechnęłam. Chłopak wyglądał na prawdę dobrze. Tradycyjnie marynarka. Elegancko, ale na luzie.  Potem jeszcze sprawdziłyśmy pozostałą 4. Upewniając się, że wszystko leży tak jak powinno, zaczęły się dalsze przygotowania. Do chłopaków przyszły stylistki i zrobiły z nimi to co trzeba, czyt. uczesały itp. Wreszcie nadeszła pora na rozśpiewkę. Chłopcy zaczęli wydawać dziwne dźwięki, a my z trudem powstrzymywałyśmy śmiech.
- Dłużej nie dam rady. Zaraz wybuchnę.- powiedziała cała czerwona już Olivia.
- Nawet tak nie mów ! Nie możemy im tego zrobić. - powiedziałam.
Wreszcie, kiedy już wszystko było zapięte na ostatni guzik, chłopcy mogli ruszyć na scenę.
- Dobra, idziemy. - powiedzieli podczas ostatnich poprawek.
- Dajcie z siebie wszystko. - powiedziałam całując Zayna w usta.
- Za mało mnie motywujesz kochanie, za mało. - powiedział.
Przewróciłam oczyma i jeszcze bardziej pocałowałam chłopaka.
- Teraz lepiej. - uśmiechnął się.
- Idźcie już. - wypchałam ich za drzwi i razem z nimi poszłam z Olivią pod wejście na scenę.
Czekałyśmy, aż chłopcy postawią stopę na scenie, a kiedy już to zrobili, rozległy się krzyki i wrzaski.  I tak zaczął się koncert. Na początku było LWWY.
- Idziemy gdzieś ? - spytała mnie Olivia.
- Gdzie ? - spytałam zdziwiona.
- U góry jest bufet. Słabo mi.. - powiedziała.
Kiedy to usłyszałam, wyprowadziłam dziewczynę na korytarz i otworzyłam okno.
- Pójdziesz mi po wodę ? - spytała wyciągając z kieszeni drobne.
- Jasne, ale nigdzie się stąd nie ruszaj. - powiedziałam.
Poszłam pod windę, a potem wyjechałam nią na 3 piętro. Tam właśnie znajdował się bufet.
Podeszłam pod ladę i kupiłam wodę. Cały czas czułam na sobie wzrok mężczyzny obok. Starałam się nie zwracać na to uwagi, ale po chwili stało się to zbyt krępujące.
- Przepraszam, dlaczego pan mi się tak przygląda ? - zdecydowałam się spytać.
- Jesteś strasznie podobna do matki, wiesz ? - powiedział.
- Słucham ? - spytałam trochę zdenerwowana.
- Dowiesz się w swoim czasie. - powiedział, zabrał kurtkę i wyszedł.
Już miałam za nim biec, ale stwierdziłam, że  nic mi to nie da. Zdezorientowana wyszłam i udałam się z powrotem do windy.  Kiedy już wjechałam na właściwe piętro, weszłam na korytarz i zobaczyłam leżącą na ziemi Olivię. Upuściłam wodę i podbiegłam pod nią.
- Olivia. Co ci się stało ? Obudź się ! - mówiłam, a do moich oczy zaczęły napływać łzy - Niech mi ktoś pomoże !
Po chwili zza ściany wyjawił się jakiś chłopak. Podbiegł pod nas i pomógł mi zanieść dziewczynę do garderoby. Tam  położyliśmy ją na kanapie.

                                           - Z perspektywy Olivii-
Stałam podpierając się o parapet. Po chwili poczułam, że moje ciało przeszywają dreszcze, a nogi robią mi się jak z waty. Julka poszła mi po wodę a ja czułam, że dłużej nie dam rady ustać. Zamknęłam oczy i powoli zsunęłam się po ścianie. Zemdlałam.
Chwilę później.
Powoli otworzyłam oczy. Leżałam na jakiejś kanapie, ale dopiero po chwili dotarło do mnie, że była to kanapa w garderobie chłopców. Koło mnie siedziała Julka, która chyba płakała. Złapałam ją z dłoń, a ona od razu przeniosła swój wzrok na mnie.
- O jejku, obudziłaś się. - powiedziała wystraszona.
- Zemdlałam. - powiedziałam ochrypniętym głosem.
- Wiesz jak się bałam ? Bo tym wszystkim co nam się przytrafiło, jestem tak cholernie przewrażliwiona.. - powiedziała dziewczyna.
- Wiem. Nie wiem jak to się stało, może po prostu jestem przemęczona, chociaż zupełnie nie wiem czym. - powiedziałam.
- Musisz iść zrobić wszystkie badania.
- Co ? Nie ! Wiesz jak nie cierpię lekarzy.. - skrzywiłam się.
- Nie gadaj mi tu. Pójdę z Tobą jeśli chcesz. - zaproponowała.
Przytaknęłam.
- Olivia ? - spytała po chwili dziewczyna.
- Hm ?
- Może ty.. No wiesz. Jesteś.. w ciąży. - dziewczyna popatrzyła na mnie z przerażeniem.
- Zwariowałaś ? Nie ! Przecież.. nie. - zerwałam się.
Dalej kręciło mi się trochę w głowie.
- Może powinnaś zrobić wiesz.. test ?
- Ale mówię Ci, że to nie jest możliwe, tak ?! - krzyknęłam.
- Dobrze, nie musisz od razu na mnie wrzeszczeć, jasne ?
- Masz rację, przepraszam. - usiadłam z powrotem.
- A co tu się dzieje ? - do garderoby weszli uśmiechnięci chłopcy.
Spojrzałam przerażona na Julkę, a ona na mnie. Lekko pokiwałam w jej stronę głową w takim geście, aby zrozumiała, żeby nic im nie mówiła o tym co się stało.
- Aaa nic. - pocałowałam blondyna w policzek.
Chcąc nie chcąc trochę się zachwiałam.
- Ej, co jest ? - spytał podtrzymując mnie.
- Mówię, że nic. - uśmiechnęłam się.
- Nie rób ze mnie idioty Olivia. Wiem, że coś się stało. Jesteś blada jak ściana.
Musiałam mu powiedzieć. Mój chłopak jest inteligentnym człowiekiem i wie, kiedy coś jest nie tak.
- Bo ja.. Zemdlałam.  - opadłam na łóżko.
Chłopak spojrzał na mnie i zrobił to co ja.
- Ale, wszystko już w porządku, tak ? - spytał głaszcząc mnie po głowie.
Przytaknęłam mu.
- To teraz pójdziesz, umówisz się do lekarza i zrobisz wszystkie badania.
- Co wy macie z tymi lekarzami. - powiedziałam zażenowana.
- To, że musimy mieć pewność, że jest wszystko ok. Ludzie nie mdleją o tak. - pstryknął palcami.
Potem, chłopcy musieli iść na II część koncertu, a ja z Julką poszłyśmy do apteki.
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić ? - spytała mnie Julka.
- Tak. Muszę mieć pewność, nie ?
Kupiłam test i wróciłyśmy na halę. Zamknęłam się w łazience, a na zewnątrz czekała na mnie Julka. Zrobiła  to co trzeba i odczekałam czas. Spojrzałam na mały ekranik który wskazywał...
_____________________________________________________________________________
Wiem, że to banalnie głupie, ale tą rzeczą, którą chciałam wam powiedzieć jest to, że WAS NORMALNIE KOCHAM. Dziękuję wam za te 14650 wyświetleń, to wiele dla mnie znaczy. Pamiętam jak dziś, kiedy zaczynałam i cieszyłam się byle 1 komentarzem. Pisałam wtedy do Moniak, a ona się ze mnie śmiała xd.  Proszę was jeszcze o komentowanie, bo jest to dla mnie jako tako motywacja. Kiedy wchodzę na drugi dzień i widzę tyle komentarzy, to od razu mam ochotę zacząć pisać następny rozdział Ale kiedy i widzę np. tylko 2, to od razu nwm.. robi mi się przykro i tak dalej. Więc KOMEN, KOMEN, KOMEN !  :D Dużo ostatnio się działo u Julki i Olivii, ale teraz miejmy nadzieję, że będzie dobrze. Pojawi się niemiła sytuacja, ale bohaterowie się z nią uporają :) W kupie siła xd.

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 56.

                                             - Z perspektywy Julii-
Wstałam i podeszłam do komody. Podniosłam słuchawkę, ale nikt się nie odzywał. Wzruszyłam ramionami i poszłam z powrotem. Niestety, chłopcy musieli już iść.
- Przepraszamy, ale my musimy już iść. - powiedział Liam wstając.
- Już ? - spytałam zawiedziona.
- Jutro mamy koncert i wiesz, trzeba się wyspać. - odpowiedział mi Louis.
- Jasne, rozumiem. - zasmuciłam się.
Wtedy podszedł do mnie Zayn i pocałował mnie w głowę.
- Widzimy się jutro ? - spytałam odwracając się do niego.
- Wiadomo. Może wpadniecie na koncert ? - zaproponował nam.
Popatrzyłam na Olivię, a ta kiwnęła głową.
- Niech będzie. - odpowiedziałam.
Odprowadziłam Olivię i chłopaków pod bramkę, a potem poszłam posprzątać po kolacji. Kiedy składałam talerze do zmywarki spojrzałam na mamę, a ona to zauważyła.
- Co mi się tak przyglądasz ? - spytała.
- Nic. Po prostu stęskniłam się za Tobą. - odpowiedziałam i ją przytuliłam.
- Dobrze, a teraz zmykaj pod prysznic bo już późno. - uśmiechnęła się.
- Mamo, nie jestem już dzieckiem ! - krzyknęłam biegnąc już po schodach na górę.
- Jesteś. Dla mnie zawsze będziesz małą Julcią. - usłyszałam.
Uśmiechnęłam się. Na początku nie mogłam znaleźć piżamy, bo miałam te nowe meble i w ogóle. Mimo wszystko pokój na prawdę mi się podobał. Kiedy po nawet krótkich poszukiwaniach wreszcie udało mi się ją znaleźć, poszłam w końcu pod ten prysznic. Puściłam wodę tak, aby spływała prosto na moją twarz, a ja wcierałam w ciało żel pod prysznic o zapachu jagód. Kiedy już skończyłam, wyszłam z kabiny prysznicowej i wytarłam się ręcznikiem.  Założyłam piżamę i poszłam do siebie.  Jeszcze przed pójściem spać sprawdziłam fb, tt i tak dalej. Miałam dużo wiadomości, ale to w końcu norma, kiedy jest się dziewczyną jednego z 1D.  Wreszcie położyłam się i zasnęłam.

                                                        - Na drugi dzień-
- Kochanie wstawaj.. - usłyszałam nad swoim uchem.
- Mamo, jeszcze nie. - zamruczałam.
- Nie wiedziałem, że zaawansowałem na mamę.
Kiedy to usłyszałam, przebudziłam się, a nad swoją twarzą ujrzałam uśmiechniętego Zayna. Wstałam i podparłam się na łokciach.
- Co ty tu robisz ? - spytałam zdziwiona jego widokiem.
- Fajnie mnie witasz. - oburzył się.
Zaśmiałam się i pocałowałam go w usta.
- Teraz lepiej. Ubieraj się, na dole czeka śniadanie.
- Po co ? - zdziwiłam się.
- Koncert dzisiaj, pamiętasz ?
Palnęłam się w głowę, a chłopak ponownie się zaśmiał. Wstałam niechętnie i udałam się do łazienki, gdzie wykonałam poranną toaletę. Ubrałam się i zeszłam na śniadanie, gdzie czekało na mnie już całe 1D wraz z Olivia.
- Nie mogliście mnie obudzić wcześniej ? - spytałam siadając przy stole.
- Nie, bo według Zayna, musiałaś się wyspać. - odpowiedziała Olivia.
- Córuś, ja zaraz idę do pracy. - powiedziała moja mama nakładając mi naleśniki.
Kiedy zaczęłam jeść, poczułam na sobie wzrok wszystkich. Czułam się skrępowana, więc zapytałam:
- Może się poczęstujecie ?
Na odpowiedź nie musiałam czekać, bo każdy rzucił się na talerz z jedzeniem. Po chwili nie było na  nim nic.
- Fajnie.. - powiedziałam.
Wszyscy się do mnie uśmiechnęli i zaczęli jeść razem ze mną. Kiedy już skończyliśmy posiłek, poszłam jeszcze na górę spakować telefon i inne rzeczy do torebki. Całkiem gotowa zbiegłam z powrotem na dół.
- Nie ogarniam, po co dziewczynom tyle pierdół. - powiedział Louis.
- Po to żebyś się pytał. - odpowiedziałam i wyszłam z domu.
Za mną udali się wszyscy i razem wsiedliśmy do wielkiego vana chłopców.
- Po co jedziemy tak wcześnie ? - spytałam.
- Musimy się rozśpiewać. - Harry.
- Odpowiednio ubrać - Zayn.
- Droga na halę też nam zajmie trochę czasu. - Liam.
- Makijaż. - Niall
Kiedy blondyn to powiedział, każdy się na niego dziwnie popatrzył.
- Makijaż ? - spytałam zdziwiona.
- Nieważne. - usłyszałam.
Resztę drogi spędziliśmy w milczeniu, ponieważ  ja słuchałam muzyki, chłopaki robili coś na telefonach, a Olivia spała. Wreszcie, po około godzinnej podróży samochód zatrzymał się przed wielką halą, przed którą już było pełno fanów.
- Wchodzicie tyłem ? - spytał szofer chłopaków.
- Tak. - odpowiedzieli.
Spojrzałam na nich i powiedziałam ;
- Dlaczego ? Te dziewczyny stoją tutaj od rana chcąc chociaż was zobaczyć.
- Kochanie, nie możemy teraz do nich iść. Po koncercie się z nimi spotkamy.
- Tak ? Wyobraź sobie, że nie każdego stać nawet na najtańszy bilet, a co dopiero na strefę VIP.
- Zayn, ona ma rację. - powiedział Liam.
Chłopak przetarł oczy i kazał kierowcy się zatrzymać. Przy samochodzie pojawili się już ochroniarze, więc chłopaki mogli spokojnie wyjść. Rozległ się mega pisk. Ja i Olivia zostałyśmy w samochodzie.
- Wiesz co ? - spytała mnie.
- Co ?
- Jestem z Ciebie dumna. - powiedziała.
Uśmiechnęłam się.
- Wiesz.. Czasami sobie myślę, że spotkało nas na prawdę dużo dobrego. Mamy cudownych chłopaków, a nasze życie nareszcie się unormowało.
- Masz rację. - odpowiedziałam.
Zauważyłam, że drzwi samochodu się otwierają, a za nimi zobaczyłam chłopaków.
- Wychodźcie. - powiedział Harry.
 - Co ? Nie ! - powiedziała Olivia.
- Oj no dajcie spokój. Wysiadać. - powiedział Liam.
Zrobiłyśmy tak jak kazali. Wyszłyśmy z samochodu i razem z chłopakami stałyśmy otoczone ochroniarzami. W pewnym momencie podeszła do mnie jakaś dziewczyna.
- Przepraszam.. - powiedziała cicho.
Nie miała więcej niż 9 lat, a na koszulce miała napisane - 1♥1D + O and J. To + O and J miała dopisane markerem. Zaśmiałyśmy się z Olivią, a w głębi duszy poczułam ciepło na sercu.
- Bardzo was lubię i czy.. Czy podpiszecie mi sie tu ? - wskazała plakat, na którym już widniały podpisy chłopców.
- Nigdy nie dawałyśmy autografów.. - powiedziałam do Olivii.
Mimo to,  nabazgrałam swoje imię  i oddałam plakat Olivii, aby zrobiła to samo.
_____________________________________________________________
podoba się ?

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 55.

Kiedy skończyliśmy naszą zabawę, trochę zgłodniałam. Zmęczona rozłożyłam się na trawie, patrząc na prawie widoczne już gwiazdy.  Po chwili poczułam, że ktoś się do mnie przytula.
- O czym myślisz ? - usłyszałam głos Zayna.
- W sumie, to o niczym. Chodźmy, zgłodniałam. - wstałam łapiąc chłopaka za rękę.
- Nawet minuty pozwoliłaś koło siebie poleżeć. - z moją 'pomocą' wstał i razem udali się do środka.
Kiedy przekroczyliśmy próg tarasowych drzwi poczułam, że moja mama coś gotuje. Co jak co, ale ona w kuchni była mistrzynią. Postanowiłam do niej iść, bo mogła potrzebować pomocy.
- Chodź. - pociągnęłam Zayna w stronę kuchni.
-  Gdzie ? - spytał zdziwiony.
- No, do kuchni. Podobno dobrze gotujesz, a moja mama może potrzebować pomocy. - odpowiedziałam.
Chłopak trochę zdezorientowany zrobił to, o co go poprosiłam. Kiedy przekroczyliśmy próg kuchni, zobaczyłam moją mamę, która się do nas uśmiechnęła.
- Mamo, bo Zayn chciał ci pomóc. - popchnęłam chłopaka w stronę mojej mamy.
- Co ? Ja  ? - chłopak popatrzył na mnie.
 - Noo tak. - odpowiedziałam i wyszłam z pomieszczenia udając się do pokoju, gdzie siedziała reszta. Rozmawiali chyba o jutrzejszym koncercie. Tak właśnie, trasa chłopaków ruszyła, ale na razie nie wyjeżdżają gdzieś dalej. Koncertują tutaj na miejscu, z czego się na prawdę cieszę.  Nagle przypomniałam sobie o tym, co kiedyś mówił mi Lou.
- Louis, mogę cię prosić na chwilę ? - spytałam chłopaka.
- Tak, jasne. - wstał i udał się za mną do ogrodu.
- Chciałam cię o coś zapytać. - uśmiechnęłam się.
- Wal śmiało.
- Co z Maddie ?
Zaśmiał się i odwrócił twarz, chcąc ukryć rumieniec.
-   Jestem z nią. - wreszcie odpowiedział.
- Dlaczego nikt mi nic nie powiedział ? To świetnie, na prawdę się cieszę. - przytuliłam go.
- Jakoś nie było na to czasu. Dopiero od dwóch dni jesteś z nami, więc na razie chcemy się wszyscy tobą nacieszyć. - powiedział.
- Rozumiem. Dobra, chodźmy. Mama z Zaynem pewnie coś już ugotowali, a ja jestem mega głodna.
Ruszyliśmy z powrotem do domu.

                                                         -Z perspektywy Zayna-
Kiedyś za to wszystko się na niej odegram. Właśnie kroiłem marchewkę i szło mi nawet dobrze. No tak, mam się czym cieszyć, bo tylko ja umiem kroić marchewkę.
- Widać w tobie rękę kucharza. - stwierdziła pani Graves.
- Dziękuję, ale ja tylko kroję marchewkę. - odpowiedziałem.
- Może i tak, ale ja nawet po takim czymś poznaję w tobie prawdziwego kucharza. - zaśmiała się.
- Jest pani także kucharką ? - spytałem.
- Nie, nie. Gotowanie to moja pasja. Lubię to robić. - spojrzała na mnie i posłała mi ciepły uśmiech.
- Rozumiem. - odpowiedziałem i skończyłem kroić tę marchew.
- Cieszę się, że Julia ma kogoś takiego jak ty. Obiecaj mi jedno..
Kiwnąłem głową i słuchałem kobiety.
- Obiecaj mi, że już nigdy jej nie skrzywdzisz. Wiesz jak ona to przeżywała.. Nie umiałam sobie z nią poradzić. - mówiła patrząc prosto na ścianę.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć.
- Ja wiem, że ja zrobiłem źle i w ogóle. Ale.. - chciałem jeszcze coś powiedzieć, ale kobieta mi przerwała.
- Nie mów nic, tylko mi to obiecaj. - powiedziała.
- Obiecuję.
Odpowiedziałem, a kobieta jakby nigdy nic wróciła do robienia kolacji. Wreszcie, kiedy wszystko było gotowe, zostałem poproszony abym nakrył do stołu.  W fartuchu wziąłem talerze i wszedłem z kuchni.
- Nie no stary, do twarzy ci w fartuchu. - zaśmiał się Harry.
- Spadaj. Przeliterować ? - powiedziałem.
- W fartuchu czy bez i tak jest moim mistrzem. - Julka wstała i pocałowała mnie w policzek.
- O litości. - powiedziała Olivia.
- Ty nie jesteś lepsza ! - zaśmiała się Julia i skarciła dziewczynę.
Olivia wystawiła jej język i przytuliła się do Nialla. Wreszcie kiedy już na prawdę wszystko było gotowe, zasiedliśmy przy stole i zaczęliśmy wcinać posiłek przygotowany przez Zayna i moją mamę.
- Olivia, gdzie twoja mama ? - dopiero zauważyłam, że jej nie ma.
- Musiała wyjść. - odpowiedziała dziewczyna.
- Zayn ? - wtrącił się  jej w zdanie Harry.
- Czego chcesz ? - odpowiedział jej.
- Bo te kawałki marchewki są nie równe. - odpowiedział, po czym wszyscy się zaśmialiśmy.
Nagle usłyszałem telefon.
______________________________________________________________________________
Hm.. Podoba się ? Ej... a zresztą nieważne :) x

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 54.

Przenieśliśmy się wszyscy do salonu, bo tam było nam po prostu najwygodniej. Siedziałam właśnie na wielkiej, skórzanej kanapie obok Zayna i Oliwi.  Przyszła do nas także mama Olivii, bo została zaproszona przez moją mamę. Trochę znudzona wstałam i poszłam do swojego 'nowego' pokoju. Chciałam obejrzeć go dokładnie, bo wcześniej byłam w takim szoku, że nie zdołałam tego zrobić. Weszłam do pomieszczenia i zaczęłam wszystko starannie oglądać.
- Wiedziałem, że ci się spodoba. - usłyszałam za plecami.
Odwróciłam się i zobaczyłam Zayna, który opierał się o futrynę drzwi.
- Więc ty też maczałeś w tym palce ? - spytałam krzyżując ręce.
- Oczywiście. To wszystko mój pomysł, nie widać ? - podszedł do mnie i objął mnie w pasie.
- Niezłe masz zdolności. - zaśmiałam się.
- Ciesze się, że wreszcie wróciłaś. - powiedział uśmiechając się do mnie.
- Tak, jestem wśród 'żywych' - odpowiedziałam.
- Idziemy na spacer z Olivią i Niallem ? - zaproponował mój chłopak.
- Jasne. - złapałam go za rękę i wyszłam z pokoju.
Mówiąc wszystkim, że wychodzimy - opuściliśmy mój dom.
- Gdzie idziemy ? - spytałam łapiąc Olivię pod rękę.
- Mi to obojętne, ale jedno jest pewne - nie idziemy jakąś polną, nieznaną nam drogą. - powiedziała krzywiąc się.
- Nie mówmy o tym. Zostawmy to co było, a cieszmy się tym co będzie. - powiedział Niall.
Spojrzeliśmy na niego zdziwieni, bo przecież takie słowa były nie podobne do blondyna.
- No co się patrzycie ? - spytał zdziwiony.
- Nic, nic. Stary, nie poznaję Cię. - zaśmiał się Zayn.
Chłopcy chcieli nam pokazać swój nowy dom. Cieszyłam się, że mieszkają na tej samej ulicy co ja i Olivia, bo to na prawdę wszystko nam ułatwiało. Nie dzieliły nas tysiące kilometrów - jak kiedyś. Odwróciłam głowę spoglądając na jakiś dom. Widać, że rodzina dopiero się wprowadzała. Mama, tata i paromiesięczne dziecko. Wyobraziłam sobie mnie, Zayna i nasze dziecko.
- O czym myślisz ? - zwrócił się do mnie chłopak.
- Nie, o niczym. - próbowałam się wymigać.
- Ej, widzę. - zatrzymał się i podniósł moją brodę.
- Wyobraziłam sobie nas, jako rodzinę i wiesz co ?
- Co ?
- Byłabym najszczęśliwszą matką i żoną na całym świecie. - powiedziałam i pocałowałam go w usta.
- Słodziaki, idziecie ? - spytała Olivia.
Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy. Wreszcie chłopcy wskazali nam wielki, nowoczesny dom.
- Że to niby wasz ? - spytała zdziwiona Olivia.
- Nie, to sąsiada. - zaśmiał się Zayn i prowadzili nas dalej.
- Nasz jest ładniejszy. - pochwalił się Niall.
- To możliwe ? - zaśmiałam się.
- Kochanie, nie widziałaś jak zajebiście ci urządziłem pokój ? - wypiął się dumnie Zayn.
- Że co proszę ? Ty ? No chyba kpisz ! - zbuntowała się dziewczyna.
- Dobra, koniec. Nie ważne kto ważne, że jest śliczny. -  uspokoiłam wszystkich.
Wreszcie zatrzymaliśmy się, przed JESZCZE  większym i JESZCZE  piękniejszym domem, a raczej willą.
- Wow - wydusiłam  z siebie.
- To teraz serio wasz ? - spytała Olivia w szoku.
- No jasne. Wchodźcie. - Niall otwierał bramkę.
Weszliśmy do środka budynku, a ja byłam w totalnym szoku. Wszystko było czyste i zadbane jak na mieszkających chłopaków. Wystrój domku był nowoczesny, ale nie za bardzo. Bardzo mi się podobał.
- I jak  ? Może być ? - spytali nas chłopcy.
- No jasne. Śliczny. - odpowiedziałam.
- Chcecie coś do picia ? - zaproponował Niall.
- Ja wodę ! - krzyknęłam siadając w salonie na kanapie.
- A ja sok ! - zrobiła to samo Olivia.
Po kilku minutach chłopaki przynieśli nasze 'zamówienie' i rozsiedliśmy się wygodnie. W pewnej chwili do głowy przyszła mi jedna myśl.
- Wiecie co jest  16 października ? - wyparowałam.
- Nie. - Niall
- Nie mam pojęcia. - Zayn.
- No nie wierzę, że ty  też nie wiesz.. - powiedziałam zawiedziona spoglądając na Olivię.
 - Dzień bez komórki ? - skrzywiła się.
- Nie.. Ja po prostu wychodzę. - powiedziałam i tak też zrobiłam.
Nie wierzyłam, że mogli zapomnieć. Przecież to są najważniejsze urodziny w życiu ! Postanowiłam wrócić do domu, bo przyznam.. Zrobiło mi się przykro.


                                         - Z perspektywy Olivii-
Julka wyszła myśląc, że na prawdę zapomnieliśmy  o jej urodzinach. Tak na prawdę mieliśmy w planie urządzić wielką imprezę, ale u chłopaków. Stwierdziliśmy, że tam będzie najwygodniej, bo dom jest duży i przestronny.
- Ej, ona serio myśli, że zapomnieliśmy. - skrzywiłam się.
- Chyba o to nam chodziło, nie ? - odpowiedział Zayn.
- No tak, ale ja jestem jej przyjaciółką i to tak dziwnie trochę, nie uważasz ?
- Jejku, Olivia ogarnij dupę. Zrobimy jej wielką imprezę i będzie ok. Ta niespodzianka nam wyszła, to urodziny też. - uśmiechnął się Zayn.
- Dobra. A rozmawialiście chociaż z jej mamą ?
- Y.. No.. Ten. Kochanie, za kogo ty nas masz ? Oczywiście.. - zaczął kręcić Niall.
- Nie rozmawialiście, prawda ? - od razu się skapnęłam.
- JESZCZE nie.. - podkreślił Zayn.
- Dobra chodźmy, bo jeszcze bardziej się obrazi i będzie dopiero. - wstałam i pociągnęłam chłopaków za rękę.
Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w drogę powrotną do Julii. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać, bo pewnie teraz jest jej przykro, że przyjaciele 'zapomnieli' o jej urodzinach. Zdecydowałam, że nie mogę dać po sobie poznać, że coś się szykuje.  Kiedy wreszcie dotarliśmy do celu, przez bramkę zobaczyłam jak dziewczyna siedzi na wielkiej, drewnianej huśtawce.
- Cicho ! Chcecie zobaczyć jak ona śpiewa ? - spytałam się chłopaków ciągnąc ich za ścianę tak, aby dziewczyna nas nie zobaczyła.
- To ona śpiewa ? - spytał zdziwiony blondyn.
- I to jak. Dawno jej mówiłam, żeby poszła gdzieś z tym głosem, ale ona nie chciała mnie słuchać. - odpowiedziałam szeptem.
Skradaliśmy się tyłami domu, aby móc bardziej ją słyszeć.  Wreszcie znajdowaliśmy się na tyle blisko, żeby dokładnie słyszeć jej czystą barwię głosu. Śpiewała właśnie 'Little Things' chłopaków.
- Wow, nie wiedziałem, że moja dziewczyna tak dobrze śpiewa. - powiedział Zayn podpierając ręce na kolanach.
- Ma dziewczyna talent. - powiedział Niall.
Słuchaliśmy jeszcze chwilę, po czym oczywiście musiało się coś stać, bo jakże to by było. Otóż Zayn popchnął Nialla, gdy ten się wychylał i bam ! Chłopak wywrócił się na  trawnik.
- Debile. - powiedziałam i wyszłam już zza ściany.
- Co wy tu robicie ? - powiedziała zdezorientowana dziewczyna.
- My ? My przechodziliśmy.. - zaczęłam nas tłumaczyć.
- Niall chciał skosić trawnik, wiesz.. Marzenie bycia ogrodnikiem. - powiedział Zayn.
- Tak ? A czym miałby kosić, zębami ? - powiedziała wściekła dziewczyna.
- Julka, nie gniewaj się. Widzisz ? Chłopaki też mówią, że masz śliczny głos i w ogóle.. - powiedziałam.
- Miarka się przebrała.. - Julka wstała huśtawki i złapała za  'polny kran z wodą'. Przekręciła kurek i złapała za zielny wąż z którego już lała się woda.
- Kochanie, co ty chcesz.. - nie dokończył Zayn, bo wielki strumień wody lunął mu na twarz.
- Macie ! Wy podstępne gady !- dziewczyna śmiała się i nas goniła. Każdy był już mokry. Z domu wyszli jeszcze chłopcy krzycząc ;
- Ekstra ! Bitwa na wodę ! - dołączając do zabawy.
- Jak dzieci.. - powiedziała mama, która nas obserwowała.
Wiedziałam,że teraz będzie dobrze.
__________________________________________________________________
Wczoraj nie dodałam, bo Internetu nie miałam ;c. Podoba się ? I lof ju ! xx

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 53.

- Pani Julio, musimy porozmawiać. - wparował do sali lekarz.
- Dobrze, słucham. - odpowiedziałam zdecydowana. 
- Porozmawiać, ale w cztery oczy. - powiedział patrząc wymownie na moją mamę. 
Moja mama przytaknęła, a ja zostałam sama z doktorem. Przyznam, bałam się co on chce mi powiedzieć. Czułam, że to nie jest nic dobrego. 
- Słuchaj.. - usiadł na brzegu mojego łóżka - Wiem, że kiedyś miałaś problemy z narkotykami. Wiem też, że teraz zażywasz środki nasenne. Dziecko, czy ty wiesz jakie mogą być tego konsekwencję ? 
Zamurowało mnie. Skąd on o tym się dowiedział ? Nikt, ale to nikt o tym nie wiedział. Tylko ja i chciałam, żeby tak zostało. 
- Ja wiem, że nie powinnam. Po prostu,  ja nie mogłam dłużej. Wtedy, jeszcze przed tym co się stało, moje życie było jedną wielką pomyłką. W jeden dzień poczułam, że moje życie nie miało sensu. 
- Rozumiem, ile tabletek brałaś dziennie ? - spytał. 
- Nie wiem.. Często. - powiedziałam i spuściłam oczy. 
- I co ja mam teraz z tobą zrobić ? W procedurach szpitalnych jest napisane, że.. - zaczął lekarz, ale mu przerwałam. 
- Błagam pana. Niech pan nie mówi nic mojej mamie. Jak już mówiłam,  wybaczyłam mojemu chłopakowi i jest wszystko w porządku. Brałam tylko te cholerne środki, ponieważ nie dawałam rady bez niego. Biłam się z myślami, wybaczyć-czy nie ? A teraz jest wszystko w dobrze. - powiedziałam zdenerwowana.
- Nie wiem, czy mogę ci wierzyć. - powiedział patrząc na mnie. 
- Proszę, niech pan mi zaufa. - prosiłam. 
- Dobrze. Wiesz, że nie powinienem tego robić ? Ale niech ci będzie. - odpowiedział mężczyzna. 
- Dziękuję panu. - zwróciłam się do niego. 
- A teraz pakuj się. - powiedział wstając. 
- Jak to ? Miałam wyjść później. - powiedziałam zdezorientowana. 
- Ale wychodzisz dzisiaj. 
Uśmiechnął się i wyszedł z sali. W tym czasie, wparowała do mnie wystraszona mama.
 - Coś nie tak ? Co on chciał ? - zaczęła mnie wypytywać. 
- Nic poważnego. Przestrzegał mnie, że mam na siebie uważać i tak dalej. - skłamałam bo wiedziałam, że jeśli dowie się prawdy, to potem nie da mi spokoju, a ja chciałam przecież zamieszkać  z Zaynem. Tak właśnie.. chciałam z nim zamieszkać. Mam już prawie 18 lat i chcę decydować o swoim życiu sama. Zupełnie sama. 
- Kłamiesz. - powiedziała mrużąc oczy. 
- Nie, nie. Mówię prawdę, dlaczego mi nie wierzysz ? - spytałam. 
- Niech ci będzie, ale ja i tak wiem swoje. 
Pokręciłam głową, po czym wstałam i zaczęłam się pakować. 
- Co ty robisz ? - spytała zdziwiona tym co robię. 
- Pakuje się. Dzisiaj wychodzę. - powiedziałam i się uśmiechnęłam. 
- Co ? Nie ! - powiedziała mama zrywając się z łóżka. 
- Słucham ? O co ci chodzi ? - spytałam zaprzestając pakowaniu. 
- Pakuj się skarbie, pakuj. Przyjedziesz taksówką, dobrze ? Ja muszę jechać. - powiedziała panikując. 
- Gdzie ? Teraz ? Jak wychodzę ? - spytałam z wyrzutem. 
Nie usłyszałam jednak odpowiedzi, bo mojej mamy już nie było. Przyznam, byłam trochę zdenerwowana. Co ona robi ? Przecież wychodzę, praktycznie po miesiącu nieobecności, a ona tak po prostu musi gdzieś jechać. Kiedy już się spakowałam, udałam się do pokoju lekarskiego, aby podpisać wypis. Kiedy już to zrobiłam, wyszłam ze szpitala,  czekała już na mnie taksówka. Fajnie- pomyślałam.  Wsiadłam do samochodu, i podałam adres facetowi.  Zrobiło mi się przykro, Olivia miała mnie gdzieś, Zayn pojechał na próbę, mama nagle gdzieś pojechała. Wszyscy jakby o mnie zapomnieli. Wreszcie dojechałam do domu. Wysiadłam z samochodu i udałam się do domu. Otworzyłam drzwi. Wszystko na pierwszy rzut oka wyglądało tak samo. Wszystko było tak samo czyste i zadbane. Powoli wchodziłam schodami na górę, chcąc wejść do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i nagle usłyszałam : 
Witaj w domu Julia ! 
Zobaczyłam Olivię, mamę i chłopców z napisami WITAJ W DOMU.
- O matko.. - powiedziałam szczęśliwa. 
Coś jeszcze się zmieniło. Wystrój mojego pokoju się zmienił. 
- Podoba ci się ? - podeszła do mnie mama. 
- Jasne. Myślałam, że mieliście mnie gdzieś. - zwróciłam się do wszystkich. 
- Ciebie ? Nigdy. - Zayn złapał mnie, przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
- Stary, ona nie jest tylko twoja. - podeszli do mnie chłopcy, a ja każdego z nich przytuliłam.
Czułam, że wszystko wraca do normy.
____________________________________________________________________________
Mało komentarzy ostatnio.. Może więcej ? xx

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 52.

Razem z ekipą czekaliśmy, aby móc wejść do dziewczyny. Mama Julii siedziała, ale już nie płakała. Byłem szczęśliwy jak nigdy dotąd. No bo.. Wyobraźcie sobie osobę, którą na prawdę kochacie, a z jednego dnia na drugi może jej już nie być. Straszne, prawda ? Wreszcie, z sali wyszedł lekarz.
- Możemy tam wejść ? - mama Julki wstała.
- Tak, proszę. Ale wszyscy ? - spojrzał na nas.
- Panie doktorze, to są najbliżsi przyjaciele i chłopak Julii. - broniła nas jej mama.
- Prosimy.. - każdy z nas zrobił minę "szczeniaczka" i się udało.
 Weszliśmy do sali, a ja zupełnie nie wiedziałem co powiedzieć. Nie byłem na to przygotowany kompletnie.
- Wreszcie się obudziłaś, królewno. - powiedziałem.
- Tak. - uśmiechnęła się.
Opowiedziałem Julce, co się u nas działo, jak się przeprowadziliśmy, na co dziewczyna się ucieszyła. Potem, musiałem z nią porozmawiać. Sam na sam - w żywe oczy.
- Przepraszam, ale.. Muszę z Zaynem porozmawiać. - powiedziała Julka.
Wszyscy kiwnęli głowami i wyszli. Tak zostaliśmy sami.
- Poważnie chcesz o tym rozmawiać ? Teraz ? - spytałem.
- Tak teraz. Zayn ja wszystko słyszałam. - powiedziałam przerabiając palcami.
- Co ?
- Tak. Wiem, że przychodziłeś do mnie codziennie, jak mówiłeś jak bardzo mnie kochasz i jestem dla ciebie najważniejsza. Wybaczam ci, bo wiem, że ci na mnie zależy. Ale jak jeszcze raz zrobisz mi takie świństwo.. - nie dokończyła, bo ją pocałowałem.

                                                      -   Z perspektywy Julii-
Chcecie wiedzieć jak się czułam ? Mianowicie, jakbym ucięła sobie krótką drzemkę. To wszystko. Wybaczyłam mu, bo na prawdę udowodnił mi, że mnie kocha.
- Kocham Cię. - powiedział jeszcze raz i mnie pocałował.
- Dobra, widać, że się pogodziliście, więc koniec tych czułości. - wparowała reszta.
Razem z Zaynem się zaśmialiśmy.
- Kochanie, kiedy wyjdziesz ? - spytała mnie mama.
- Jutro. - odpowiedziałam pełna szczęścia.
- To dobrze, bo mam dla ciebie niespodziankę. - powiedziała i puściła mi oczko.
- Okey, mam się bać ?
- Nie. - odpowiedział za moją mamę Zayn.
Fajnie, czyli on maczał w tym palce.
- Zayn, bo mamy próbę chyba.. no, że ty.. Bo skoro Julia się obudziła, to.. - powiedział Harry.
- Widzisz, że.. - zacząłem.
- Kochanie jedź. Poradzę sobie, a fani też są ważni. Szczególnie po tej przerwie. - powiedziałam łapiąc go za rękę.
- Jesteś pewna ? - dopytywał się.
- Na pewno. Leć ! - pocałowałam go.
Uśmiechnął się do mnie i już z chłopakami go nie było.
Zauważyłam, że moja mama ciągle mi się przygląda, a mnie to trochę krępowało.
- Co ? - spytałam uśmiechając się.
- Nic, nic. Stęskniłam się za tobą po prostu. - powiedziała głaszcząc mnie po ręce.
- Ja za tobą też. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałam się obudzić, ale.. nie mogłam. - mówiłam, a łzy zaczęły napływać do moich oczu.
- Nie płacz. Nie masz o co, bo wszystko było w porządku.  Córcia.. - powiedziała mama.
- Ja wiem mamo, ale to było straszne. Uczucie, jak ktoś do ciebie mówi, a ty.. A ty nie możesz mu odpowiedzieć, bo usta jakby nie chcą ci się otworzyć. Czujesz, że jak nie odpowiesz, to .. - mówiłam dalej, ale byłam tak poddenerwowana, że nie mogłam złożyć nawet zdania.
- Teraz już będzie dobrze.
Wierzyłam mamie, bo przecież zawsze miała rację. Obudziłam się i to jest teraz najważniejsze.
- Jesteś pewna, że dobrze zrobiłaś ? - spytała mnie po chwili.
- Ale o co Ci chodzi ?
- Może to za wcześnie..
- Nie, kocham go i wiem, że on mnie też. Nie wracajmy do tego proszę.. - wiedziałam, że chodzi jej o Zayna.
- Jesteś już prawie dorosła, więc dobrze. - powiedziała i się uśmiechnęła.
 - Właśnie ! Mamo, a ty wiesz kiedy mam urodziny ? - spytałam trzepocząc zabawnie rzęsami.
- Tak wiem.
Popatrzyłam na nią, a ona powiedziała :
- Nie. Tylko nie impreza.. - powiedziała i się skrzywiła.
- Mamo, osiemnastkę ma się raz w życiu. - pocałowałam ją w policzek.
- No dobrze. Coś się wymyśli. - przewróciła oczyma.
- Pani Julio, musimy porozmawiać. - wparował do sali lekarz.
_________________________________________________________________________
Wiem, że krótki ;/ Jakoś tak wyszło xo

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 51.

                                                  - Miesiąc później, z perspektywy Zayna-

Z dnia na dzień traciłem nadzieję, że ona się obudzi. Sam w to nie wierzyłem, ale tak właśnie było. Znaleźliśmy z chłopakami dom w tej samej dzielnicy, gdzie dom Julii. Zawsze rano, szedłem do dziewczyny ze świeżymi kwiatami, poprawiałem jej pościel i tego typu rzeczy. Siedziałem u niej godzinami, aż pielęgniarka nie wyrzuciła mnie z sali. Owszem, także pracowałem, ale ta praca nie dawała mi już tyle szczęścia co kiedyś. Zmieniłem się i można powiedzieć, że trochę wydoroślałem.
- Idziesz ? - spytał mnie Harry, kiedy siedziałem wraz z chłopakami w sali.
- Co ? A tak już.. - odpowiedziałem, ale dalej nie ruszyłem się z miejsca.
- Stary, zaraz się spóźnimy na ten cały wywiad. - powiedział Liam łapiąc mnie za ramię.
- Już idę. Wiecie, ja.. Nie jestem pewien, czy chcę o tym wszystkim mówić. - powiedziałem zmieszany.
- Nie musisz mówić wszystkiego. Powiedz tylko to, co chcesz. - pocieszył mnie Niall.
Kiwnąłem lekko głową i wyszedłem z sali. Ruszyłem w stronę naszego samochodu, po drodze dając parę autografów. Tak, mimo wszystko dalej kochałem i będę kochał naszych fanów. Gdyby nie oni, nie mielibyśmy dla kogo śpiewać. Praktycznie to im wszystko zawdzięczamy.
- Jak się czuje Julka ? Dalej jest w śpiączce ? - spytała jakaś dziewczyna.
Odwróciłem się w jej stronę. Była niska, a kiedy zobaczyła, że zwróciłem na nią uwagę, popłakała się.
- Nie płacz. Tak, jest dalej w śpiączce ale wierzę, że będzie dobrze. A ty mi w tym pomożesz, ok ? - spytałem.
Dziewczyna kiwnęła głową. Podpisałem jej plakat i zrobiłem sobie z nią zdjęcie. Wreszcie Liam oznajmił :
- Dzięki wszystkim, ale musimy już jechać. Kochamy was !
Wtedy my wsiedliśmy do samochodu, a tłum się rozszedł.
- Wszystko ok ? - spytał Louis  patrząc na mnie.
- Tak, wszystko w porządku. Miło, że pytają o Julię..- powiedziałem uśmiechając się do niego.
Resztę drogi mięliśmy w milczeniu, bo tak na prawdę każdy bał się co powiedzieć na tym wywiadzie, jak odpowiedzieć na pytania związane z Julią. Nigdy, ale to nigdy nie przygotowywaliśmy się do wywiadów, bo zawsze szliśmy na żywca. Teraz jednak było inaczej.
- A co jeśli spytają.. - zaczał Niall, ale mu przerwałem.
- Nie wiem. - udzieliłem odpowiedzi na jego nie dokończone pytanie.
- Nawet nie wiesz o co chciałem zapytać, a już mi przerywasz. - powiedział zbulwersowany blondyn.
- Daj spokój Niall. - powiedział do niego Liam.
- Kiedy jedziecie z Olivią na te no.. Jak to tam się nazywa ? - spytałem strzelając palcami.
- Costa Brava ? Nie wiem, muszę coś zrobić, bo od czasu kiedy Julia.. No wiesz. Olivia się zmieniła i jest na skaju załamania. Sam rozumiesz.. Chcę żeby odpoczęła. - powiedział.
- Tak, rozumiem. - odpowiedziałem mu.
Nie winię Olivii, bo wiem, że to nie jej wina. Dojechaliśmy do studia, a ja poczułem, że nogi mi się uginają, jakbym miał zaraz mdleć.
- Musimy iść. - powiedział do mnie Liam.
Wie wierzyłem, po raz pierwszy  w ciągu mojej kariery, bałem się wywiadu.
- Zayn, słyszysz ? Zaraz się spóźnimy. - ciągnął dalej chłopak.
Nie odpowiedziałem mu, ale ruszyłem przed siebie. W myślach przewidywałem jakie mogą pojawić się pytania, a ja jakiej odpowiedzi mogę udzielić. Weszliśmy do środka. Podeszła do nas jakaś kobieta z teczką, w której najprawdopodobniej były pytania. Już nie żyję.. - pomyślałem udając się z chłopakami do pomieszczenia, gdzie ma się odbywać wywiad.
- Możemy zaczynać ? - spytała kobieta.
- Tak, jasne. - odpowiedzieliśmy.
- Kim dla siebie jesteście, jako 1D  ?
- Przyjaciółmi, ale bardziej traktujemy się jak bracia. Zawsze sobie pomagamy i możemy na siebie liczyć. Po prostu. - odpowiedział Harry, a my mu przytaknęliśmy.
- Kiedy ruszy z powrotem trasa koncertowa ? - drugie pytanie.
Chłopaki spojrzeli na mnie wymownie, nie wiedząc co odpowiedzieć. Musiałem wsiąść sprawy w swoje ręce.
- Najpewniej planujemy ją, jak wszystkie nasze prywatne sprawy się rozwiążą i wszystko będzie ok. Wierzymy, że nasi fani nas zrozumieją. - odpowiedziałem.
Liam się do mnie uśmiechnął, a ja próbowałem odwzajemnić uśmiech.
- Zayn, jak długo Julia może być jeszcze w śpiączce ? O ile się nie mylę, jest już miesiąc, prawda ? - spytała kobieta.
- Tak, prawie miesiąc. Nie wiem, nikt tego nie wie. Ja wierzę, że się obudzi i będziemy razem. Chłopaki mi pomagają jakoś przetrwać ten czas, kiedy nie ma jej przy mnie.
Dalej było już gładko, bo skończył się temat o Julii. Kobieta zadała nam jeszcze parę pytań, a ja byłem z siebie i chłopaków dumny, bo wiedziałem, że nie będzie łatwo. Kiedy wyszliśmy ze studnia, pojechaliśmy prosto do domu, bo każdy z nas nie dość, że był głodny, to zmęczony.
- Co jemy ? - spytałem siadając przy blacie.
- Co sobie zrobisz. - powiedział Niall, wyciągając jakieś rzeczy z lodówki.
- Będziesz coś jeszcze ode mnie chciał. - powiedziałem, zabierając się za przygotowanie sobie posiłku.
Tak, zrobię sobie naleśniki. Zjem i pojadę do Julki, taki był mój plan. Kiedy mieszałem wszystkie składniki  w misce, usłyszałem dźwięk mojej komórki.
- Harry, podasz mi telefon ? - spytałem.
- Zayn, Bozia rączek nie dała ? - odpowiedział mi.
- Debil. - powiedziałem wycierając ręce.
Poszedłem do salonu i odebrałem telefon. Była to mama Julii, ale mówiła tak szybko, płakała i nie byłem wstanie nic zrozumieć.
- Niech pani się uspokoi i mówi powoli. - powiedziałem.
- Zayn, Julka się obudziła ! Obudziła się słyszysz ?! Moje dziecko się w końcu obudziło !
Kiedy to usłyszałem, szybko się rozłączyłem, a łzy mimo woli spływały po moim policzku. Ubierałem w pośpiechu buty, kiedy chłopaki stanęli przede mną patrząc się jak na jakiegoś idiotę.
- Co ty robisz ? - spytał Lou.
- Julia się obudziła. - powiedziałem, to tak, że pewnie nie zrozumieli, dlatego Niall spytał :
- Co ?
- No kurwa Julia się obudziła ! - krzyknąłem i wybiegłem z domu.
Z tej racji, że do szpitala nie mieliśmy daleko, postanowiłem iść, a raczej biec pieszo. Nie zwracałem uwagi na samochody, które ciągle na mnie trąbiły. W głowie słyszałem tylko jedno zdanie  : Julia się obudziła. W reszcie dotarłem do celu. Wbiegłem do windy, naciskając guzik na 4 piętro. Wydawało mi się, że ta winda jedzie wieczność. Wreszcie stanęła, a ja wypadłem z niej jak jakiś szaleniec. Przed salą zobaczyłem mamę Julii, która nadal płakała, ale tym razem były to łzy szczęścia.
- Można tam wejść ? - spytałem zdyszany.
- Nie, robią jej jakieś badania. Musimy czekać. - odpowiedziała mi kobieta.
Podszedłem pod szklane drzwi, trochę ze strachem. Leżała tam, ale jej oczy były otwarte. Tak bardzo brakowało mi widoku tych szerokich, niebieskich pereł. Zauważyła mnie, a ja się do niej uśmiechnąłem. Popatrzyła na mnie, analizując każdą rysę mojej twarzy. Wreszcie także się uśmiechnęła, a ja już pozwoliłem moim łzom swobodnie spływać po policzkach. Po chwili, na korytarzu usłyszałem wielki huk. Odwróciłem się i tak samo jak miesiąc temu, zobaczyłem biegnących do mnie chłopaków. Tym razem na ich twarzy nie widziałem współczucia, ale szczęście.
- Co jest ? Gdzie ona jest ?
- Wszystko z nią ok ?
- Pamięta nas  ?
Zadawali pytania, a ja nie umiałem im jeszcze na nie odpowiedzieć. Chwilę później, dotarła do nas także Olivia.
- Cześć. - powiedziała przytulając się do każdego z nas.
Czułem, że wszystko się układa. Może teraz życie pozwoli nam wreszcie cieszyć się sobą ?
___________________________________________________________________________
Co się dzieje ? Pod ostatnim rozdziałem tylko 2 komentarze :C

sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 50.

                                                             -Z perspektywy Olivii-

Stałam przed szklaną ścianą, wpatrując się w śpiącą Julkę. Wiem, że już  to mówiłam, ale ona na prawdę wyglądała jakby spała, ale zaraz miała się obudzić. Nie wyobrażałam sobie, że ona mogłaby się nie obudzić. Po prostu w to nie wierzyłam. Odwróciłam głowę w stronę drzwi na oddział i zobaczyłam tam Zayna. Biegł w moją stronę. 
- Jak ona się czuje ? Co z nią ? - powiedział. 
- Ona jest w śpiączce. - odpowiedziałam jakby bez emocji. 
- Jak, jak to się stało ? - spojrzał na mnie. 
- To jest teraz najmniej ważne. Idź do niej. - popchnęłam chłopaka w stronę drzwi. 
                                                       - Z perspektywy Zayna-
Olivia popchnęła mnie w stronę wielkich szklanych drzwi. Przeszedłem przez nie, a jej mama się odwróciła. Była w szoku, że mnie widzi. Pewnie, gdyby była sprawna psychicznie, rzuciła by się na mnie, krzycząc, co ja zrobiłem jej córce. Jednak ona tylko spojrzała na mnie i wyszła zostawiając mnie i Julkę samych. Usiadłem na krześle, łapiąc dziewczynę za rękę. Nic.. Zero reakcji. Łza spłynęła mi po policzku, a ja nie byłem wstanie jej powstrzymać i może nawet nie chciałem tego robić. Powiedziałem : 
- Kochanie, może mnie słyszysz. Proszę, obudź się. Bądź silna i wiec, że ja na ciebie czekam. Nie zostawiaj mnie.. Musisz się obudzić, słyszysz ? Musisz.. 
Mówiłem z nadzieją, że dziewczyna mnie usłyszy. Tak bardzo bałem się, że ją stracę. Życie coraz bardziej jest dla nas okrutne. Dlaczego.. Dlaczego do jasnej cholery to wszystko spotyka Julię ? 
Siedziałem dalej, bijąc się z własnymi myślami. Usłyszałem, że szklane drzwi się rozsuwają. Odwróciłem się i zobaczyłem chłopaków. 
- Co wy tu robicie ?  A jutrzejszy koncert ? Jak tu przylecieliście, przecież nie było już biletów.. - powiedziałem.
- Przylecieliśmy naszym prywaciarzem do przyjaciela, który nas potrzebuje. Koncert został przeniesiony do czasu, aż wszystko będzie w porządku. I z tobą i z Julią. - powiedział Harry.
- Ale ze mną jest wszystko w porządku. A koncert może się już nigdy nie odbyć.. - powiedziałem spoglądając na Julię. 
- Jak to ? - dopytywał się Liam.
- Ona jest w śpiączce.. Może się już nie obudzić, teraz rozumiesz ? - powiedziałem ze łzami w oczach. 
- Zayn, wszystko będzie dobrze. Tyle razem przeszliście i to przetrwacie. Ona jest silna i na pewno da sobie radę. - pocieszał mnie Louis. 
- Gdzie Niall ? - spytałem rozglądając się po sali. 
- Pojechał odwieść mamę Julii i Olivię do domu. Pewnie tam zostanie. - odpowiedział mi Harry. 
W tej chwili do sali wszedł lekarz. 
- Proszę stąd wyjść. Musimy zrobić pewne  badania. - oznajmił nam , wskazując ręką drzwi. 
- Ale.. Ja muszę zostać. A co jak się obudzi ? - powiedziałem z nadzieją. 
- Nie może pan siedzieć przy niej całą noc, niech pan jedzie do domu, prześpi się. Nie wiadomo, kiedy pańska dziewczyna się obudzi, a pan jest pewnie zmęczony podróżą. 
- Nie jestem zmęczony. - powiedziałem.
- Zayn, daj spokój. Chodź. - złapał mnie za ramię Harry. 
Podszedłem pod łóżko Julii i pocałowałem ją w usta. Spojrzałem na nią i wyszedłem z resztą. Wsiedliśmy do samochodu, jadąc do jakiegoś hotelu. W wszystko mi jedno, gdzie miałbym spać, byle było by to miejsce jak najbliżej Julii.
- Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.. - usiłował mnie przekonać Lou.
Nie odpowiedziałem nic, tylko kiedy byliśmy na miejscu, ja wysiadłem z samochodu i po prostu ruszyłem do hotelu. Kiedy już załatwiliśmy wszystkie formalności, rozeszliśmy się każdy do swoich pokoi. Rzuciłem torbę na łóżko i poszedłem pod prysznic. Woda lała się prosto na moją twarz, ale właśnie tego chyba chciałem. Stałem tak jakiś czas, aż stwierdziłem, że faktycznie jestem trochę zmęczony. Wyszedłem z łazienki i położyłem się spać licząc, że jak jutro się obudzę to wszystko będzie w porządku. Wszystko będzie jak dawniej..
Julia. 

Tyle razy ocierałam się o śmierć. Tyle razy.. Wierzyłam, że w końcu wszystko się ułoży, a ja nareszcie będę szczęśliwa jak dawnej. Mieli rację. Na prawdę wszystko słyszałam. Olivia, mama.. ale kogoś mi brakowało- Zayna. Po jakimś czasie i on się zjawił, a to wszystko pewnie za sprawą Olivii. Usłyszałam jak siadał na krześle, a potem poczułam jak łapie mnie za rękę. 
Kochanie, może mnie słyszysz. Proszę, obudź się. Bądź silna i wiec, że ja na ciebie czekam. Nie zostawiaj mnie.. Musisz się obudzić, słyszysz ? Musisz.. 
Chciałam się obudzić. Na prawdę tego chciałam, ale czułam, jakby mnie coś blokowało. Wiem, że to może wydawać się na prawdę dziwne, ale tak było. Wszystko słyszałam, wszystko czułam.Wszystko..
____________________________________________________________________________--

Wiem, że teraz  możecie powiedzieć, że za bardzo rozwinęłam akcje, że Julia ciągle ma wypadki. Po prostu ja chciałam, żeby tak było. Musi coś być źle, żeby potem był happy end prawda ? :) Jutro postaram się dodać xx
http://nie-spelnione-obietnice.blogspot.com/2013/04/012.html
Proszę wbijać i komentować. Jest to dla mnie na prawdę ważne ! Proooooooooooooszę. 

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 49.

Upadłam. Moje ciało uderzyło o niezbyt czysty parkiet. Zamknęłam oczy i czułam to, co podczas wypadku. Moja życie znowu przemijało mi przed oczami.. Ja, Zayn, wakacje, wszystko. Usłyszałam tylko krzyk Olivii
- Julka ! - dziewczyna wrzasnęła płacząc.
Nie mogłam wymówić ani jednego słowa. Nie wiedziałam co się stało, ale czułam, że moje ramię  krwawi. Chciałam.. Chciałam zamknąć oczy, ale nie mogłam. Nie mogłam tak po prostu dać się śmierci.
- Nie zamykaj oczu ! Słyszysz ? Nie zamykaj tych cholernych oczu !  - Olivia uklękła przede mną, podtrzymując moją głowę, która opadała.
- Powiedz.. Powiedz mu, że  wybaczyłam. Powiedz mu, że go kocham. - próbowałam zlepić zdanie.
- Co ty wygadujesz ? Sama mu to powiesz, słyszysz ?
Zamknęłam oczy ale czułam, że ktoś mnie podnosi i niesie. Dalej nie pamiętałam nic.. Nie wiedziałam czy ja w ogóle żyje.

                                                    - Z perspektywy Olivii-
Chłopak podszedł z nią do okna. Nie wiedziałam co mam robić, jak ją ratować. Nagle usłyszałam rozbicie szyby, a potem strzał. Jeden,  drugi. Julka zsunęła się po podłodze. Ktoś strzelił z tyłu. Odwróciłam się, a w krzakach ujrzałam Kubę.. Spojrzał na mnie mrożącym krew w żyłach spojrzeniem, ale zaraz został schwytany przez policję.  Nie wiedziałam, jak wyszedł na wolność, ani skąd wiedział, że tu będziemy. Teraz najważniejsza  była dla mnie Julka. Podbiegłam pod nią i zobaczyłam, że jej całe ramię tonie we krwi. Zakryłam usta ręką i byłam w szoku.  Uklękłam i podniosłam jej głowę, która co chwile usiłowała opaść.
-  Nie zamykaj oczu ! Słyszysz ? Nie zamykaj tych cholernych oczu ! - krzyknęłam.
- Powiedz.. mu, że mu wybaczyłam. Powiedz mu, że go kocham.
- Co ty wygadujesz ? Sama mu to powiesz, słyszysz ?
Chwile potem, Julię podniósł ratownik i zaniósł do karetki. Pobiegłam za nim, chcąc jechać z nią do szpitala. Wsiadłam do karetki i złapałam ją za rękę.
- Możesz zawiadomić jej rodziców ? - spytał ratownik.
Wyjęłam w nerwach telefon, przeszukując kontakty. Wreszcie natknęłam się na numer Pani Graves. Zadzwoniłam. Jeden sygnał, drugi aż wreszcie odebrała.
P.G - Dziewczynki, jest już 22, gdzie wy jesteście ?
J - Bo, proszę pani.. Julka. Julka jedzie do szpitala. Została postrzelona w ramię przez Kubę. Wszystkiego się pani dowie w szpitalu, ale..
Usłyszałam spadający telefon na ziemię, a potem tylko pojedyńczy sygnał.
Wreszcie dojechaliśmy, a ja od razu pobiegłam do funkcjonariusza policji.
- Może mi pan powiedzieć, jak do jasnej cholery ten człowiek, który postrzelił moją przyjaciółkę jest na wolności ? - krzyknęłam ze łzami w oczach na policjanta.
- Spokojnie. Został wypuszczony za dobre sprawowanie. Teraz na pewno grozi mu przynajmniej 20 lat więzienia.
Ostatni raz spojrzałam w oczy funkcjonariusza i pobiegłam w stronę budynku szpitala. Wbiegłam do windy i uporczywie wciskałam guzik na 4 piętro. Wreszcie ruszyła. Kiedy z niej wyszłam, zobaczyłam, że przed blokiem operacyjnym siedzi mama Julki. Podeszłam i usiadłam koło niej.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego to wszystko spotyka właśnie moje dziecko ? Nie rozumiem.. - kobieta mówiła, sztywno wpatrując się w ścianę.
- Ja nie wiem.. To moja wina. Może, gdybym nie wyciągnęła ją na ten spacer, gdyby nie Kuba..
- Nie Olivia. To nie jest tak. - kobieta próbowała mnie pocieszyć.
- Pani nie rozumie. To ja powinnam teraz leżeć na miejscu Julii. Kuba myślał, że to ja jestem prowadzona przez tego chłopaka. To ja powinnam teraz walczyć o życie. Nie ona. - wstałam łapiąc się za głowę.
- Jak to ?
- Po prostu.. Nie mówiłyśmy tego pani, ale Kuba podczas naszych wakacji raz do nas przyszedł i pewnie gdyby nie Niall, nie wiem co by się stało. Potem mnie porwał. Wtedy, on nas śledził. Potem zauważyłyśmy, jak ci dwaj chcieli się włamać do jubilera. Niestety, się zorientowali, że my ich obserwujemy. W tym samym czasie, kiedy my byłyśmy przetrzymywane, Kuba schował się w krzakach, czekając na pierwszą lepszą okazję, aby we mnie.. strzelić.Niestety chłopak się pomylił i trafiło na Julię..
- Skąd to wiesz ?
- Rozmawiałam z porucznikiem policji. Teraz pani rozumie ?
- Mimo to, nie mogę cię winić. Teraz pozostaje nam czekać. - kobieta mnie przytuliła.
Przypomniałam sobie to co mówiła do mnie Julia.
- Przepraszam na chwilę, ale ja muszę zadzwonić.
Wstałam i udałam się do bufetu. Wyjęłam telefon i wybrałam numer do Zayna.
Z - Halo ? - odebrał zaspanym głosem.
J - Cześć. Nie będę owijała w bawełnę i powiem prosto z mostu. Julia znowu jest w szpitalu. Została postrzelona przez Kubę. Przyjedź. Najlepiej teraz, zaraz. Ona teraz Ciebie potrzebuje najbardziej.
Z - Cholera.. Już jadę. Nie wiem, jak zdobędę bilety na samolot, ale coś wymyślę.
Rozłączyłam się i głośno westchnęłam. Jeśli coś jej się stanie, to ja sobie tego nigdy nie wybaczę. Z powrotem udałam się w stronę bloku operacyjnego.
Zobaczyłam, że mama Julki płacze. Podbiegłam pod nią i spytałam o co chodzi, a ona odpowiedziała :
- Kula, która uszkodziła ramie Julki, uszkodziła jakiś nerw, i ona teraz.. Ona..
- Ona co ? - spytałam przerażona.
- Ona jest w śpiączce. - kobieta wybuchła płaczem.
Opadłam na ławkę załamując ręce i chowając w nie głowę. Nie wierzyłam, że to się dzieje na prawdę. Po prostu w to nie wierzyłam.
- Czy, czy mogę do niej wejść ? - spytałam, na co kobieta kiwnęła głową.
Weszłam do sali, a ona właśnie tam leżała. Ręce miała złożone wzdłuż ciała, oczy zamknięte jakby spała. Nieważne, że ten sen mógł byś trochę dłuższy, przecież się obudzi. Obudzi się prawda ? Te pytania pojawiały się teraz w mojej głowie. Przecież ona mnie nie zostawi. Nie zostawi swojej przyjaciółki. Wszystko będzie dobrze Olivia. Wszystko będzie dobrze..
- Przepraszam, mogę panią prosić ? - spytała mnie pielęgniarka.
Wstałam i udałam się do gabinetu lekarskiego.  Zastałam tam wysokiego, około 40 lekarza. Siedział na skórzanym krześle, przypatrując mi się.
- Pan mnie prosił ? - spytałam stojąc w drzwiach.
- Tak. Proszę usiąść. - mężczyzna wskazał krzesło.
- Czy pani wiedziała, że pani przyjaciółka zażywa środki nasenne ? - spytał.
- Nie. Nie wiedziałam.. - powiedziałam zszokowana.
- Rozumiem. Czy w życiu pani przyjaciółki wydarzyło się coś, co mogłoby nie wiem.. jakieś ważne przeżycie ?
- Tak.. Ale ona chyba nie chciałaby, abym o tym mówiła. - powiedziałam.
- Tak, tak. Rozumiem. Mam do ciebie prośbę. Takie leki często prowadzą do uzależnienia, a z tego co mi wiadomo, pani Julia miała już kłopoty związane z tym tematem. Proszę, abyś  miała ją na oku. Jest to twoja przyjaciółka i na pewno spędzasz z nią wiele czasu. Z mojej strony to wszystko, dziękuję.
Wstałam i już chciałam wyjść, kiedy odwróciłam się i powiedziałam :
- Ona się obudzi, prawda ?
- Nic nie jest wiadome, ale.. śpiączka może potrwać tydzień, miesiąc, rok, a może nawet..
- Może nawet się nie obudzić, tak  ? - spytałam ze łzami w oczach.
- Ja chcę tylko powiedzieć, że wszystko jest możliwe, ale musimy być w dobrej myśli.
Kiwnęłam głową i wyszłam na korytarz. Stanęłam przed szklaną "ścianą" przez którą było widać salę Julii. Siedziała tam jej mama, głaszcząc ją po rękach.
W głowie szumiało mi tylko zdanie
śpiączka może potrwać tydzień, miesiąc, rok, a może nawet.. 
___________________________________________________________________
Wróciłam ! :) Jutro następny rozdział.


wtorek, 9 kwietnia 2013

Przepraszam.

Wiem, że obiecałam wam rozdział, ale niestety będzie on najpewniej dopiero w piątek. Musicie mnie zrozumieć, bo ten tydzień mam szczególnie zawalony i nawet nie mam czasu, aby załatwić swoje sprawy na fb itp. Przepraszam was bardzo i proszę o zrozumienie i cierpliwość. x

niedziela, 7 kwietnia 2013

oj.. :(

Przepraszam, ale dzisiaj nie będzie rozdziału, bo czuje się tak okropnie, że chyba nawet mięta nie pomaga.. Mam do was małą prośbę. Aby uniknąć takiego typu notatek na blogu, możecie śledzić mojego fp - Rób wszystko, ale nie kłam, gdy mówisz o miłości.  Tam codziennie informuję was na bieżąco, czy pojawi się rozdział. Jest to dla was ułatwienie, bo nie musicie czekać w niepewności czy rozdział się pojawi, czy też nie.
W razie pytań macie mojego aska.
                                                                                           Całuski xx




PS.
Rozwaliło mnie to xd. 

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 48.

Obudziłam się. Słońce przyjemnie ogrzewało moją twarz. Szybkim ruchem sięgnęłam po swoją komórkę. Spojrzałam na wyświetlacz, na którym zauważyłam małą kopertę. Oznaczało to, że mam wiadomość. Była ona od Olivii, która informowała mnie, że właśnie wraca do domu. Cieszyłam się, bo wreszcie będę mogła z kimś porozmawiać. Z kimś, kto mnie na prawdę rozumie i postara mi się jak najlepiej doradzić. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, założyłam to i zbiegłam na dół. Mojej mamy już nie było, co oznaczało, że wyjechała już do pracy. Zrobiłam sobie tosty, a w tym czasie co się piekły włączyłam telewizję. Właśnie leciały wiadomości, które postanowiłam obejrzeć. Nagle usłyszałam :
'Wiadomość z ostatniej chwili. Julia Graves i członek zespołu 1D - Zayn Malik rozstali się ! Przyczyną  prawdopodobnie była zdrada. Chłopak zdradził dziewczynę na imprezie, podczas jej pobytu u niego. Kiedy Julia Graves się o tym dowiedziała, natychmiast wyjechała z miasta.'
Słuchałam kobiety jak zahipnotyzowana. Niektórzy ludzie są na prawdę podli. I znowu.. Znowu wraca ten obraz, kiedy widziałam jak Zayn całuje się z tą dziewczyną. Wspomnienia wracają do czasu, kiedy wybiegłam z klubu, a potem chciałam się zabić. Cholera.. Szybko przełączyłam kanał, aby znowu wrócić do rzeczywistości. Nagle poczułam zapach spalenizny. Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam wyłączyć toster. Na szczęście, posiłek nadawał się jeszcze do spożycia. Jedząc, usłyszałam dźwięk swojej komórki. Sięgnęłam po nią i odebrałam.
- Hej. Właśnie wróciłam.. Może potem gdzieś wyjdziemy ?
- Hej. Masz na myśli gdzie ?
- No nie wiem. A na co masz ochotę ? Ja się dostosuję.
- Spacer ? Muszę z Tobą pogadać.
- Jasne. O 14 ? - Zaproponowałam.
- sure. - odpowiedziałam.
Posprzątałam po śniadaniu i jak to ja z powrotem rozłożyłam się na kanapie. Oglądałam jakieś seriale, aż natknęłam się na film pt. The Last Song. Bardzo mnie on zainteresował, toteż oglądnęłam go do samego końca. Przyznam, że przy końcówce zaczęłam płakać jak małe dziecko, ale to dlatego, że byłam cholernie wrażliwa.  Spojrzałam na zegarek, który wskazywał równą 13. Postanowiłam się zbierać, żeby nie wyszło, że JAK ZAWSZE  Olivia musi na mnie czekać. Przebrałam się w to, gdyż nigdy nie wiadomo co nam się podczas tego całego spaceru przytrafi. Rozczesałam włosy i spięłam je w dużego koka. Teraz zostało mi tylko czekać, aż dziewczyna się zjawi. Po parunastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Idziemy ? - za drzwiami zastałam uśmiechniętą od ucha do ucha dziewczynę.
- A może się przywitasz ? - spytałam z wyrzutem.
- No tak..
Dziewczyna mocno mnie przytuliła, a ja zamknęłam dom i mogłyśmy iść. Zauważyłam, że Olivia ciągle się uśmiecha.
- Co Ci tak wesoło ? - spytałam ją w pewnym momencie.
- Życie jest cudowne. Mam kochaną przyjaciółkę i chłopaka.. - zaczęła, ale kiedy zobaczyła mój wyraz twarzy, zmieszała się.
- Cieszę się, że chociaż tobie się powodzi. - powiedziałam i spuściłam głowę na dół, by ukryć pchające się do mych oczu łzy.
- Przepraszam, ja.. Nie chciałam, zapomniałam. - Olivia się zatrzymała i złapała mnie za rękę.
- Nic się nie stało. Naprawdę. - kiedy już je opanowałam, wreszcie spojrzałam przyjaciółce w oczy.
- A tak w ogóle, to jak się czujesz ? - spytała.
- A jak mam się czuć ? Codziennie budzę się z tą samą wizją. Wizją dziewczyny siedzącej na kolanach Zayna. Budzę się z pytaniem : Wybaczyć ? Bije się z myślami.. Serce mówi wybacz, przecież go  kochasz, a rozum mówi : To co zrobił, nie jest wybaczalne. Zapomnij..
- Kochana, wszystko się jeszcze ułoży. Jesteście dla siebie stworzeni i nie wierzę, aby tak to się miało skończyć. - Olivia mnie przytuliła.
- Nie rozmawiajmy o tym. Co robiłaś, jak ja wyjechałam ? - spytałam.
- W sumie to nic. Bo.. No sama wiesz.- zaczęła kręcić.
- Czyli popsułam ci pobyt ? Nie chciałam, żeby moje problemy ci zepsuły te chwile z Niallem.
- Nie no coś ty. Wybij sobie to z głowy !
Szłyśmy jeszcze chwilę, aż doszłyśmy do parku. Na przeciwko była lodziarnia, więc postanowiłyśmy sobie kupić gałkę, dwie ewentualnie cały pucharek.
- Daj mi spróbować twoich ! - chciałam zamoczyć łyżkę w jej lodach, ale dziewczyna ją odepchnęła.
- Nie !
- Dlaczego ? - spytałam zdziwiona.
- Bo są zbyt dobre kochana.. - dziewczyna się zaśmiała.
Wystawiłam jej język i wzięłam się za swoją porcję. Kiedy skończyłyśmy deser, udałyśmy się w dalszą "podróż". Szłyśmy chodnikiem, kiedy ktoś mnie zaczepił.
- Julka ?
Odwróciłam się i zobaczyłam Sebastiana.
- O hej. - powiedziałam uśmiechając się sztucznie.
- Co ty tu robisz ? - spytał.
- Jestem na spacerze z przyjaciółką. A właśnie ! To jest Olivia. - przedstawiłam dziewczynę.
- Miło mi, Sebastian. Może dacie się zaprosić na kawę ?  - zaproponował.
- Yyy.. Wiesz.. My. - zaczęłam kręcić.
- Sorki Sebastian, ale musimy już iść. Może innym razem, pa. - powiedziała za mnie Olivia - Powiedz mi kto to jest ? - spytała kiedy już byłyśmy wystarczająco daleko.
- Nikt ważny. Poznałam go przypadkiem. - odpowiedziałam.
- Jest dziwny... - Julka się skrzywiła.
 - No może trochę.
Szłyśmy dalej, a ja szczerze mówiąc, chciałam wracać do domu. Nagle zauważyłam, że pod Jubilera podjeżdża czarna furgonetka.
- Ej, patrz ! - Olivia wskazała na nią.
- Kto to ? - spytałam.
Niespodziewanie zauważyłam, że mężczyźni którzy z niej wyszli, mają ze sobą broń. Wszystko jasne - złodzieje.
- Schowajmy się. - szepnęłam do niej.
- No co ty. Trzeba na policję zadzwonić. - odpowiedziała Olivia, wyciągając telefon. Tamci chyba nas zauważyli, bo jeden zaczął biec w naszą stronę.
- Cholera ! Uciekaj ! - krzyknęłam łapiąc przyjaciółkę za rękę.
Biegłyśmy ile sił, ale tamten był szybszy. Złapał mnie za kostkę, a ja się wywróciłam pociągając za sobą Olivię.
- Dziewczynki chciały na policję dzwonić. Ładna jesteś. Ciekawe.. - chłopak powiedział, po czym szarpnął mną.
- Zostaw ją ! - krzyknęła Olivia, ale dostała w policzek i upadła.
- Tobą zajmie się ktoś inny. A teraz idziemy ! - złapał mnie i Olivię za rękę i prowadził do Jubilera.
Popchnął nas w stronę pomieszczenia i związał. Sam z jego "kumplami" zaczął ładować towar do worków, a potem do furgonetki.
- Olivia, ja mam jeszcze telefon. - szepnęłam do dziewczyny.
- Dasz radę zadzwonić na policję ?
- Nie wiem. Spróbuję.
Zaczekałam, aż zgromadzi im się więcej worków, aby pakowanie ich do samochodu zajęło im więcej czasu. Kiedy wyszli, próbowałam rozwiązać ręce. Wreszcie mi się udało.
- Patrz czy idą. - zwróciłam  się do Olivii.
Wykręciłam numer, a kiedy ktoś odebrał powiedziałam:
- Napaść na Jubilera. Złodzieje mają dwie zakładniczki. Jubiler - Złoto. Ul. Downing Street 5.
-Idą ! - powiedziała Olivia.
 Szybko schowałam telefon do kieszeni i włożyłam ręce w pętle, którą wcześniej udało mi się zdjąć.
- No a teraz pojedziemy do nas. - jeden z nich kucnął i głaskał mnie po głowie.
Nagle usłyszałam dźwięk syreny.
- Wezwały gliny ! Wiejemy ! - jakiś chłopak przybiegł i zaczął pakować ostatni worek.
- Wy.. - chciał nas uderzyć, ale usłyszał :
Jesteście otoczeni ! Wypuście dziewczyny ! Starszy z nich wziął i pociągnął mnie za włosy tak, abym wstała. Przyłożył mi pistolet do głowy i podszedł pod okno. Pisnęłam, a Olivia płacząc krzyknęła :
- Zostaw ją człowieku ! Co ona Ci zrobiła !
Też płakałam. Czułam, że to już koniec. Mój wielki koniec. Tyle razy dostawałam szansę. Wypadek, próba samobójcza a teraz to.. Nagle usłyszałam strzał.
___________________________________________________________________________
Komentujcie ♥ Chciałabym wiedzieć ile osób czyta moje opowiadanie, dlatego proszę aby wszyscy, ale to WSZYSCY którzy coś napisali, żebym wiedziała. Może być zwykłe - czytam :) Jest to dla mnie mega ważne xx

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 47.

Pojechałam z mamą do domu z nadzieją, że tam uda mi się w końcu odpocząć. Za dużo się dzisiaj wydarzyło i stanowczo za dużo łez wylałam.
- Proszę cie, nie płacz już. - mówiła do mnie mama prowadząc samochód.
- Jak mam nie płakać, jak właśnie teoretycznie rozstałam się na jakiś czas z moim chłopakiem ?
- Zayn to nie wszystko kochanie. - powiedziała mama.
- Jak możesz tak mówić ? Przecież wiesz, że go kocham. - prawie na nią krzyknęłam.
- Ja to wszystko rozumiem, ale za miesiąc się zacznie szkoła, masz egzaminy. Jak ty znajdziesz na to wszystko czas ?  A Zayn to nie pierwszy i nie ostatni chłopak w twoim życiu.
Nie wierzyłam, że ona to mówi. Moja własna matka była przeciwko mnie. Przecież tak dobrze wiedziała, jak go kocham. Jaki jest dla mnie ważny.
- Zatrzymaj się. - powiedziałam na skraju cierpliwości.
- Ale jak ? Zaraz będziemy w domu.
- Zatrzymaj się ! - krzyknęłam.
Mama zjechała na pobocze, a ja wysiadłam z samochodu.
- Julka, co ty robisz ? Wracaj do samochodu ! - mama wystawiła głowę przez szybę.
- Nie będę nigdzie wracać. Jak mogłaś tak powiedzieć ? - stanęłam i odwróciłam się w jej kierunku.
- Nie wygłupiaj się i wsiadaj. - mama dalej drążyła temat.
- Powiedziałam, że nigdzie nie będę wsiadać !
Mama pokręciła głową i odjechała. To była moje pierwsza "kłótnia" z mamą. Od zawsze miałyśmy na prawdę dobry kontrakt. Była nie tyle moją matką, jak przyjaciółką. W głębi serca wiedziałam, że to jednorazowa sytuacja. Ale.. Może miała racje ? Może teraz powinnam skupić się na nauce ? Nie, Julka wyrzuć te myśl z głowy ! Kochasz go mimo tego, co ci zrobił. Poukładasz sobie wszystko i postarasz się mu przebaczyć. Spróbujesz..
Kierowałam się teraz w stronę, której tak na prawdę nie znałam.  Nie obchodziło mnie to, że nie wiedziałam gdzie idę, ani to co powie na to mama. Teraz liczyłam się tylko ja i moje cholerne życie.  Idąc dalej, zauważyłam małą, prawie całkiem zarośniętą dróżkę. Czułam, że musiałam tam iść. Dając się ponieść mojemu instynktowi, po prostu skręciłam. Droga, a raczej dróżka wyglądała, jakby dawno ktoś po niej nie przejeżdżał. Wreszcie zaprowadziła mnie ona na wielką polanę. Była na prawdę ogromna. Na około był las, tylko gdzieś na uboczu zdołałam usłyszeć mały strumyk. Podeszłam do niego i przejrzałam się. Nie.. To stanowczo nie byłam dawna ja. Miałam potargane włosy, podpuchnięte oczy i wyglądałam jak szara mysz. Nie dziwiłam się sama sobie, bo przecież całe dwa dni płakałam. Nagle poczułam, że ktoś szturcha mnie w ramię. Zerwałam się.
- Co ty tu robisz ? - spytał jakiś chłopak.
- Ja ? Ja po prostu tutaj trafiłam przypadkiem.
- Nie wiesz, że to teren łowiecki ? Nie wolno tutaj wchodzić. - kontynuował chłopak.
- Przepraszam, nie wiedziałam. To ja już pójdę. - chciałam kierować się w stronę, skąd przyszłam, ale chłopak powiedział.
- Nic się nie stało. Powiesz mi jak masz na imię ?
- Julka. A ty ? - podałam mu dłoń.
- Sebastian.
- Muszę już iść. Miło Cię poznać Sebastian. - odpowiedziałam i odeszłam.
Uspokoiłam się i mogłam wrócić do domu. Nie czułam się dobrze, że przed 15 minutami pokłóciłam się z mamą. Po chwili usłyszałam dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz - Olivia.
- Słucham ?
- Cześć. Wszystko u ciebie w porządku ? Martwimy się..
- Bywało lepiej, a u chłopaków ?
- W sumie to wszystko ok, ale sama wiesz..
- A.. a Zayn ? - przełknęłam ślinę.
- Na prawdę chcesz to wiedzieć ?
 - Tak.
- Więc, chłopak się całkiem załamał. Nie wychodzi z pokoju, rzadko coś je i się odzywa. Po prostu cierpi tak samo jak ty.
I znowu to samo. Łzy pchały mi się do oczy, a ja nie byłam w stanie ich opanować.
- Julka, jesteś ?
- Co ? A tak.. Powiedz mu.. Powiedz mu, że go kocham i żeby dał mi czas.
- Kochasz go ?
- Kocham. Przyznam, że cholernie mnie zranił, ale nie potrafię wybaczyć mu od razu. Bardzo mnie zabolało to co zrobił.. ale nikt nie jest idealny.
Nie wierzyłam, że to powiedziałam, ale tak na prawdę było. Łzy może na prawdę pomagają i pozwalają trzeźwo myśleć.
- Przekażę mu, cieszę się, że już lepiej się czujesz. Ja przyjadę jutro, to pomagamy.
Pożegnałam się z nią. Nie wiedziałam nawet kiedy doszłam już pod dom. Przekręciłam zamek i weszłam do środka. Mama stała i czekała na mnie z założonymi rękoma.
- Gdzie byłaś ? - spytała mnie.
- Nigdzie. - odpowiedziałam, chcą iść już na górę.
- Julka, przepraszam. Nie powinnam tak mówić. Może po prostu nie zdałam sobie sprawy, że moja mała córeczka już tak bardzo wyrosła. Przepraszam cię kochanie.
Przytuliłam ją i czułam, że zrobiło mi się lżej na sercu.
- Ja też cię przepraszam mamo. Po prostu teraz.. muszę się zastanowić nad moim życiem. Mam 17 lat, a już zaczynają się schody.
- Poradzisz sobie. A teraz idź się wykąpać a ja zrobię kolację. Na co masz ochotę ? - spytała.
- Nie wiem. Wymyśl coś. - uśmiechnęłam się i pobiegłam na górę.
Zrzuciłam z siebie dres i poszłam pod prysznic. Wzięłam mój ulubiony żel pod prysznic. Kiedy tylko jego zapach rozciągną się w kabinie, czułam się jak w niebie.. Wreszcie wyszłam i założyłam na siebie piżamę. Poszłam na dół i razem z mamą zjadłam kolację. Następnie pooglądałam telewizję i pobiegłam do siebie do pokoju. Sprawdziłam pocztę - pusto. Przeglądnęłam tt i facebooka. Tam znalazłam wiadomość. Była od Malika. A treść brzmiała tak : Też Cię kocham. Mam nadzieję, że mi wybaczysz, a ja będę cierpliwie na ciebie czekać..
Nie wiedziałam co mam myśleć, więc zmieszana odłożyłam laptopa i wsunęłam się pod kołdrę. Wreszcie zasnęłam.
____________________________________________________________________
Koment, Koment ! ♥

środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 46.

- Nie rób tego !
Odwróciłam się i ujrzałam tego samego mężczyznę, który wpuścił mnie do biura.
- Niech pan stąd odejdzie ! - krzyczałam.
- Dziecko, dlaczego chcesz zmarnować sobie życie ? Nie rób tego.
Mężczyzna stopniowo przybliżał się do mnie.
- Jeszcze jeden krok i skoczę. - groziłam ze łzami w oczach.
- Miałem żonę i dzieci. Byłem alkoholikiem i nie było takiego dnia, w którym nie uderzyłbym albo dzieci albo żonę. Po pewnym czasie ona mnie zostawiła, a ja zrozumiałem jakim byłem katem dla swojej rodziny. Chciałem, aby do mnie wróciła, ale ona nie chciała o tym słyszeć. Czułem, że nie mam już szans, a co się z tym wiązało - brak  sensu życia.  Wziąłem sznur i zeszedłem do piwnicy. Już byłem blisko śmierci, aż do tego miejsca w którym tak bardzo łaknąłem swojej śmierci, nie przybiegła moja żona.
- Po co.. Po co pan mi to wszystko mówi ? - spytałam dalej stojąc po zewnętrznej części balkonu.
- Po to, żebyś przypadkiem nie zmarnowała swojego życia. Jesteś jeszcze bardzo młoda, masz tyle  przed sobą. Spójrz na mnie.. Kiedyś moje życie nie miało sensu, a teraz mam żonę, dzieci i wnuka w drodze.
- To nie ma znaczenia. Byłam wstanie oddać dla niego wszystko,  a on zrobił mi takie coś.. Wie pan ? Jak to jest czuć się jak zwykła..
- Nie możesz tak mówić. Nie wiem co się stało, ale on na pewno żałuje tego co zrobił. A teraz podaj mi rękę..
Mężczyzna był już przy mnie, a ja dalej nie chciałam podać mu dłoń.
- Dlaczego chce mi pan pomóc ? - spytałam.
- Dlatego, że dokładnie wiem jak się czujesz.
Uległam. Byłam już na tarasie - bezpieczna.
- Proszę.. Niech pan nikomu nie mówi co tu zaszło. Nikomu.
- Potrzebujesz pomocy.
- Nie potrzebuję niczyjej pomocy !  - wrzasnęłam na mężczyznę, ale na nim nie zrobiło to większego wrażenia.
Wręcz przeciwnie. Mężczyzna sięgnął ręką po portfel i wyjął z niego jakąś białą karteczkę. Nabazgrał na niej jakieś nazwisko, podał mi ją i wyszedł. Spojrzałam na nią, a było tam napisane nazwisko jakieś pani psycholog. Prychnęłam i już miałam wyrzucić ten owo skrawek papieru, kiedy moja ręka się cofnęła. Spojrzałam jeszcze raz na to nazwisko, po czym schowałam karteczkę do szarej bluzy. Ostatni raz spojrzałam na widok z balkonu i wyszłam. Zjechałam windą na parter, ale mężczyzny już tam nie było. Przed wieżowcem stał samochód mamy. Rozglądnęłam się za nią, ale nigdzie nie zdołałam jej zobaczyć. Wzruszyłam ramionami, przekroczyłam próg wielkich drewnianych drzwi zobaczyłam tam coś, czego nigdy nie spodziewałabym się zobaczyć.  Przed biurowcem stał motocykl, a na nim siedział.. Zayn.
- Julka zaczekaj. - chłopak podszedł pode mnie.
- Nie mam na co i na kogo czekać. - chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za nadgarstek.
- Masz. Dlaczego nie chcesz mi uwierzyć ? Kocham Cię, nie rozumiesz tego ? - chłopak patrzył mi prosto w oczy.
- Masz rację. Nie wierze Ci.. - powiedziałam.
- Co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła ?
Znowu patrzył na mnie tymi brązowymi jak czekolada oczyma. Nienawidziłam go. Nienawidziłąm go za to, jak na mnie działał, że nie mogłam mu nie ulec, że tak cholernie go kochałam.
- Dlaczego mi to robisz ?! - pękłam jak bańka mydlana i zaczęłam po prostu ryczeć.
- Julka..
- Nie ! Nienawidzę Cię, rozumiesz ? Kocham Cię i za pewne pozostaniesz w  moim sercu do końca życia, ale nie wiem czy jestem w stanie Ci to wybaczyć.. Przynajmniej nie teraz. Potrzebuję czasu i bardzo dobrze o tym wiesz. - mówiłam przez łzy, ledwo łapiąc powietrze.
- Czyli musimy się rozstać ? - chłopakowi ukradkiem poleciała łza.
- Nie wiem co będzie potem. Na razie, ja muszę po prostu nad tym wszystkim pomyśleć. Nie jestem w stanie wybaczyć Ci od tak. Odezwę się do Ciebie, kiedy już będę znała odpowiedzi na swoje pytania.
- Rozumiem. Może znienawidzisz mnie jeszcze bardziej, ale muszę to zrobić.
- Co ? - spytałam wycierając łzę.
 - To.
Zayn wziął moją twarz i przysunął do swojej. Pocałowaliśmy się.. Potem spojrzał mi w oczy i odjechał, a ja byłam zupełnie bezradna. Upadłam na chodnik i zaczęłam ryczeć jak opętana.  Zauważyłam, że w moją stronę biegnie mama.
- Julka, co się stało ? - podniosła mnie i zaprowadziła do samochodu.
Chcąc nie chcąc musiałam jej wszystko opowiedzieć. Od początku do końca.
- Pamiętasz co ci mówiłam, jak wracałyśmy z wakacji ? - spytała prowadząc auto.
Kiwnęłam oznajmująco i powiedziałam.
- Jak będziemy mieli żyć, dla siebie to będziemy.


Każda droga w pewnym momencie się rozwidla, wybieramy różne drogi, myśląc, że kiedyś się spotkamy widzisz jak ktoś coraz bardziej się oddala. To nic jesteśmy dla siebie stworzeni.
______________________________________________________________________________
datam ! Komentujcie !

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 45.

Kto chce może sobie włączyć to - http://www.youtube.com/watch?v=12U-D5at2lw

Leciałam teraz do Londynu. Łzy mimowolnie spływały mi po policzku jedna po drugiej. Tak, zbyt piękne aby mogło trwać wiecznie.
- Przepraszam, ale.. Mogę ci jakoś pomóc ? - spytała staruszka.
- Dziękuję, ale muszę wreszcie nauczyć się sama sobie pomagać. - odpowiedziałam wycierając łzy.
- Masz rację dziecko. - kobieta złapała mnie za rękę.
Po chwili usłyszałam dźwięk mojej komórki. Spojrzałam na wyświetlacz - Zayn xx. Odrzuciłam połączenie i jeszcze bardziej zaczęłam płakać. Oparłam głowę o małe okienko w samolocie i tak na prawdę myślałam, że moje życie straciło jakikolwiek sens.  Stewardessa powiedziała, że zaraz będziemy lądować. Szybko wytarłam łzy i spakowałam rzeczy, które wcześniej wyjęłam i czekałam, aż wreszcie wylądujemy. Kiedy tak się stało powiedziałam do kobiety.
- Dziękuję pani bardzo. - uśmiechnęłam się do niej, ale kosztowało mnie to nie lada wysiłku.
- Moje drogie dziecko. Trzeba sobie pomagać. - kobieta zrobiła to samo.
Na lotnisku odebrałam swój bagaż i zadzwoniłam po taksówkę. Kiedy już to zrobiłam usiadłam  w jakimś bufecie, bo taksówka miała przyjechać dopiero za jakieś 30 minut. Ciągle dobijała się do mnie jak nie Olivia to ktoś z chłopców, najczęściej Zayn. Wreszcie postanowiłam odebrać, bo tym razem dzwoniła Olivia.
- Przepraszam, ale nie chcę na razie z nikim rozmawiać. Jestem w Londynie i czekam na taksówkę. Nie przyjeżdżaj dzisiaj.. Pobądź jeszcze ten jeden dzień z Niallem. - powiedziałam wstrzymując z całej siły łzy.
- Ale.. - dziewczyna zaczęła.
- Proszę. Ucałuj ode mnie.. wszystkich. - powiedziałam wahając się.
Rozłączyłam się i schowałam telefon do torebki. Czas zleciał mi szybko i już zmierzałam w stronę samochodu. Oznajmiłam kierowcy dokąd mamy jechać. Kiedy siedziałam w samochodzie, zastanawiałam się jak ja o tym wszystkim powiem mamie. Wróciłam jeden dzień wcześniej, a przecież dziękowałam jej prawie na kolanach, że kupiła mi bilety.. Najlepiej chyba będzie, jak powiem jej prawdę.
- Jesteśmy. -  przerwał mi w rozmyślaniu kierowca.
Zapłaciłam, wzięłam torbę i skierowałam się w stronę domu. Byłam zdziwiona, bo moja mama była jeszcze w domu. Zwinnie wyciągnęłam klucze z najmniejszej kieszonki i otworzyłam drzwi. Już poza drzwiami czułam ten cudowny zapach naleśników.
- Kto to ? - spytała moja mama.
- Ja. - odpowiedziałam ściągając buty.
Mama piorunem wyszła z kuchni i spojrzała na mnie mega zdziwiona.
- Co się stało ? Dlaczego wróciłaś wcześniej ? - spytała mama.
Nie byłam wstanie jej powiedzieć co się stało, więc po prostu się rozpłakałam.
- Córuś, co jest ? - spytała mama głaszcząc mnie po głowie.
- Proszę.. Nie chcę mówić o tym teraz. Pójdę do siebie. - odpowiedziałam, wzięłam torbę i poszłam do swojego pokoju.
Rozpakowałam rzeczy i rzuciłam się na łóżko. Doszedł do mnie sms.
Kochanie, ja.. Ja nie wiedziałem co robię. Kocham Cię jak nikogo innego i proszę.. Muszę z Tobą porozmawiać. Ja, ja tego nie chciałem ! Naprawdę Cię kocham i jestem wstanie zrobić wszystko, żebyś mi wybaczyła. 
Kiedy to przeczytałam, wybuchłam jeszcze większym płaczem i rzuciłam telefonem o ścianę. Miałam ochotę się zabić. Może pomyślicie, że to żałosne, ale ja na prawdę tak się czułam.. Jakby moje życie straciło sens. Siedziałam teraz sama w pokoju z podkulonymi nogami.. Nagle dostałam jakiegoś bodźca, wzięłam na szczęście cały telefon, klucze od biura mojej mamy , założyłam szarą bluzę i wybiegłam z domu. Biegłam mijając ulice jedna po drugiej. Nie zatrzymywałam się bojąc się, że będę chciała zawrócić.  Kiedy byłam już pod wieżowcem, odezwał się do mnie jakiś mężczyzna:
- Co ty tu robisz ? - spytał ochroniarz.
- Ja, ja jestem od Pani Graves. Zapomniała jakiś papierów i wie pan.. - próbowałam coś wymyśleć.
Mężczyzna machnął ręką i przepuścił mnie. Kiedy weszłam do biura zobaczyłam przed sobą wielkie szklane drzwi a za nimi taras. Nie zastanawiając się długo, zamknęłam drzwi od strony wewnętrznej i udałam się za szklane drzwi. Spojrzałam w dół.. Było dobre paręnaście metrów. Zaczęłam płakać.. Przełożyłam jedną nogę, potem drugą.. Zamknęłam oczy, dalej trzymając się barierki. Spojrzałam do tyłu i przełknęłam głośno ślinę. Już chciałam TO zrobić, kiedy usłyszałam:
- Nie rób tego !
________________________________________________________________________________
Wiem, że krótki, ale jakoś tak wyszło :C. Mam nadzieję, że mi wybaczycie xx