niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 63.

Nie wiedziałam jeszcze, że niby ci zdolni kucharze, będą w stanie rozgotować nawet makaron.
- Co tu tak śmierci ? - spytałam robiąc kwaśną minę.
- No bo my, jakoś tak i potem.. - drapał się po głowie Harry.
- Dobra, nie chcę wiedzieć. To ja zamówię jednak te pizzę. - powiedziała Olivia śmiejąc się pod nosem.
- Ale tak na serio, to na prawdę umiemy gotować. Tylko Julka ma taką dziwną kuchenkę, że nigdy nie wiadomo jak się to włącza i w ogóle. - Louis.
- Tak, zwalaj wszystko na kuchenkę. Współczuję Madeleine.
- Komu ? - powiedzieli wszyscy chórem.
- Masz 3 sekundy, żeby uciec. - Lou zaciskał pięści.
- Co ?
- 1, 2 - zaczął liczyć, a ja zaczęłam się śmiać.
- Że co niby, zaczniesz mnie gonić ?
- 3.
Zanim zdążyłam wypowiedzieć chodź jedno słowo, chłopak wziął mnie na ręce i zaczął nieść w stronę basenu. Zaraz, co ?!
- No przepraszam ! Zayn, ratuj ! No weź, prędzej czy później i tak się dowiedzieliby.
- Wolałbym później.
Louis zamachnął mną i wrzucił mnie do na szczęście ciepłej wody.
- Stary, jaka Madeleine ? - złapał go za ramię Liam.
- Miałem wam o tym powiedzieć jutro, jak będzie okazja, ale ktoś już mnie wyręczył. - powiedział piorunując mnie wzrokiem.
- Nie zabijaj. - otuliłam się w ręcznik, który przyniósł mi Zayn.
- Czyli masz kogoś ? - spytała zdziwiona Olivia.
- Można tak powiedzieć. Przepraszam, że wam wcześniej o tym nie powiedziałem, ale nie wiedziałem, że to będzie coś ważniejszego. Chciałem to zrobić przy okazji i jakoś tak, no wiecie... - mącił chłopak.
- Nic się nie stało. Może zaprosisz ją jutro do nas ? Przyszłyby dziewczyny, może się zaprzyjaźnią. - powiedział Harry.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - podrapał się po głowie.
- Bardzo dobry. Louis ? - podeszłam pod niego.
- Co ?
- To ! - popchnęłam go w stronę wody. Chwilę potem usłyszałam plusk i krzyk wściekłego Tomlinsona.
Wszyscy się za śmiali, a ja byłam z siebie dumna.
- Kochanie chodź do środka, bo zmarzniesz. - Zayn objął mnie ramieniem.
Popatrzyłam w jego oczy, uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
- Co jest ? - zaśmiał się.
- Nic, po prostu cieszę się, że mam kogoś takiego jak ty.
- Ty się lepiej ciesz, że masz taką przyjaciółkę. Jeszcze chwilę i twoja chata poszłaby z dymem. - powiedziała nadchodząca Olivia.
Nawet nie zauważyłam, że  poszła.
- Czemu ? - spytałam trochę wystraszona.
- Ponieważ, kiedy już włączyli te kuchenkę, zapomnieli, że TEŻ TRZEBA JĄ WYŁĄCZYĆ ! - kręciła głową.
- Oj tam. Przynajmniej mogłabyś zamieszkać ze mną. - zaśmiał się mulat.
- Mało śmieszne.
- No ja wiem.
Teraz wszyscy wybuchli śmiechem. Usłyszałam, że ktoś chrząknął.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale tu jest pizza. - jakiś chłopak wręczył mi 5 opakowań pizzy.
- Serio 6 ? - popatrzyłam na Olivię.
- Zaszła chyba jakaś pomyłka, ponieważ ja zamawiałam 4. - dziewczyna zaczęła się tłumaczyć.
- Mam tutaj wyraźnie napisane, że zamówienie jest na 6.
Rozglądnęłam się, ale chłopaków już nie było. Wszystko jasne..
- Dobrze, w takim razie proszę za mną. Muszę iść po portfel. - ruszyłam w stronę drzwi.
__________________________________________________
Wiem, że krótki, ale dzisiaj miałam tak zawalony dzień, że masakra :c xo

3 komentarze:

  1. Świetny <3 jak zwykle :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam twojego bloga od jakiegoś miesiąca , natrafiłam na niego na stronie " Rób wszystko , tylko nie kłam gdy mówisz o miłości " przeczytałam go od początku i się naprawdę baardzo wciągnęłam , kocham tego bloga , proszę pisz dłuższe rozdziały bo tak to strasznie krótki . Czekam z niecierpliwością na kolejny . Pozdrawiam Kasia . :) xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam :) chyba jest mała pomyłka ;) "jakiś chłopak wręczył mi 5 opakowań pizzy. - Serio 6 ? - popatrzyłam na Olivię." :) cieszę się że wg dodałaś rozdział :) to opowiadanie wciąga :) świetnie piszesz :) czekam na kolejne ;) Wiola. :)

    OdpowiedzUsuń