wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 76.

KLIK
Jechałam razem z Zaynem już ponad godzinę. Miałam dość mojego nędznego życia. Kątem oka zobaczyłam, że Zayn patrzy na mnie. Nie chciałam odwracać wzroku. Może miałam już po prostu dość ? Nie wiedziałam co teraz ze mną będzie. Niby miałam te 18 lat, ale tak naprawdę to dalej nie wiedziałam nic o życiu. Przecież zawsze.. zawsze kiedy miałam jakiś problem zwracałam się do mamy. A teraz ? Pozwoliłam jednej łzie słynąć po policzku. Poczułam ciepło na swojej dłoni. Odwróciłam lekko głowę i zobaczyłam, jak chłopak patrzy na mnie pełnym współczucia wzrokiem. Przed nami znajdowało się już lotnisko. Zaparkowaliśmy na strzeżonym parkingu i wyszliśmy z samochodu. Otworzyłam bagażnik i chciałam wyjąć torbę, ale Zayn zatrzymał mój ruch.
- Ja to wezmę. - powiedział.
- Zayn ? - spytałam.
- Tak ?
- Nie zostawisz mnie prawda ? Będziesz ze mną zawsze i wszędzie, cokolwiek by się stało.  Zawsze uważaj na siebie.. Straciłam mamę, nie chcę stracić także ciebie. - wtuliłam się w niego ze łzami w oczach.
- Zawsze będę przy tobie. A teraz chodź, bo samolot nam ucieknie. - złapał mocno moją dłoń.
Założyłam okulary i kaptur. Odprawa i już siedzieliśmy w samolocie. Lecieliśmy najlepszą klasą, więc   podróż minęła wygodnie. Chciałam się przespać, ale nie mogłam zasnąć. Wreszcie samolot wylądował, a ja czułam się coraz gorzej.
- Poczekaj tutaj. Załatwię taksówkę. - powiedział chłopak.
Przytaknęłam gestem głowy i usiadłam na ławce. Byłam dosłownie wrakiem człowieka.
- Już jestem. - usłyszałam za sobą.
Wzięłam torbę i poszłam za Zaynem. Wsiadłam do taksówki.
- Jaki adres ? - spytał kierowca.
Zayn popatrzył na mnie wymownie.
Otworzyłam torebkę i wyjęłam z niej świstek papieru. Podałam go kierowcy, ten na niego spojrzał i z miną pełną współczucia powiedział :
- Bardzo mi przykro..
- Możemy już jechać ? - spytał zdenerwowany całą tą sytuacją Zayn.
Mężczyzna kiwnął głową i ruszył. Droga do domu pogrzebowego zajęła nam nie całe 15 minut. Z tego co było mi wiadomo, miałam tam rozpoznać zwłoki mamy i podpisać transport ich do Londynu. Czekało mnie jeszcze załatwienie pogrzebu.. Kiedy o tym wszystkim myślałam, robiło mi się nie dobrze. Taksówka się zatrzymała, a ja poczułam, że ręce mi drżą. Wysiadłam z samochodu i udałam się do budynku.
- Dzień dobry. W czym możemy służyć ? - usłyszałam, kiedy podeszłam do 'recepcji'.
- Dzień.. Dzień dobry. Ja, ja chciałam.. - łzy gromadziły się w oczach coraz bardziej.
- Co pani chciała ?
- Bo.. Bo moja mama miała tutaj wypadek i.. i zginęła.  Ja teraz muszę.. - jąkałam się coraz bardziej.
- Rozumiem. Przede wszystkim bardzo mi przykro. A teraz proszą za mną. Im szybciej to załatwimy, tym lepiej. - mężczyzna patrzył na mnie.
Zayn złapał mnie mocno za rękę i pociągnął w stronę drzwi.
- Ja nie chcę tam iść. - powiedziałam.
- Musisz. Dasz radę, słyszysz ?
Przełknęłam głośno ślinę i weszłam do pomieszczenia. Moim oczom ukazał się wielki stół a na nim ciało przykryte zielonym materiałem.
- Proszę tutaj. - mężczyzna wskazał miejsce koło siebie. - Jest pani gotowa ?
Ścisnęłam rękę Zayna i kiwnęłam głową. Mężczyzna zdjął materiał i zobaczyłam tam ciało mojej mamy. Poczułam, że jest mi nie dobrze. Zasłoniłam ręką usta i zobaczyłam, że mam mokre policzki.
- Czy to jest pani mama ? - gdzieś w oddali usłyszałam głos.
Kręciło mi się w głowie.
- To nie możliwe.. Nie, to nie.. Jak ?! Dlaczego ? Dlaczego ona ?! - krzyczałam.
- Proszę się uspokoić. - mężczyzna pocieszał mnie, a Zayn objął mnie tak, że moja głowa przywierała do jego torsu.
- Dlaczego.. - szeptałam.
- Czy to jest pani mama ? - ciągle to samo pytanie.
- Tak. To ciało należy do mojej mamy. - spojrzałam na zwłoki jeszcze raz.
Oderwałam się od chłopaka i podeszłam do stołu.  Na ciele było widać pełno przecięć i obrażeń. Gdzieś wgłębi duszy miałam nadzieję, że ona wstanie. Wstanie, przytuli mnie i wróci ze mną do domu.
- Kochanie, wszystko w porządku ? - usłyszałam za sobą głos Zayna.
- Nic nie jest w porządku. TO nie jest w porządku. Ona sobie na to nie zasłużyła..  Gdybym.. Gdybym jej nie pozwoliła tutaj jechać, wszystko byłoby dobrze. Wróciłaby cała i zdrowa. - mówiłam przez łzy.
Nie rozumiałam, dlaczego to musiała być ona. Odeszła.. Przecież wiedziała, jak jest mi teraz potrzebna. Nie wiem, czy będę umiała pogodzić się z jej śmiercią.
____________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo, ale jakoś tak wyszło. Jutro mam wycieczkę, więc rozdział będzie we Czwartek. Komentujcie Prooooooooooooooooooooooooosze  xxxxx

4 komentarze:

  1. Matulu poryczałam się i jeszcze ta piosenka :'(

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG ! *.* Doprowadziłaś mnie do łez . :( Ryczę jak głupia ... Jeszcze czytać to z tą piosenką . ;( Tak bardzo mi szkoda Julki ... Mam nadzieję, że choć będzie ciężko to da radę i znajdzie podporę u swoich przyjaciół . Czekam ,czekam, czeeeeekam z niecierpliwością na następny rozdział który mógłby być trochę dłuższy . :) Pozdrawiam i życzę duuużo weny . :* xx

    Zapraszam też do mnie :

    http://live-while-we-are-young-xoxo.blogspot.com/

    http://last-first-kiss-xx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Płaczę jak pojebana. Julce ciągle się coś dzieje-masakra. Smutaśne:( Czekam na kolejny xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju pobeczałam się jak głupia... świetnie piszesz. czekam na kolejne :* Wiola :*

    OdpowiedzUsuń